Lauren
Po powrocie, Michael odwiózł mnie pod akademik i nawet chciał odeskortować mnie pod same drzwi pokoju, ale odmówiłam.
– Przepraszam, że wcześniej byłam niemiła.
– Nie przejmuj się mną. Bardziej martwię się o ciebie.
Westchnęłam, ale nie powiedziałam już nic. Pocałowałam chłopaka w policzek, po czym wysiadłam z samochodu. Normalnie poszłabym dalej bez wahania, lecz tym razem zobaczyłam znajomą sylwetkę, stojącą tuż przy bramie akademika. Co prawda postać była zakapturzona, ale poznałam ją z daleka. Jednak mimo to, spojrzałam na Michaela pytająco – on także wpatrywał się w mężczyznę. W końcu, wyszedł z auta i pospiesznie podszedł do mnie w razie, gdyby coś nagle mi zagroziło.
– No co wy! Boicie się? – Chłopak zdjął kaptur i już nie miałam żadnych wątpliwości.
Wyskoczyłam przed siebie, żeby czym prędzej móc uściskać Caluma. Nie miałam pojęcia co tu robił, ale nie było wątpliwości, że miło mnie zaskoczył. Zaczął się śmiać tubalnie, tym samym przyprawiając mnie o dreszcze na ciele.
– Co ty tu robisz? – zapytałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
– Wpadłem w odwiedziny – odparł, wzruszając ramionami.
Wydawało mi się, że nie był to faktyczny powód jego wizyty, ale wiedziałam, że prędzej czy później powie mi prawdę. O dziwo, Michael także był zaskoczony widokiem Caluma. Najwyraźniej nie wiedział o jego planach podróży do Oksfordu.
•
Mimo później pory, w trójkę wybraliśmy się na spacer po mieście. Tak czy inaczej byłam zbyt podekscytowana, żeby zasnąć, a Calum nalegał, że chce zobaczyć miasto. Poza jednej z najbardziej znanych uczelni na świecie, nie było tu nic specjalnego do oglądania.
– Słyszałam, że masz dziewczynę – zagadnęłam.
– Zgadza się – odparł, po czym zaśmiał się krótko.
Patrzyłam na niego, czekając aż opowie mi o niej coś więcej. Mój ciekawski wyraz twarzy najwyraźniej mu nie umknął.
– Wiesz, ona jest modelką. – Powiedział to tak, jakby była to jedyna rzecz, którą o niej wiedział. Uniosłam pytająco brew. – Serio. I jest w tym bardzo dobra.
– Nie obraź się, bardzo cię lubię. – Nie próbowałam kryć zaskoczenia. – Ale jak to się stało, że wyrwałeś taką laskę?
Chłopak wyglądał jakby wcale nie zamierzał się obrażać, a wręcz przeciwnie – zaczął się śmiać.
– Czasem sam w to nie wierzę, ale chyba po prostu miałem szczęście. – Wzruszył ramionami.
Miło było widzieć go roześmianego.
Tymczasem, zerknęłam na Michaela, który szedł po mojej lewej. Odkąd przyjechaliśmy pod akademik, nie odezwał się ani słowem, a dłonie wciąż trzymał w kieszeniach spodni. Wyglądał na ogarniętego głęboką zadumą, dlatego też posłałam mu pokrzepiający uśmiech, lecz nawet nie spojrzał w moją stronę. Postanowiłam więc wrócić do rozmowy z Calumem.
– Czemu przyjechałeś sam? Gdzie reszta chłopaków?
Wtem, jak na zawołanie, Michael gwałtownie obrócił głowę, wlepiając przerażone oczy w przyjaciela. Byłam zdezorientowana. Patrzyłam to na jednego, to na drugiego, ale oboje milczeli.
– Wiesz... – odezwał się brunet. – Szczerze mówiąc to nie wiem gdzie oni są.
Wytrzeszczyłam na niego oczy. Wcześniej słyszałam coś zupełnie innego.
CZYTASZ
Mask • Michael Clifford
Fanfiction... a wszystko zaczęło się od placu zabaw. ••• Okładkę wykonała Stray Heart z www.unfaithful-heaven.blogspot.com Mask dostępny także na: http://mask-fanfiction.blogspot.com/