Czekam na wasze komentarze!
Siedzieliśmy z Maxem w Crussos - barze w centrum miasta, w którym chłopak pracował. On obsługiwał klientów, a ja siedziałam na barowym stołku i przyglądałam mu się co chwilę.
Od feralnej imprezy u Stylesa na której rozpoczęła się nasza znajomość, spotkaliśmy się z Maxem już cztery razy. Chodziliśmy do kina, na specer, do pizzerii , albo na kręgle.Nie wiem, czy można to było nazwać randką, bo przypominało to raczej kumpelski wypad, ale muszę przyznać, że coś mnie do niego ciągnęło. Był świetnym rozmówcą i tak jak ją uważał, że Johnny Depp to najlepszy aktor w dziejach , który po prostu rozpiżdża system. Nie należał do chłopaków, którzy nic tylko gapią się w dekold i rozbierają wzrokiem całe spotkanie. Max był szarmancki, zabawny i wyglądał wprost zabójczo w białym podkoszulku opinającym szerokie barki i eksponującym klatę.
Odwrócił się i napotkał moje spojrzenie. Uśmiechnął się seksownie i taszcząc tacę z kuflami wrócił za lade.
- Rose wiem, że jestem przystojny, ale dekoncentrujesz mnie. - mruknął łapiąc ścierkę i wycierając kufel.
- Ale ja przecież nic nie robie! - oburzyłam się upijając cappuccino.
- Mhm. Rozbierasz mnie wzrokiem. - błysnął ząbkami. - I choć wcale nie mówię, że mi się to nie podoba...
- Black! - zaśmiałam się głośno. - Wcale nie rozbieram cie wzrokiem ... w odróżnieniu od tej blondynki ,o tam. - potrząsnęłam głową w stronę sąsiedniego stolika, gdzie faktycznie wysoka blondynka w różowym topie, taksowała Maxa wzrokiem. - Poza tym... Nie podobasz mi się.
Chłopak prychnął i oparł się rękami o blat, rzucając ścierkę za siebie.
- Dobrze wiem, że tak. I nie próbuj zaprzeczać Hathaway, bo marnie ci to wychodzi.
- Wcale się nie staram. Poza tym muszę już lecieć. - dopiłam kawe, zeskoczyłam z czerwonego stołka i podeszłam do chłopaka. Cmoknęłam go szybko w policzek i wyszłam.Umówiłam się z April na noc filmową u niej w domu. Miałyśmy oglądać wszystkie części Harry'ego Pottera i nie zamierzałam się spóźnić. Potter to moja miłość i jestem tej miłości wiernie oddana. Szłam więc szybkim krokiem w stronę domu przyjaciółki, kiedy nagle koło mnie zatrzymał się czarny Cadilac. Wysiadł z niego farbowany blondyn w czarnych rórkach z dziurami i tego samego koloru podkoszulku.
- Rose Hathaway?
- Taak... O co chodzi?
- Jedziesz ze mną.
- Słucham?! J-ja...
Nie dane mi było nawet dokończyć. Chłopak pociągnął mnie za rękę i nim zdążyłam w ogóle zarejestrować co się dzieje, wciągnął mnie do samochodu. Szybko wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił silnik.
- Co to ma być do jasnej cholery?! - wrzasnęłam napierając na drzwi.
- Zabezpieczenie dla dzieci, słonko.
- Ja pierdole jesteś zboczeńcem, tak?! No oczywiście, że tak. WYPUŚĆ MNIE! Prędzej pozbawie cie jaj w bardzo okrutny sposób , niż dam ci się zgwałcić! Kim ty jesteś?!
Zaśmiał sie cicho i spojrzał na mnie w lusterku prześwietlając błękitnymi tęczówkami.- Jestem Niall.