Rozdział 13

1.8K 166 13
                                    

Michael

 

– Ona nie żyje! – wykrzyczał Luke przez łzy, wpadające mu kolejno do ust.

Widząc jego nieskończone cierpienie, musiałem zaciskać ręce w pięści, żeby także nie wybuchnąć płaczem. Lauren, siedząca obok mnie, szlochała cicho, przytulając Luke'a. Calum prowadził auto, próbując zachować spokój, ale dłonie mu drżały.

Nie wiedziałem jak mogę pomóc Luke'owi, gdyż sam nie potrafiłem sobie poradzić w takiej sytuacji. Nie krył swoich uczuć nawet przez minutę, za co na prawdę go podziwiałem, bo ja po dziś dzień mam problemy z pokazywaniem światu tego, co czuję.

Poczułem słony posmak na ustach; z nerwów rozgryzłem wargę. Wciąż dzwoniło mi w uszach od strzałów, za które zresztą sam byłem winien, chociaż Lauren także miała w tym swój udział. Nie mogłem zapanować nad dygoczącym ciałem, ani zimnem, przeszywającym moje dłonie. 

Nikt nie odważył się na wypowiedzenie nawet najkrótszego słowa. Jedynym towarzyszącym nam dźwiękiem, były jęki wydawane przez tego, który cierpiał najbardziej.

W końcu, dojechaliśmy do domu, a gdy tylko samochód się zatrzymał, próbowałem wyciągnąć z niego Luke'a, po czym zaprowadzić do środka. Przewiesił ramiona na moich plecach, co na prawdę utrudniało poruszanie się, bo nie ważył zbyt mało. Lauren otworzyła przed nami drzwi, nie odstępując nas na krok.

Blondyn opadł na swoje łóżko, a ja usiadłem na tym obok, należącym do Caluma.

Nie wstydził się łez, co było jak najbardziej zrozumiałe. Dobrze wiedziałem jak to jest stracić kogoś bliskiego, dlatego też nie potrafiłem być na niego zły.

- Możemy o tym pogadać - zaproponowałem, mimo że nigdy wcześniej nie prowadziłem z nikim takiej rozmowy.

W odpowiedzi pokręcił przecząco głową. Dobrze znałem cały proces popadania w depresję, a zaczynała się ona właśnie od takiego zachowania. Nie mogłem pozwolić przyjacielowi na znalezienie się w tym potwornym stanie, nawet jeśli musiałbym osobiście przeprowadzać terapię.

– Musisz z kimś porozmawiać – naciskałem. – Wolisz, żeby to była Lauren?

Zawahał się, po czym skinął.

Z jednej strony serca poczułem ulgę, ale z drugiej ukłucie. Wiadomo, że nie byłem specem od psychologii, a świadomość, że przyjaciel nie ufa ci dostatecznie, nie poprawiała humoru.

– Jedno mogę ci obiecać – dodałem. – Odpłacimy mu się za te wszystkie świństwa, które wyprawiał i pomścimy twoją siostrę.

Chciałem wstać i wyjść, ale zatrzymały mnie słowa chłopaka.

– Przepraszam. – Spojrzał mi prosto w oczy. – Przepraszam, że cię zdradziłem w taki sposób. Nicole... ona po prostu jest... to znaczy była... dla mnie wszystkim.

Załkał cicho, na co uciszyłem go ruchem ręki.

– Nie gadaj głupot. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i wiem, że zrobiłeś to w słusznej sprawie. Dla Josha zrobiłbym to samo.

Wypowiedział nieme "dziękuję".

Nie chcąc go dłużej męczyć, wyszedłem z pokoju i postanowiłem zamknąć się w swoim.

Lauren

Wszyscy pozamykali się w swoich pokojach, pozostawiając mnie samą sobie.

Zamknęłam oczy i delektowałam się dźwiękami pianina, dobiegających z góry. Z każdą minutą miałam coraz większą ochotę, aby tam pobiec i dowiedzieć się o co chodzi.

Mask • Michael CliffordOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz