Rozdział 22

250 33 3
                                    


Ross

Siedziałem w sali przesłuchań. Funkcjonariusz, który miał mnie przesłuchać, patrzył mi się wrogo w oczy.

- Pytam jeszcze raz! – krzyknął i uderzył pięścią w stół – Czy to ty porwałeś Ami Cross?! Przyznaj się!

- Powtarzam, że ja jej nie porwałem! – podniosłem głos.

- Jakie masz wytłumaczenie?! – syknął – Jak wytłumaczysz to, że była z tobą w twoim domu!

- Mówiłem już, że przyszła do mnie, bo chciała uciec od rodziców. Dałem jej dach nad głową! Nie moja wina, że nienawidzi swojej rodziny!

- Słuchaj smarkaczu – warknął policjant – Nie tylko ty jesteś tu najważniejszy, a ja nie będę się z tobą bawił! Nie wciskaj mi bajek! Mamy informację, że przekonałeś ją do porzucenia rodziców i zamieszkania z tobą!

- Kto niby udzielił panu takiego informacji!? – ryknąłem – A może zapyta pan Ami?! Może jej uwierzycie i w końcu puścicie mnie do domu!

Nagle do pomieszczenia wszedł jeszcze jeden funkcjonariusz.

- Pani Ami Cross przyszła i domaga się wpuszczenia do chłopaka – oznajmił znudzonym tonem – Odgonić?

- Nie, wpuść ją – rzekł policjant i pomasował skronie. Widać było, że ma dość tej sprawy i marzy tylko o odpoczynku.

Po chwili w drzwiach pokazała się Ami. Miała poważy wyraz twarzy i z nienawiścią patrzyła na mężczyznę.

- Ma go pan natychmiast wypuścić! – powiedziała stanowczym głosem – Nie porwał mnie, bo to ja do niego przyszłam. Pokłóciłam się z rodzicami, ale to już sprawa osobista.

Widać było, że funkcjonariusz gorączkowo się zastanawia. Ami nie spuszczała z niego swojego zabójczego spojrzenia. Wyglądała tak groźnie i tak pociągająco. W myślach dałem sobie z liścia. Nie czas na takie komentarze.

- Może inaczej spytam – zaczęła dziewczyna – Kto doniósł na Ross'a?

- Nie możemy podać tej osoby, ponieważ prosiła o anonimowość – rzekł mężczyzna.

- Dobra, nie ważne – odparła szybko – Wypuścicie go?

- Eh... - policjant ponownie się zamyślił – Dobra! Jeśli twoi rodzice się zgodzą, to zapomnimy o sprawie.

- Dziękuję – odrzekła Ami i podeszła do mnie – Chodź, zmywamy się stąd.

Uśmiechnąłem się i ruszyłem z dziewczyną do wyjścia. Nagle Ami pocałowała mnie w policzek.

- A to za co? – spytałem rozbawiony.

- Sama nie wiem – uśmiechnęła się szeroko – Tak po prostu naszła mnie na to ochota.

- Ciekawe.. – udałem, że się zamyśliłem, a Ami trzepnęła mnie w ramię.

- Co jest ciekawe? – zapytała zbita z tropu.

- Bo jeszcze pamiętam ja mówiłaś, że chcesz, żebyśmy byli tylko przyjaciółmi – odparłem żartobliwie.

- Jak siedzisz w ciemnym lochu masz wiele czasu na przemyślenia – z jej głosu zniknęła cała radość i słychać było smutek – Zrozumiałam, że nie chcę, żebyśmy byli tylko przyjaciółmi.

Objąłem ją i pocałowałem w czubek głowy.

- Ja też chce czegoś więcej – szepnąłem.

Przytuleni do siebie opuściliśmy budynek. Od razu zauważyłem czarne auto Riker'a, więc domyśliłem się, że Ami przyjechała tu z nim. Skierowałem się do samochodu i razem wsiedliśmy do środka. Usadowiliśmy się wygodnie na tylnym siedzeniu. Ami oparła głowę o moje ramię i przysunęła się.

- I jak wyglądało 5 minut w kiciu? – spytał rozbawiony Riker.

- Wspaniale – powiedziałem sarkastycznie.

- To co – mój brat zwrócił się do Ami – zawieść cię do domu?

- Tak – westchnęła dziewczyna – Nie chce, ale muszę.

Riker odpalił silnik i ruszył. Po chwili włączył też radio, więc przyjemnie się jechało.

- Jaki dzień jest dzisiaj? – spytała Ami.

- Niedziela – odpowiedział Riker – Jutro do szkoły – dodał z uśmiechem.

- Świetnie – szepnęła.

- Przyjść po ciebie jutro? – zapytałem wpatrzony w jej oczy.

- Jasne, czemu nie? – odparła i wtuliła się we mnie.

- Tylko mi tu nie szalejcie – skarcił nas rozbawiony blondyn – Chce, aby moje auto zostało dziewicą.

Wszyscy wybuchliśmy niepochamowanym śmiechem. Całą drogę się śmialiśmy, bo mojego brata naszła ochota na głupie komentarze.

- Jesteśmy na miejscu! – krzyknął Riker i wytarł łzę.

- To do zobaczenia jutro! – pożegnała się dziewczyna, dała mi buziaka w policzek i wysiadła.

Patrzyliśmy chwilkę, czy bezpiecznie wejdzie do budynku, a potem ruszyliśmy do domu.

- Nie spieprz tego ponownie, dobrze? – rzekł Riker, a ja przytaknąłem twierdząco.

- Postaram się – odparłem i zapatrzyłem się na mijane domy.










***************

Wiem, że krótki, ale zabrakło mi weny ! A na dodatek, mądra ja przy myciu szklanki, pękłam ją i rozcięłam sobie cały mały palec i piekielnie boli, kiedy pisze na komputerze ;-; #NiezdaraPoziom100

No, ale nie narzekajcie ! Niedługo coś się wymyśli J

Może pomogą wasze głosy i komentarze? Jasne, że pomogą!

Do zobaczenia !! 

Ross WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz