Ross
Po pogrzebie wszystkich poległych w bitwie, zorganizowaliśmy naradę.
- Siedziba Nocnych Łowców gdzieś przy kanionie. Skup się, Ellington! – jego nieobecne oczy denerwowały do granic. Potrząsnąłem nim i zmusiłem, żeby na mnie spojrzał – Skup się!
- Co? A tak... Przepraszam – wymamrotał.
- Wiemy, że straciłeś kogoś dla ciebie ważnego – zaczęła ostrożnie Rydel – ale musisz się skupić, bo inaczej więcej wilków polegnie w bitwach. Zrób to dla niej.
- Dobrze – rzekł zrezygnowany i spojrzał na nas z gotowością – Siedziba przy kanionie? Hmm... - wpatrywał się w niewidzialny punkt za mną – Jeden z Bet opowiadał mi o tej siedzibie, ale nie wiem, czy nie jest ich więcej. Kaniony to dobre miejsce na takie siedziby – znów się zamyślił – Możemy zaatakować tą siedzibę, którą znam, a jeśli to nie będzie ta, to wypytamy jeńców.
- Kiedy ruszamy? – spytał podekscytowany Riker.
- Kiedy moi ludzie zregenerują siły. Nie wiem też, czy będą chcieli wyruszyć – rzekł brunet – Muszę wezwać posiłki,
- Ile ci to zajmie? – spytałem. Nie mogłem czekać zbyt długo. Już o wiele za długo Ami tam siedzi i nie pozwolę, aby spędziła tam jeszcze choć dzień.
- Powinni zjawić się za kilka godzin. Wyruszymy jeszcze dziś w nocy – w jego oczach można było dostrzec nienawiść.
***
Staliśmy pod postaciami wilków gotowi, aby wyruszyć w podróż. Ellington i jakiś inny Beta rozmawiali ze sobą jeszcze pod postacią ludzi.
- Zaraz ruszymy na siedzibę wroga! – rozległ się przywódczy głos Ellington'a – W starciu z wrogiem mamy być bezlitośni! To on porywał nasze dzieci i wymordowywał rodziny! Teraz nasza kolej, aby zadać im ból! Zabijajmy za naszych poległych braci.
Rozległy się wycia. Czekaliśmy w pogotowiu na znak przywódcy. Rozejrzałem się. W tłumie innych wilków wyszukałem moje rodzeństwo. Nie zauważyłem w nich strachu. Stałem na przodzie, a oni trochę z tyłu. Ellington kazał mi tak zrobić ze względu na moją nową umiejętność.
Rozległo się wycie Ellington'a i ruszyliśmy przed siebie. Niech Nocni Łowcy się przygotują, bo nadchodzimy!
***
Po czterech godzinach szaleńczego biegu przez lasy, ujrzeliśmy kanion, a przy nim kamienny budynek. Nie był on jakiś wielki, więc podejrzewałem, że wszystko jest pod ziemią.
Ellington przemienił się w człowieka i nakazał wszystkim odpocząć. Byłem wyczerpany, więc z radością przyjąłem tą wiadomość. Zmieniłem się w człowieka i ruszyłem na poszukiwanie rodzeństwa.
- To teraz będziemy biwakować? – spytał rozbawiony Riker, kiedy usiadłem obok niego pod drzewem.
- A umiesz rozpalać ogień bez niczego? – chciałem go podpuścić.
- Oczywiście, że umiem! – wypiął dumnie pierś – Ale wole nie zdradzać wrogowi naszej pozycji.
To było mądre.
- Tutaj jesteście! – po kilku minutach dołączyła do nas zziajana Rydel – Już nigdy nie dam się wciągnąć na takie wyprawy!
Momentalnie wybuchliśmy śmiechem. Rydel dosiadła się do nas i zdzieliła nas po głowie.
- A gdzie Rocky? – Riker zaczął się rozglądać.
- Widziałam go przy grupce jakichś kolesi. Wolałam nie podchodzić – odpowiedziała blondynka.
CZYTASZ
Ross Wolf
FanfictionAmi Cross to zwykła szesnastolatka, która przeprowadza się wraz z rodzicami do małego miasteczka : Dalton, ponieważ zmarła babcia przepisuję jej dom. Ami spotyka pewnego chłopaka, który niechcący pokazuję jej świat, do którego jej babcia nie zdążyła...