Rozdział 6

416 43 3
                                    

Poczułam coś obślizłego i lepkiego na twarzy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam czarnego wilka liżącego mnie po twarzy.

- Fuj! Ross, co ty wyprawiasz ?! - rzuciłam mu wściekłe spojrzenie, a on popatrzył na mnie jak niewiniątko i przemienił się w człowieka. Był w samych bokserkach i przez to moje serce zaczęło mocniej i szybciej bić. Nie mógł założyć więcej rzeczy na siebie ? Jego umięśniona sylwetka zapierała dech w piersiach.

- Pomyślałem, że powinnaś mieć jakąś wyjątkową pobudkę - uśmiechnął się zadziornie, a ja rzuciłam w niego poduszką. Trafiłam prosto w twarz. Postanowił nie być mi dłużny i odrzucił poduszkę trafiając prosto w moje piersi. Miałam nadzieję,że to tylko nieudany rzut w twarz.

- Jestem głodna - usłyszałam wielki burkot w brzuchu. 

- Choć głodomorku. Zrobię ci coś do jedzenia.

Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do kuchni, w której siedział Riker i nieznany mi brunet. Pomyślałam, że to może być chłopak, o którym wczoraj rozmawiali. Pewnie wrócił z polowania.

- Rocky, to jest Ami - zanim cokolwiek zdążyłam powiedzieć, Riker nas zauważył i wyrwał się do przedstawienia mnie brunetowi.

- Cześć Ami - Rocky wstał i zlustrował mnie wzrokiem - Jak się spało ?

- Dobrze.... - odparłam niepewnie. Mój brzuch nie chciał już dłużej czekać i postanowił dać o sobie znać. Zalałam się rumieńcem ze wstydu.

- Chyba naprawdę jesteś głodna - Ross wyszczerzył do mnie zęby - Na co masz ochotę?

- Niech zje sarninę ! - krzyknął Rocky - Wczoraj sam upolowałem piękną sztukę - wypiął dumnie pierś i zwrócił swój wzrok ku mnie.Patrzył na mnie bardzo uważnie.Przypomniało mi się ,że jestem w krótkiej i zwiewnej koszuli nocnej Rydel, więc szybko usiadłam przy stole, aby trochę się zakryć.

- Rocky nie wysilaj się. Ta dziewczyna jest już Ross'a.A ty przypadkiem nie masz dziewczyny? Holly nie będzie zadowolona jak się dowie, że zalecasz się do zajętej dziewczyny i ogólnie dziewczyny - odparł z uśmiechem Riker, gasząc zapał brata. Najbardziej zdziwił mnie fragment, że jestem już Ross'a. Nie jestem niczyją własnością ! Ale skoro daje im to tyle radości to mi to nie przeszkadza.

- Ale ja chętnie spróbuje tej sarniny. Nigdy nie jadłam - uśmiechnęłam się do Ross'a ,  a on niechętnie wyjął giga kawał sarny i zaczął mi ją przygotowywać - Chce kanapki z nią jak można - Riker nie mógł się powstrzymać i wybuchł niepohamowanym śmiechem. Przez niego też zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączyli do nas Ross i Rocky. Ten poranek był taki fajny, że aż zastanawiałam się czy mają tak codziennie.

- A co tu tak wesoło? - do kuchni wkroczyła Rydel - Ross! Ile razy mam ci mówić, żebyś trochę więcej rzeczy na siebie zakładał gdy mamy gości ! - wykrzyknęła gdy zobaczyła brata w samych bokserkach - Może chociaż ty chciałabyś się w coś przebrać? - spojrzała na mnie - Ci chłopcy chyba zaraz się na ciebie rzucą jeśli czegoś nie założysz - dodała patrząc na Riker'a i Rocky'iego.

- Chętnie - odparłam i ruszyłam za Rydel - Zawołaj mnie jak będzie gotowe - rzuciłam do Ross'a zanim wyszłam. Rydel zaprowadziła mnie do swojego pokoju i zaczęła grzebać w szafie mrucząc "To nie", "Nie pasuje" lub "Dlaczego tu nic nie ma?". W końcu podała mi czarne rurki i zieloną, jaskrawą bluzkę. Kiedy wyszła , szybko ubrałam się w rzeczy które mi dała i stwierdziłam, że naprawdę dobrze wyglądam. Moje brązowe włosy postanowiłam związać w koński kucyk i wyszłam. W kuchni roznosił się przepiękny zapach. Zgadywałam, że to sarnina.

- Masz ochotę? - spytał Ross gdy zobaczył mnie w drzwiach. Ślinka leciała na sam widok tego mięsa.

- Zapomnij o kanapkach - usiadłam przy stole ze zdeterminowaną miną - Dawaj mi największy kawałek tego pysznego mięsa, bo zaraz zemdleje. 

Ross WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz