-NIE!
-Tak.
-NIE,NIE,NIE!
- Tak.
- NIEEHEEEEEHEEE...
-Tak.
-April, zlituj się!
-Nie.
-April!
-Rose!
-NIE!
-Tak.
Ta rozmowa trwa już dobre pół godziny. April znudzona siedzi na kanapie wpatrując z uporem w telewizor , a ja rzucam się po całym pokoju, turlam po podłodze i ciskam w nią wszystkim co mi wpadnie w ręce. Mimo to, dziewczyna z uporem nie zmienia zdania. Chcesz wiedzieć o co chodzi, zgaduje. Otóż :
Kojarzysz moment, kiedy kompletnie nie słuchając o czym moja przyjaciółka paple, biegłam myślami gdzieś daleko, a potem w przypływie paniki zgodziłam się na coś, o czym zupełnie nie miałam pojęcia? Kojarzysz. No więc dokładnie pół godziny temu dowiedziałam się o co chodzi. April wpadła do mnie oglądnąć dom i takie tam, odrobić lekcje i poplotkować trochę. Z rozmowy , która odbyła się na końcu dowiedziałam się w cholerę ciekawych rzeczy, mianowicie : zgodziłam się pójść w piątek na imprezę, którą organizuje...
.
.
.
.
.
.
.
Domyślasz się? Mam nadzieję, że tak. Jeśli nie mała podpowiedź : Styles, do cholery! Tak. Dokładnie. Możesz sobie wyobrażać moją reakcję, ale chyba lepiej jak sama ci powiem. Pierwszą emocją był oczywiście szok ; wpatrywałam się w April dobre pięć minut, ustami zamiatając podłogę. Później było wyparcie - bez przerwy powtarzałam, że nigdzie nie ide. Kiedy i to nie przyniosło rezultatu, nastąpiła wściekłość. Krzyczałam, waliłam pięściami w poduszki i stłukłam ze dwa talerze, które akurat dziwnym trafem same wpadły mi do rąk. No i w końcu nastąpiła rozpacz, w której znajduje się obecnie.
-April, nie! W życiu! Nigdzie się nie ruszam! W dupie mam! Nie!
Dziewczyna westchnęła, oderwała wzrok od telewizora i popatrzyła na mnie zielonymi tęczówkami.
- Nie ma nie, Rose. Po pierwsze : obiecałaś. A sama powtarzasz, że kiedy coś obiecasz dotrzymujesz słowa...
- Ale...
- Ćśśśś!
-Ale...
-Ćśśśśśśśśśś!
Skuliłam się pod jej karcącym wzrokiem, a ona kontynuowała :
- Po drugie : Styles urządza najlepsze imprezy w dziejach. W życiu na takiej nie byłaś.
- Pfff.. Moje imprezy są lepsz...
- Ćśśśśśś! Po trzecie : będą na niej kumple Stylesa , a takiej szansy przegapić nie można... - spojrzała w bok rozmarzona.
- Mooment. April. Ty masz chłopaka. Sam, pamiętasz?
- Co? No taak.. Ale... Awww! Tyłek Louisa jest po prostu nieziemski! - pisnęła.
Zaśmiałam się głośno. April jest strasznie lojalną przyjaciółką, ale facetów ma bardzo wielu i bardzo często.
- Ale , April ty nie rozumiesz! On mnie nie znosi. Spowodowałam reakcje chemiczną, która wybuchła mu na twarzy! Pobiłam go dwa razy, na pewno wykopie mnie za drzwi zaraz gdy mnie zobaczy i zrobie z siebie pośmiewisko, zobaczysz!- westchnęłam i rzuciłam się na poduszki przeciskając twarz co jednej z nich.
- Jak to dwa razy?
- Eh... Nieważne. - mruknęłam w poduszkę.
- Rose, obiecałaś! - krzyknęła rozpaczliwie.
Biłam się z myślami. Z jednej strony było to jak samobójstwo. Z drugiej... Nie mogłam mu pokazać że boje się konfrontacji z nim. No i ze zdecydowanie najlepszej strony - to w końcu impreza!
- Eh.... Dobra.
- Dobra?
- Dobra!
-... Co dobra?
-Dobra! Zgadzam sie! - wrzasnęłam.
-Serio?! O matko, Rose jesteś boska! - odrzyknęła April i rzuciła się na mnie zakleszczając w ogromnym uścisku.
- No jasne, że jestem...
" Ale będę tego żałować... "