Lauren
Patrzyłam na drzwi, w nadziei, że za chwilę się otworzą, a na progu stanie Michael. Niestety, klamka wciąż tkwiła w bezruchu, tak samo jak ja. Mogłam tak czekać godzinami, lecz wszystkie moje starania nic nie zmieniały.
Myślałam nad tym, o czym ostatnio się dowiedziałam. Michael mi zaufał i powiedział co zostało im skradzione. Niestety, nie spodziewałam się, że taki szum może być wokół jednej, malutkiej karty SD! Gdy mi o tym powiedział, nie wiedziałam czy wybuch śmiechu będzie odpowiednią reakcją. Jednak doszłam do wniosku, że skoro tak bardzo im na tym zależało, musiało być to bardzo ważne. Nie wiedziałam co było zapisane na owej karcie, ale postanowiłam zapytać o to kiedy indziej. Mogłam tylko podejrzewać, że są to jakieś szalenie istotne dane.
Głos komentatora meczu, dobiegający z telewizora, wyrwał mnie z zamyślenia. Jego krzyki zaczynały mnie irytować. Chłopcy gapili się w ekran, co jakiś czas krzycząc z radości lub zawodu. Siedzenie z nimi w salonie mogło być bardzo uciążliwe, zwłaszcza kiedy dokuczał mi ból głowy, a nadmiar myśli nie dawał spokoju.
– Lauren, nie chcesz oglądać z nimi? – zapytał Calum.
W odpowiedzi jedynie pokręciłam głową; nie miałam ochoty na piłkę nożną.
– To może porobimy coś, co ty lubisz? – zaproponował Luke.
Tymi słowami zwrócił moją uwagę. Zachichotał, gdy gwałtownie odwróciłam się w jego stronę.
– Co na przykład?
– Ty nam powiedz.
Popatrzyłam na sufit, zastanawiając się nad tym, co chciałam robić. W Sydney na pewno nie brakowało rozrywek i właśnie dlatego był problem z wyborem. Chociaż z drugiej strony, nie miałam pojęcia co można robić z trójka chłopaków.
– Chodźmy do klubu ze striptizem – powiedział Calum, gotowy do wyjścia.
Zaśmiałam się, a Ashton uderzył bruneta w ramię.
Jasne, że to nie tam chciałam iść, ale nie chciałam też, żeby moja opinia wpływała na ich decyzję. Równie dobrze mogli wyjść gdzieś sami, ja wcale nie byłam im potrzebna. To na prawdę miłe z ich strony, że próbowali mnie włączyć do swojej paczki, ale umiałam radzić sobie sama.
– To co robimy? – zapytał Luke, a wszyscy spojrzeli na mnie pytająco.
Poczułam narastającą presję.
– Chodźmy na kręgle – palnęłam bez zastanowienia, co o dziwo, natychmiast spotkało się z aprobatą chłopców.
Od razu wstali z kanapy i zaczęli ubierać buty; poszłam w ich ślady. Z jednej strony, taki wypad mógł się okazać całkiem miły. Wcześniej nie miałam okazji spędzać dużo czasu z chłopakami, więc właściwie byli dla mnie obcy.
Chwilę później, patrzyłam jak Luke i Calum kłócą się o miejsce z przodu w samochodzie. Nawet nie miałam ochoty dołączać się do tej kłótni, toteż od razu usiadłam na tylnym siedzeniu, gotowa do jazdy. Niecałą minutę zajęło Calumowi wygranie walki, a blondynowi nie pozostało nic innego jak usiąść obok mnie. Rozbawiła mnie jego naburmuszona mina, ale najwyraźniej tylko mnie.
Dawno z nim nie rozmawiałam, ale może to dlatego, ze ostatnio prawie nic nie mówił. Od jakiegoś czasu był bardzo zamknięty w sobie i trudno było nawiązać z nim jakikolwiek kontakt. Wcale mu się nie dziwiłam, ale zdecydowanie potrzebował trochę rozrywki.
Nagle, na sama myśl o tym, co może być w głowie Luke'a, ogarnął mnie głęboki smutek. Wyobraziłam sobie jak mógł się czuć po stracie siostry. Mimo że nigdy nie doświadczyłam tak dotkliwej straty, poczułam się do owej sytuacji. Gdy spojrzałam na to z innej perspektywy, doszłam do wniosku, że mógł wcale nie mieć ochoty na zabawę.

CZYTASZ
Mask • Michael Clifford
Fanfiction... a wszystko zaczęło się od placu zabaw. ••• Okładkę wykonała Stray Heart z www.unfaithful-heaven.blogspot.com Mask dostępny także na: http://mask-fanfiction.blogspot.com/