Lauren
Na prawdę trudno mi było zasnąć, gdy co chwila myślałam o tamtym pocałunku. Ilekroć próbowałam zmienić tor myśli, ten obraz wciąż wracał. Wierciłam się w łóżku jak wariatka, ale nawet to nie pomagało. Czytanie książki odpadło na samym początku; nie potrafiłam skleić liter w zwięzłą całość. Wierciłam się, systematycznie zmieniając pozycję, dopóki kołdra nie wylądowała na podłodze. Jeszcze przez kilka minut leżałam bezczynnie, aż w końcu poczułam chłód, spowodowany brakiem nakrycia. Wyciągnęłam rękę, żeby podnieść zgubę, lecz przy okazji, mój wzrok powędrował do drzwi od łazienki – były uchylone.
Zawahałam się, ale po chwili wstałam i podreptałam w tamtą stronę. W łazience, zatrzymałam się na chwilę, żeby sprawdzić jak wyglądam. Skrzywiłam się na widok potarganych włosów. Pospiesznie przeczesałam je palcami, chociaż nie zmieniło to zbyt wiele. Po szybkim sprawdzeniu, zajrzałam do pokoju Michaela, a gdy zobaczyłam go, leżącego w łóżku, weszłam do środka.
Najwyraźniej także wiercił się podczas snu, na co wskazywała skotłowana kołdra. Leżał na plecach, z rękoma rozłożonymi na całą szerokość. Usta miał otwarte i dziwiłam się czemu nie chrapał. Ta dziwna pozycja nie zraziła mnie do podejścia bliżej.
Uklękłam przy łóżku, wpatrując się w jego twarz. Najpierw dokładnie przyjrzałam się rzęsom, a następnie zawiesiłam wzrok na malinowych wargach. Dokładnie badałam ich strukturę, nieświadomie się przybliżając. Oddech stopniowo mi przyspieszał, podczas gdy ponownie uderzyło mnie wspomnienie sprzed kilku godzin.
Nagle, zamknął usta, jednocześnie poruszając lewą dłonią. Niekontrolowanie podskoczyłam w miejscu; omal nie dostałam zawału. Po chwili, ponownie zamarł w bezruchu, a ja mogłam wrócić do podziwiania jego ciała. Tym razem, spojrzałam na nagą klatkę piersiową, na zmianę opadającą i unoszącą się do góry. Wytężyłam słuch, próbując usłyszeć miarowe bicie jego serca, ale zamiast tego, słyszałam moje, bijące nadzwyczaj głośno. Skarciłam się za to w myślach, mimo że nie pomogło mi to w opanowaniu emocji.
Po krótkiej chwili, ponownie drgnął, marszcząc brwi. Odruchowo, odsunęłam się odrobinę, co wcale nie pomogło – zaczynał się przebudzać. Wpuścił powietrze do płuc, po czym wypuścił je z ulgą. Otworzył zaspane oczy i natychmiast popatrzył na mnie.
– Lauren? – wychrypiał. – Co ty tu robisz?
Momentalnie spaliłam buraka, a wzrok wlepiłam w swoje kolana.
– Nie mogłam zasnąć...
Od razu pożałowałam, że to powiedziałam, bo brzmiało to niezwykle żałośnie. Poczułam się jak małe dziecko, które bało się ciemności, więc poszło spać do rodziców.
Michael przetarł twarz dłonią, po czym przysunął się bliżej ściany. Poklepał miejsce obok siebie, patrząc na mnie znacząco. Jego łóżko nie było zbyt szerokie, a to zachęciło mnie jeszcze bardziej, aby na nie wejść. Toteż, wstrzymując oddech, wdrapałam się, niczym na Mount Everest.
Nie musiałam dotykać Michaela, żeby poczuć ciepło, bijące od jego ciała.
Postanowiłam zrobić to szybko i bez zastanowienia.
Przykryłam się kołdrą do pasa, jednocześnie obejmując chłopaka, a głowę kładąc na jego piersi. Po zrealizowaniu tego wariackiego czynu, mocno zacisnęłam powieki i ugryzłam się w język. Oddychałam szybko. Zdecydowanie za szybko, a przecież nie biegłam w maratonie. Uspokoiłam się dopiero wtedy, gdy męska dłoń spoczęła na mojej głowie i zaczęła gładzić po włosach.
– Dziwna jesteś – zachichotał jakby nigdy nic.
Skrępowanie uleciało niczym powietrze z balonika. Odprężyłam się, marząc o śnie.
CZYTASZ
Mask • Michael Clifford
Фанфик... a wszystko zaczęło się od placu zabaw. ••• Okładkę wykonała Stray Heart z www.unfaithful-heaven.blogspot.com Mask dostępny także na: http://mask-fanfiction.blogspot.com/