ROZDZIAŁ 8.3

9.3K 872 27
                                    

– Dante... Dante, zostaw ją – szeptałam, ale on mnie nie słyszał i w końcu oderwał jej głowę od tułowia. Czując, że robi mi się słabo, spróbowałam głośniej: – Zostaw to!

Odwrócił łeb w moją stronę. Widząc jego zakrwawiony pysk i zmasakrowane ciało Margaret, poczułam jak robi mi się niedobrze i nie wiedząc czy to z powodu rany w brzuchu, czy widoku przede mną, zwymiotowałam. Krztusiłam się, gdy Dante podszedł i popiskując, położył się obok mnie. Uśmiechając się przez łzy, szeptałam trochę do siebie, trochę do niego:

– Jakoś... Jakoś nie myślałam, że tak będzie wyglądać moja śmierć, wiesz?

W odpowiedzi zostałam trącona nosem w policzek.

– Jeśli rano się nie obudzę, odnajdź Shane'a, dobrze? Chcę, żeby wiedział...

Dante zaskowyczał i podniósł się, próbując strącić moje skrzyżowane ręce, którymi nieudolnie tamowałam krwawienie. Moje zdolności regeneracyjne nie chciały zadziałać na ranę zrobioną przez srebro, przez co zwijałam się z bólu, gdy Dante trącił mnie w brzuch swoją ciężką łapą. Pojękując, ułożyłam ręce po bokach ciała, pozwalając mu rozerwać moją sukienkę zębami.

– Nawet umrzeć nie dasz mi... – Zakasłałam, wypluwając gorzką ślinę z ust. – ... w spokoju.

Ale on nie ustępował, póki nie poczułam na swojej nagiej skórze powiewu wiatru i jednocześnie czegoś tak przyjemnie ciepłego, że dostałam ciarek. Nie miałam pojęcia skąd wzięłam siły na podniesienie głowy, ale zrobiłam to. Uniosłam ją kilka centymetrów w górę i zobaczyłam, jak wilk stoi przy moim ciele i z przymrożonymi oczami liże otwartą ranę na brzuchu.

– Dante...?

Zacharczał, nie przerywając czynności.

– Dante, to nie ma sensu – szepnęłam, z powrotem układając głowę na twardej ziemi. – Ja umieram.

Łzy leciały po moich policzkach. Nie chciałam umierać. Tak cholernie nie chciałam.

Zawyłam z bólu, czując ostre zęby zagłębiające się w krwawiącą ranę.

Boże, błagam...

Obraz przed moimi oczami zaczynał zachodzić mgłą, a konary drzew wirowały w mojej głowie.

Daj mi jeszcze jedną szansę...

Coś chrupnęło, ale przestałam cokolwiek odczuwać. Zacisnęłam powieki.

Dlaczego tak nagle...?

Zobaczyłam ojca i siostrę stojących nad moim grobem. Obok stał Shane, trzymający Stellę mocno za rękę.

Jeszcze nie teraz...

Ktoś złapał mnie za dłoń, ale nie wiedziałam czy przypadkiem moja wyobraźnia nie płata mi figli.

Jeszcze nie...

We're dead coupleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz