ROZDZIAŁ 8.5

11.5K 927 148
                                    

– Nie mogę.

– Dlaczego?

– Bo wtedy odebrałabym sobie całą frajdę łamania prawa – powiedziałam, uśmiechając się figlarnie.

Odwzajemnił uśmiech, łącząc nasze usta w pocałunku. Zarzucając mu ręce na szyję, stanęłam na palcach i przekrzywiłam głowę na prawo, czując nacisk jego dłoni u nasady pleców. Mruknęłam zadowolona, gdy jego ciepłe wargi płynnie i pewnie sunęły po moich. Zdziwiłam się, gdy poczułam skurcz, a potem motylki w brzuchu. To było tak odmienne uczucie niż przy całowaniu się z przypadkowymi facetami w klubie, że chciałam zapamiętać je na wieki. To śmieszne, że zwykły pocałunek wywarł na mnie tak ogromne wrażenie. Nie było żadnego obijania się o ściany, ekstremalnie przyspieszonego oddechu i zrzucania ubrań, a mimo to miałam wrażenie, że zaraz eksploduję od nadmiaru emocji. Wplątując palce w jego gęste włosy, pogłębiłam pocałunek.

– I jak ci się podoba łamanie prawa? – zapytał, wciąż trzymając usta blisko moich, przez co czułam, jak się uśmiecha.

– Myślę, że to cholernie dobre uczucie – odparłam, otwierając oczy.

Dante patrzył na mnie roziskrzonymi oczami, wciąż trzymając moje ciało blisko swojego. Zdawałam sobie sprawę, że to nigdy nie powinno się stać. Wilkołak i wampir to dwa różne światy, które nigdy się nie łączą. Albo raczej nie łączyły do tej pory. Niespodziewanie przypomniałam sobie o Corrine. No, tak. Dante już kiedyś był z wampirzycą i chyba zbyt dobrze się to nie skończyło. Ja pierwszy raz miałam bliższy kontakt z wilkołakiem i w sumie, co się dziwić, że mi się podobało? W końcu zakazany owoc smakuje najlepiej. Bałam się tylko o to, że czujemy do siebie pociąg, dlatego że od ponad miesiąca udajemy parę. Właśnie, i co teraz? Będziemy udawać, że tylko udajemy zakochanych? Ale czy ja się zakochałam? Nie, z pewnością to jeszcze nie była miłość. Dlaczego pomyślałam „jeszcze"? Cholera. Stanęłam na całych stopach, odsuwając się od Dantego. Mimo to nie potrafiłam przestać wpatrywać się w jego miodowe oczy.

–Powinieneś się w końcu ubrać – mruknęłam.

– Na pewno ubrać? – dopytywał z cwaniackim uśmiechem na twarzy.

– A gdzie twój brak mimiki twarzy, co?

– Słucham? – spytał, śmiejąc się.

– Chodzi mi o to, że ty zawsze masz poważną minę, a teraz...

– A teraz co?

– No, uśmiechasz się! – sapnęłam, wyrzucając ręce do góry. – A ty się nigdy nie uśmiechasz częściej niż raz na tydzień – powiedziałam, celując w niego palcem.

– Okej. Już wracam do normalności.

Patrzyłam jak próbuje spoważnieć, ale jego kąciki ust i tak ciągle drgały. Wywróciłam oczu, chociaż i ja zaczęłam mieć problemy z utrzymaniem powagi. Jego uśmiech był strasznie zaraźliwy.

– Jesteś beznadziejny.

– Nie za często mi to mówisz?

Zaprzeczyłam ruchem głowy.

– Widział ktoś może...

Obróciłam gwałtownie głowę, patrząc na Christophera, który zamarł w połowie kroku. Wodząc wzrokiem między mną, a Dantem, dokończył niemalże szeptem:

– ...Shane'a. Char, co ty wyprawiasz? – zapytał, patrząc na mnie zdumiony.

– Nic.

– Nic? A ten tu co? – Wskazał na wilkołaka. – Zew natury poczuł czy jak?

Zerknęłam na Dantego, który wyzywająco patrzył na Chrisa. Ten z kolei zjechał go od stóp do głów i ruszył w jego stronę, ale ja zwinnie przysunęłam się do Dantego, zasłaniając jego ciało. Zaskoczony, zatrzymał się kilka metrów od nas.

We're dead coupleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz