6

274 21 4
                                    

Z milion razy oglądałam w TV reportaże o zaginięciach nastoletnich dziewczyn. Za każdym razem w myślach życzyłam im szczęścia i cieszyłam się jak głupia, że nie jestem w ich skórze. Nigdy nie wiadomo, kim jest porywacz. Może to być seryjny morderca, który porywa bo kocha rozlew krwi, albo psychopata, który zamyka w piwnicy i torturuje, bo dostaje orgazmu słysząc przeraźliwe krzyki... Ani jeden, ani drugi scenariusz nie wygląda kolorowo, prawda?
W tym samym momencie, w którym prawdopodobnie ten sam facet, przed którym uciekałam, przyłożył mi dłoń do ust, moja wielce rozwinięta wyobraźnia postanowiła się uaktywnić. Oczami tejże wyobraźni już widziałam nieprzytomną siebie ciągniętą do samochodu, by potem zostać zgwałconą, albo zabitą w okrutny sposób... Nie dziw sie, na moim miejscu robiłabyś to samo. I pomyśleć, cholera, że jestem w Londynie nawet nie spełna tydzień - już mam zostać wykorzystana lub sama nie wiem co, przez jakiegoś gościa. No po prostu bomba! I czym ją sobie zasłużyłam co? Zawsze byłam grzeczną dziewczynką!
.
.
.
.
.
Co ja ściemniam, nikogo na to nie nabiorę. W sumie... Może to jest kara dla mnie? Za te wszystkie grzeszki, które w życiu popełniłam? Za przyklejenie ciotki Miry do krzesła, wrzucenie tupecika pana Smootinga do zmywarki, połamanie Jackowi Ross ręki w drugiej klasie... ... ... Hej! Bingo! Przecież ja chodziłam na karate trzy lata! W końcu mogę to wykorzystać...
Podczas gdy ja w duchu przeżywałam to wszystko, gościu ciągnął mnie gdzieś w głąb uliczki. Rwałam się, kopałam i gryzłam, ale to nic nie dawało. Chyba jeszcze bardziej pogarszało moją sytuację. Postanowiłam nie czekać dłużej. Wykorzystałam na napastniku typowe chwyty samoobrończe, czyli kopnełam w klejnoty, walnęłam w nos i zadałam cios kolanem w brzuch. Facet mocno zdezorientowany i zdziwiony moim wyczynem, nawet " nie miał czasu " się wybronić. Jęknął przeraźliwie i osunął się na kolana trzymając za brzuch. Po chwili uniusł głowę do góry i ukazał mi swoje oczy. Szmaragdowozielone nawiasem mówiąc. Chwila... Gdzieś już widziałam te oczy... Szybkim ruchem zdarłam kaptur z twarzy gościa i moim oczom ukazał się... Ożesz ja cie kręcę!
- Styles?!
---------------------------
Wiem, że krótki, ktokolwiek to czytasz wybacz mi! Ale właśnie... Nie do końca wiem, czy ktokolwiek to czyta. Szczerze? Mam to głęboko. Pisze dla samej przyjemności pisania, ale skoro już jesteś... To wiesz... Ja nie naciskam czy coś... Ale tak ostatecznie... Tak już w całkowitej ostateczności... Zostaw coś po sobie ;)

Harry Styles? No, thanks.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz