Zanim którekolwiek z nas zdążyło zareagować, ten drugi, z kapturem na głowie, ruszył w stronę Dantego z kajdankami, które na kilometr śmierdziały srebrem. Natychmiast oprzytomniałam i wyciągnęłam rękę w geście protestu, mówiąc:
– Myślę, że to nie będzie konieczne.
– Przykro mi, ale...
– Powiedziałam, że nie będzie konieczne – warknęłam, patrząc na niego spod byka.
Ten spojrzał na swojego partnera, który westchnął i niemal niezauważalnie kiwnął głową, chowając kajdanki wewnątrz czarnego płaszcza.
A żeby cię to cholerstwo poparzyło– pomyślałam, starając się utrzymać ich od nas na dystans.
– Charlotte, kim oni są?
– Umm... To taka wampirza policja – mruknęłam. – Wyjątkowo uparte typy.
– Panienko Drauffen – odchrząknął ten z kapturem na głowie. – Musimy zabrać pana Lawrence...
– Wiem. Nie jestem blondynką.
– Zwariowałaś? Mam tak po prostu z nimi pójść? – syknął mi do ucha Dante.
Wzruszyłam ramionami.
– Może i są uparci, ale nie mamy z nimi szans. Ich się szkoli przez całe życie do roli psa gończego.
– Panienko Drauffen! – zagrzmiał ponownie. – Obraża pani...
– Tak, tak, wiem. To gdzie jedziemy?
– Mamy nakaz zabrania wyłącznie pana Lawrence.
Wywróciłam oczami. Boże, jak ja ich nie lubiłam! Takie wyjątkowo uparte wrzody na dupie, trzymające się zasad jak jakieś świętości.
– Przykro mi, jestem w pakiecie.
Widząc, że nie mam zamiaru ustąpić, kazali nam iść do czarnego samochodu, zaparkowanego na parkingu przy plaży. Czułam się osaczona, gdy jeden szedł na przodzie, a drugi niemal deptał mi po piętach. Miałam niewyobrażalną ochotę zwolnić i nadeptać temu z tyłu na nogę, ale nie chciałam nas pogrążać. Tak czy siak zawlekliby nas tam, gdzie mają nas zawlec. Nie czekając na polecenie, otworzyłam drzwi od samochodu z przyciemnianymi szybami i oklapnęłam na siedzenia, czekając na łowcę. Zatrzasnął drzwi i spojrzał na mnie z obawą.
– Dante, nie panikuj. Wyciągnę nas z tego.
– Jak? – zapytał oschle.
– A nawet jeśli nie to i tak siedzimy w tym razem.
– Char, do cholery, to ja jej rozszarpałem gardło i oderwałem głowę.
– Tylko i wyłącznie w mojej obronie. Gdyby mnie nie zaatakowała...
– A kto ci w to uwierzy?
Wzruszyłam ramionami.
– Pozwolę im zajrzeć w moje wspomnienia.
Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, po czym odwrócił głowę w drugą stronę. Zacisnęłam usta, spoglądając czy szyba oddzielająca nas od przedniej części samochodu jest zamknięta. Gdy już się upewniłam, przysunęłam się do Dantego, szturchając go nogą w kolano.
– Nie panikuj, nie pozwolę im rozciągnąć twojego ciała dopóki nie pękniesz na cztery części.
– No teraz to już mnie uspokoiłaś.
CZYTASZ
We're dead couple
VampireCharlotte Drauffen to atrakcyjna i seksowna wampirzyca, która wydaje się być pogodzona ze swoją nietypową naturą. Problemy zaczynają się dopiero wtedy, gdy zostaje wplątana w prawdziwie szatański plan wymyślony przez przywódczynię jej klanu. No bo...