ROZDZIAŁ 13.2

9K 788 48
                                    

Nazajutrz obudziłam się rozłożona w poprzek łóżka, co oznaczało, że nareszcie odzyskałam kontrolę nad całym ciałem. Z uśmiechem na twarzy wstałam i obciągnęłam bluzkę, która podczas snu poprzekręcała mi się w różne strony. Pościeliłam łóżko, wygrzebałam z szafy Shane'a swoją bieliznę i ciuchy, w które ostatnio byłam ubrana i wyszłam z sypialni, kierując się do łazienki. Po drodze zauważyłam, że Shane już wyszedł, zostawiając na kanapie pościel, starannie złożoną w kostkę.

Ściągnęłam z siebie przepoconą bluzkę i wrzuciłam ją do pralki. Zamknęłam drzwiczki i ustawiłam program, po czym umyłam zęby i ubrałam się w czyste ciuchy. Odświeżona, spacerowałam po mieszkaniu, a mój wzrok w pewnym momencie trafił na zegarek, który wskazywał za dziesięć dwunastą. Pobyt w łazience zajął mi co najwyżej pół godziny, więc wstałam chwilę po dwudziestej trzeciej. To bardzo późno, cztery godziny po zachodzie słońca. Cóż, najwyraźniej mój organizm naprawdę potrzebował odpoczynku. Jednak nie wyobrażałam sobie, że cały dzień będę leżeć na kanapie i patrzeć w sufit albo – co gorsza – znów liczyć wyimaginowane barany. Nie zastanawiając się dłużej, sięgnęłam po telefon domowy Shane'a i wystukałam numer do Stelli.

Czekałam na nią dobrą godzinę, chociaż powiedziała, że dotarcie do mnie zajmie jej co najwyżej kwadrans. Przeskakując po kanałach w telewizorze, ciągle kontrolowałam czas. Już wstawałam, żeby znów do niej zadzwonić, gdy rozległ się dzwonek. Z westchnięciem ulgi poczłapałam do drzwi i nie patrząc przez wizjer, otworzyłam je. Zamarłam z otwartą buzią, widząc dwóch mężczyzn zamiast Stelli. Kiedy szok minął, rzuciłam się na szyję jednego z nich, jednocześnie podskakując i oplatając go nogami w talii. Dante zachwiał się lekko, ale już po chwili złapał równowagę, obejmując mnie i śmiejąc się cicho.

– Dobrze cię w końcu widzieć – szepnęłam, opierając brodę na jego ramieniu. Przytuliłam się do niego mocno, słysząc cichy dzwonek windy, z której wysiadła Stella. Spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami, zjechała wzrokiem Georgiego oraz Dantego, po czym rozdziawiła swoje jaskraworóżowe usta ze zdziwienia. – Hej – powiedziałam bezgłośnie, szczerząc się jak wariatka.

Stella odwzajemniła mój uśmiech, przywitała się z nami i stając koło Georgiego, powiedziała:

– Może wejdziemy do środka? Tam też możesz zaściskać Dantego na śmierć. – Zsunęłam się z łowcy i już miałam zrobić im przejście, gdy Stella zmieniła zdanie. – Albo nie, wy idźcie, a my pójdziemy na drinka, prawda? – powiedziała, trącając Georgiego łokciem.

Wampir kiwnął głową i już mieli wchodzić do windy, gdy w ostatniej chwili złapałam Georgiego za rękaw.

– Dziękuję – rzekłam ze stuprocentową szczerością. – Mam u ciebie ogromny dług.

– Nie ma za co. I potraktuj to jako przyjacielską przysługę.

– Ale... – zaczęłam, chcąc zaprotestować, ale Georgie wsiadł już do windy i zdążył się tylko uśmiechnąć. Potem drzwi windy się zamknęły, a ja stałam tak, dopóki nie poczułam czyichś dłoni na ramionach. Przymknęłam oczy, czując, jak wokół mnie roztacza się zapach łowcy.

– Tęskniłem, wiesz? – wyszeptał mi do ucha, składając na mojej szyi delikatny pocałunek.

– Niemożliwe.

– A jednak.

– Za długo siedziałeś w odosobnieniu, dlatego tak mówisz – powiedziałam, odkręcając się do niego przodem.

– Nie byłem cały czas sam.

– To znaczy?

– W którymś momencie do mojej celi dołączył ktoś jeszcze.

We're dead coupleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz