Rozdział 14

333 38 1
                                    


Ross

Ami odwróciła się i wybiegła błyskawicznie z pokoju, z uśmiechem na ustach. Bez zastanowienia rzuciłem się za nią w pogoń. Już otwierałem drzwi żeby wyjść na dwór, ale ktoś złapał mnie za koszulkę. Chciałem się wyszarpać i biec razem z Ami, ale osoba trzymająca była silna.

- Jesteś strasznie upierdliwym bratem – wycharczał głos za mną.

- Czego chcesz Rocky? – odwróciłem się i z niechęcią spojrzałem na brata.

Nienawidziłem go. Chociaż nie był najstarszy, był tak jakby przywódcą stada. Zdobył ten tytuł, kiedy pokonał Riker'a w walce. Oczywiście oszukiwał. Zanim wyzwał go do walki podał mu środek odurzający. Nie był typem miłego gościa, chociaż przy Ami zawsze jest sympatyczny i udaje, że jest fajnym facetem. Nigdy nie wymaże z pamięci tego jak mnie bił i poniżał, gdy byłem mały.

Teraz stałem i wpatrywałem się w niego z nienawiścią. Już chciałem się odwrócić i dogonić Ami, ale znów mnie powstrzymał. Miałem go dość.

- Puszczaj mnie, albo cię zagryzę! – warknąłem.

Wyszarpałem rękę z jego uścisku i wymierzyłem mu cios w nos. Zaskoczony cofnął się kilka kroków w tył. Stróżka krwi spływała z jego nosa. Poczułem satysfakcję i przewagę. Już nigdy nie będzie mógł mi czegoś zrobić. Nie jestem już dzieckiem.

- Jeszcze się policzymy – rzucił wściekle i opuścił hol.

Zadowolony, wybiegłem na dwór. Byłem trochę zdezorientowany. Z każdej strony lasu wyczuwałem woń Ami. Przemieniłem się w wilka i próbowałem wywąchać najświeższy zapach. Kręciłem się w kółko nie wiedząc co zrobić. W końcu zdecydowałem pobiec w prawo. Biegłem, ale po chwili zapach dziewczyny zniknął. Zawróciłem i pobiegłem w lewo. Stało się to samo. Wróciłem pod dom i zacząłem się martwić. Gdzie ona pobiegła? Czy jest bezpieczna? Postanowiłem ruszyć prosto z nosem przy ziemi. Skręcałem raz w prawo, raz w lewo. Zapach dziewczyny cały czas rozchodził się po moich nozdrzach.

Po godzinie poszukiwań nie znalazłem jej. Spanikowałem i nie wiedziałem co zrobić. W mojej głowie zaczęły pojawiać się najgorsze scenariusze. Ruszyłem po pomoc, z powrotem do domu.

Byłem wściekły na Rocky'ego. Gdyby nie zatrzymał mnie, kiedy chciałem pobiec za Ami, byłbym teraz przy niej i opiekowałbym się nią.

W domu kazałem wszystkim zebrać się w salonie i to w trybie natychmiastowym.

- Ami gdzieś zniknęła – powiedziałem zdesperowany, gdy Rydel i Riker przyszli do salonie. – Musimy wszcząć poszukiwania.

- Ross, spokojnie – odparła spokojnie Rydel – Pewnie pobiegła do domu. Nie musisz się tak martwić.

- Ale ja czuje, że coś złego się stało! Musimy ją znaleźć – oni nic nie rozumieli. Ami nie pobiegłaby do domu, bez poinformowania mnie o tym.

- Dobra – odparł Riker – Przebiegnę się do jej domu i sprawdzę czy jej tam nie ma. Wy przeszukajcie las. Jeśli jej nie znajdę, dołączę do was.

Przytaknęliśmy i rozpoczęliśmy poszukiwania.


Ami

Leżałam na czym twardym. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kamienne ściany. Podniosłam się z podłogi, nie mając pojęcia gdzie jestem. Wszystko mnie bolało. Rozejrzałam się po mrocznym pomieszczeniu. Było tu tylko jedno okno z kratami i koc z poduszką. W koncie dostrzegłam też coś co chyba miało służyć za toaletę. Ochyda. Podeszłam do żelaznych drzwi i pociągnęłam za klamkę. Zamknięte.

Ross WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz