– To on.
– Jaki on?
– Nie czujesz?
Wzięłam głęboki wdech. Zmarszczyłam nos, gdy ostro – słodki zapach podrażnił moje nozdrza.
– Dziwne. Tak jakby wilkołak i wampir w jednym. Woń jest zmieszana.
– Wierzysz mi teraz?
Pokiwałam głową.
– I co teraz? – szepnęłam, idąc za Dantem, który powoli kierował się ku głównym ulicom.
– Złapiemy sukinsyna – warknął z determinacją.
Niespodziewanie poczułam chęć złapania tego gościa i po wyciągnięciu od niego wszystkich potrzebnych informacji, wypruć mu flaki i rozwiesić na pobliskiej latarni. Nie wiedziałam skąd ta nagła żądza krwi, ale im szybciej biegłam za Dantem, tym bardziej się to we mnie pogłębiało. W końcu obraz przed moimi oczami zaszedł czerwienią, a zmysły wyostrzyły się na tyle mocno, że woń tego typa była nie do zniesienia. Gdyby nie Dante, od razu wparowałabym na dziedziniec i rozszarpała chuderlawego chłopaka, który powoli wykańczał swoją ofiarę.
– Charlotte, wszystko w porządku?
– Wyśmienicie. Łapiemy go czy nie? – syknęłam, wysuwając kły.
– Jeśli jesteś w stanie...
Spojrzałam na niego wymownie i coś, co zobaczył w moich oczach, utwierdziło go w przekonaniu, że lepiej ze mną teraz nie dyskutować. Szukając czegoś w kieszeniach, objaśniał mi plan działania:
– Podejdziesz do niego i odwrócisz jego uwagę. Ja zajdę go od tyłu i postaram się unieruchomić, jasne?
– Jak słońce – powiedziałam, posyłając mu promienny uśmiech i powolnym krokiem weszłam na ogromny plac z dwoma fontannami, z których wysoko w górę tryskała woda. Miliony myśli przelatywały mi przez głowę, gdy w tle słyszałam szum wody, ostatnie pojękiwania ofiary i odgłos wysysanej krwi. Zdeterminowana i chętna do poznania odpowiedzi, dlaczego jego zapach był wilczo – wampirzy, i dlaczego działało to na mnie jak płachta na byka, szybko skróciłam dzielący nas dystans i stanęłam za jego plecami, pukając go palcem w ramię. Wystraszony, upuścił zakrwawioną i bladą kobietę, która z łoskotem upadła na ziemię. Była martwa. Chłopak patrzył na mnie przez chwilę zszokowany, lecz na jego twarz szybko wpłynął cwaniacki uśmiech. Otarł ręką krew z ust, jakby właśnie wypił butelkę wody mineralnej, a nie pięć litrów ciepłej krwi.
– Dobry wieczór – przywitałam się, robiąc krok w jego stronę, jednocześnie ukazując swoje kły. – Wspaniała noc na zabijanie bezbronnych kobiet, nieprawdaż?
– Proszę, proszę...Wampir z klanu Katherine w północnej części. Cóż za nietypowy widok. – Zagwizdał i cofnął się krok w tył. – A gdzie zgubiłaś swojego wiernego czworonoga? Czyżby się już tobą znudził?
– Dante? Skądże. Właśnie za tobą stoi.
– Blefujesz – zaśmiał się nerwowo, powstrzymując się od zerknięcia za siebie.
Podeszłam do niego i szepnęłam na ucho:
– Skarbie, ja nigdy nie blefuję.
Gdy zrozumiał, że mówię prawdę, natychmiast rzucił się do ucieczki. Na szczęście zareagowałam szybciej i popchnęłam go na Dantego, który zamknął go w żelaznym uścisku. Pomimo tego, że łowca trzymał chłopaka naprawdę mocno, ten ciągle się szamotał i próbował wyrwać. Poirytowana zamachnęłam się i otwartą dłonią uderzyłam go w prawy policzek, tworząc czerwony ślad i cztery długie zadrapania, z których powoli zaczynała sączyć się krew.
CZYTASZ
We're dead couple
VampireCharlotte Drauffen to atrakcyjna i seksowna wampirzyca, która wydaje się być pogodzona ze swoją nietypową naturą. Problemy zaczynają się dopiero wtedy, gdy zostaje wplątana w prawdziwie szatański plan wymyślony przez przywódczynię jej klanu. No bo...