ROZDZIAŁ 15.1

9K 821 62
                                    

Niemal w samym wejściu zrzuciłam ubłocone szpilki, które były tak brudne, że ledwo można było odgadnąć ich kolor. Zaraz potem przyszła kolej na podziurawioną ramoneskę i zakrwawioną podkoszulkę. Cisnęłam ciuchy do kosza, i oglądając gojące się rany, poszłam w kierunku łazienki, rozpinając powoli guzik od spodni.

– Hola, hola! – zawołał Dante z moimi butami w dłoni. – Prosimy o rozbieranie się w przeznaczonym do tego miejscu.

Zerknęłam na niego przelotnie i z diabelskim uśmieszkiem ściągnęłam spodnie, paradując przez cały korytarz wyłącznie w czarnej bieliźnie. Mijając łowcę, poklepałam go po policzku i kręcąc przesadnie biodrami, podeszłam do drzwi. Już prawie wchodziłam do środka, gdy Dante złapał mnie za zdrowy bark. Odchyliłam głowę, patrząc na jego ściągniętą twarz do góry nogami.

– Tak? – zapytałam niewinnie.

– Zgubiłaś coś – powiedział, rzucając mi spodnie na twarz. Ściągnęłam je, rzucając niedbale na podłogę w łazience. – I nie prowokuj mnie – dodał, całując przelotnie moje usta, na krótką chwilę łapiąc zębami za dolną wargę.

Zaskoczona, wyprostowałam się i patrzyłam za jego oddalającą się sylwetką, która zniknęła w salonie. To było tak wymowne ostrzeżenie, że poczułam, jak moje serce zamarło, a potem zaczęło łomotać. Odetchnęłam i z uśmiechem na ustach weszłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Ledwo co powstrzymywałam się przed wybiegnięciem z pomieszczenia, żeby nie przyszpilić go do ściany – ewentualnie na odwrót, bo jednak Dante był silniejszy – wpić się w jego ciepłe usta i wpleść palce w jego krótkie i miękkie włosy. Ale musiałam być realistką, która posiada jeszcze resztki samokontroli, więc wyrzuciłam z głowy jego dłonie błądzące po moim ciele i skończyłam się rozbierać.

Gorący strumień wody zalał moje ciało i rozgrzał skórę, gdy weszłam pod prysznic i odkręciłam kurki. Uniosłam głowę, pozwalając silnemu strumieniu płynąć po mojej twarzy. Kurz i błoto z dzisiejszego wypadu ściekały w dół, oczyszczając mnie z obrazów palących się zwłok, smrodu czarnego dymu z ogniska i tego dziwnego uczucia, gdy pokaleczone bestie patrzyły na mnie krwawymi oczami, w których odbijał się obłęd. Czyżby ta dwójka potworów była mordercami kobiety z zaułka? W końcu moje zmysły zaprowadziły nas właśnie do nich, a brutalny sposób, w jaki ktoś rozprawił się z zamordowaną, idealnie do nich pasował. Tylko skąd to paskudztwo się wzięło? Nigdy wcześniej nie widziałam ani nie słyszałam o tych maszkarach.

Skrzywiłam się, gdy podczas namydlania się żelem Dantego, piana spłynęła na moją ranę. Szybko się opłukałam i wyszłam spod prysznica, okręcając się błękitnym ręcznikiem, a mokre włosy odrzuciłam do tyłu, czując jak przyklejają mi się do nagich pleców. Boso przemknęłam do sypialni, skąd wzięłam luźną bluzkę i krótkie, materiałowe spodenki, co miałam w zwyczaju nazywać moją pidżamą. Osuszając swoje ciało, odrzuciłam ręcznik i prędko wciągnęłam na siebie ubranie. Wytarłam włosy, ponieważ z końcówek kapała jeszcze woda, po czym zręcznie zaplotłam je w luźnego warkocza, który i tak się trochę rozwalił, bo nie miałam gumki, żeby je związać. Byłam mistrzynią, jeśli chodziło o gubienie gumek do włosów. Wystarczyło, że raz zdjęłam ją z włosów i odłożyłam gdzieś na szafkę, a kilka godzin później już jej nie było. Jakby dostawały małych nóżek i wybiegały z mieszkania z okrzykiem: „Wolność dla gumek Charlotte!". 

Zabierając ze sobą ręcznik i wieszając go po drodze w łazience, poszłam do kuchni, w której stał Dante, krojąc coś z hukiem na czerwonej desce. Zajrzałam mu przez ramię, po czym podeszłam z boku i oparłam się biodrem o blat.

– Chcesz zabić tą marchewkę? – zapytałam, unosząc brwi, gdy po całej kuchni latały pomarańczowe krążki. – Bardziej martwa nie będzie. – Spojrzałam na jego twarz i zaciśnięte usta. Stresował się krojeniem marchewki? Mężczyźni to naprawdę dziwne istoty. – Pomóc ci?

We're dead coupleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz