Rozdział 12

327 36 4
                                    


Sobota

- Należy się 10 zł – odparł taksówkarz, kiedy zatrzymał się pod domem Kelly. Już z podwórka dało się słyszeć muzykę. Wygrzebałam z torebki banknot, podałam go kierowcy, rzuciłam „miłego wieczoru" i wysiadłam z auta.

Dom Kelly był ogromny. Niepewnym krokiem weszłam do środka i położyłam prezent na wielkiej stercie innych prezentów. Na oświetlonym i pełnym kolorów parkiecie tańczyło już mnóstwo ludzi. Była tu chyba cała szkoła. Muzyka wypełniała moje uszy i czułam się naprawdę dobrze. Rozejrzałam się w poszukiwaniu znajomych twarzy i po chwili dostrzegłam Susan siedzącą przy barku.

- Cześć, Susan ! – kiedy przedarłam się przez tłum, próbowałam przekrzyczeć muzykę, żeby mnie usłyszała.

- O, hej Ami ! – zataczając się trochę, niezdarnie mnie przytuliła. Była już pijana.

- Nawet jeszcze nie zdążyłam przyjść, a ty już się nielegalnie upiłaś – powiedziałam rozbawiona. Pomogłam jej z powrotem usiąść i zamówiłam bezalkoholowego drinka.

- O kogo ja tu widzę! Cześć, Ami – po chwili dołączył do nas James – Pijesz alkohol? O, ty niegrzeczna dziewczynko – Susan wybuchła niepochamowanym pijackim śmiechem i przez nią też zaczęłam się śmiać.

- Ja nie piję – odparłam – Ale co innego ona – spojrzałam na przyjaciółkę.

- Nie bądź taka sztywna ! – James zamówił dwie szklanki whisky i podał jedną mi – No, dalej ! Jak imprezować to dobrze !

Przekonana wypiłam całą zawartość szklanki. Poczułam się wyluzowana. Chłopak zamówił mi jeszcze jakiegoś drinka, który jak powiedział „Da mi kopa" i kolejną whisky. Po wypiciu wszystkiego, weszłam na parkiet. Czułam się świetnie. Poruszałam się w rytm muzyki z rękami uniesionymi w górze. Wymachiwałam biodrami i kręciłam się dookoła. Nie obchodziło mnie nic. Liczyła się tylko muzyka i taniec. Po chwili dołączył do mnie James i zatańczyliśmy jeden taniec, a potem poszedł poderwać jakąś dziewczynę, tańczącą niedaleko. Nie znałam go od tej strony, ale nie obchodziło mnie to.

Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Poczułam znajomy zapach. Odwróciłam się i spotkałam się z brązowymi oczami.

- Czy ta ślicznotka zechce ze mną zatańczyć? – spytał uśmiechnięty Ross.

- Jasne – odparłam z uśmiechem i z przyjemnością przybliżyłam się do niego. Alkohol zaczął przejmować nade mną władzę.

- Ktoś tu chyba trochę wypił – blondyn popatrzył na mnie z rozbawieniem.

- A co? Nie można? – przez mój dziwnie brzmiący głos, chłopak jeszcze bardziej rozszerzył swój uśmiech.

Tańczyliśmy chyba z godzinę. Straciłam poczucie czasu. Ross był wspaniałym tancerzem i świetnie się przy nim bawiłam.

- Chodź, musisz odpocząć – powiedział i pociągnął mnie w stronę holu. Szłam za nim uśmiechając się głupkowato i po drodze złapałam jakiegoś drinka, którego wypiłam duszkiem. Po chwili byliśmy już na dworze – Musisz ochłonąć. Twoje oczy powoli zmieniają kolor.

- To faaajnie – mruknęłam i przybliżyłam się do chłopaka – Znudziło mi się tańczenie.

- Ami! Jesteś totalnie pijana – odparł stanowczo i już chciał coś dodać, kiedy nagle dołączyła do nas Kelly.

- Co tak stoicie na dworze? – spytała – Ami, chodź ze mną! Zaraz będziemy grać w butelkę!

Z chęcią poszłam za nią. Czułam wzrok Ross'a, ale zignorowałam go. Weszłyśmy do salonu, gdzie już zebrała się spora liczba osób.

Ross WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz