23

196 15 2
                                    

Kurwa.
Po prostu nie da się tego inaczej określić.

Kiedy miałam dwanaście lat po raz pierwszy się całowałam. Chłopak był o dwa lata starszy i na prawdę mi tym imponował. Kompletnie nie umiałam tego robić. Czułam lekkie obrzydzenie na myśl, że facet właśnie dzieli się ze mną śliną, dlatego zaraz potem poleciałam do łazienki i pięć minut płukałam usta. Z trzema następnymi facetami było lepiej. Miałam już lepsze doświadczenie i z czasem na prawdę to polubiłam. Z moim ostatnim chłopakiem wydawało mi się, że całowanie to świetna sprawa...

Ale kiedy całujesz Stylesa...

To nie jest świetna sprawa.

To jest raj.

Jego pocałunek był najlepszym czego doświadczyłam. Po prostu aż trudno mi to opisać. Nie mogłam się powstrzymać i go oddałam, a wtedy to już całkiem straciłam głowę.

Całowaliśmy się z cztery minuty. Ja miałam rękę na jego policzku, on w moich włosach. Nasze oddechy mieszały się ze sobą. Wiatr dmuchał w nas silnie, a my jeszcze bardziej przyciskaliśmy się do siebie.

Kiedy zaczaiłam co właściwie robie?

Nie wiem.

Wiem tylko, że kiedy tak się stało on dostał z liścia, a ja uciekłam.

***

Nie wiem też ile biegłam. Wylądowałam w końcu w jakiejś nieznanej mi dzielnicy, kompletnie zdyszana, z roztrzepanymi włosami i całkowitą pustką w głowie. Oparłam się o ścianę najbliższego budynku i wystukałam numer.

- Halo?
- Niall... - szepnęłam roztrzęsionym głosem. Nie miałam już siły. Moje uczucia buzowały we mnie w takich ilościach i tak bardzo, że po prostu nie wiedziałam na jakich się skupić. Padło na płacz i smutek.
- Rose? To ty? Gdzie jesteś? - zabrzmiał po drugiej stronie.
- N-Nie wiem.. Zgubiłam się. Byłam... U Harry'ego..
- Cholera. Okay słuchaj możesz jakoś opisać gdzie konkretnie się znajdujesz, już jadę.

Rozejrzałam się po okolicy. Nic konkretnego tu nie było.

- Stoję przy klubie "DarkNight" wiesz gdzie to?
- Jestem za pięć minut.

Kucnęłam oparta o ścianę i schowałam twarz w dłoniach. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że przydarzy mi się coś takiego. Zazwyczaj moje życie było spokojne i poukładane. Dostawałam co chcialam, moi rodzice to fajni ludzie , podobam sie facetom i większość osób mnie lubi. To na prawde fajny życiorys. Ale musiał sie pojawić ktoś taki jak on, żeby zrujnować to wszystko. Dlaczego nigdy nie miałam okazji doznać tego wcześniej? Może dlatego, że nigdy wcześniej nie zakochałam się w bad boyu? Hah, nigdy też nie spodziewałam się, że to powiem.

Chwilę później podjechał samochód. Wysiadł z niego chłopak w ciasnych jensach i kraciastej koszuli. Podszedł do mnie i pomógł mi wstać.
- Rose....
- Zabierz mnie stąd. - szepnęłam.

Szybko oplutł mnie swoim ramieniem i pomógł wsiąść do samochodu. Obleciał go na około i zasiadł po stronie kierowcy. Spojrzał na mnie tymi łagodnymi błękitnymi oczami z troską.

- Płaczesz?
- Co?!

Zerknęłam szybko w lusterko. Faktycznie, pod oczami widniały delikatne ciemne kreski od rozmazanego tuszu.

Kurwa.

Nigdy nie płakałam przez faceta. Nigdy nie zamierzałam. Ale znowu moje plany pokrzyżował Styles.

Czekam na komentarze! ^^

Harry Styles? No, thanks.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz