Chodziłam po pokoju cała w nerwach. Ross siedział na łóżku i nieudolnie próbował mnie uspokoić.
- Ami – odezwał się po raz trzydziesty – Nie ma czym się martwić. Renem zajmuje się najlepszy wilczy lekarz jakiego zna Ellington.
- Wiem, wiem – mruknęłam – ale nadal się denerwuje.
Blondyn wyciągnął rękę i chwycił mój nadgarstek. Delikatnie pociągnął mnie w swoją stronę i jak lalka wylądowałam obok niego. Dlaczego on musi być silniejszy ode mnie?!
- Musisz się odprężyć – szepnął, łaskocząc mój kark.
Nie puszczając mojej dłoni, wolną ręką pogładził mój policzek. Mimowolnie oparłam głowę o jego ramię. Ross skorzystał z okazji i delikatnie objął mnie. Od razu poczułam się lepiej. Woń chłopaka działała na mnie kojąco.
Trwaliśmy w tej pozycji do momentu wyjścia doktora White'a z podziemi. Najszybciej jak potrafiłam oderwałam się od Lynch'a i podbiegłam do mężczyzny.
- I co z nim? – spytałam z szybko bijącym sercem i oczami wlepionymi w lekarza.
- Rany nie są już takie poważne. Dobrze, że wcześniej ktoś z nimi cokolwiek zrobił – odparł rzeczowo – Myślę, że za jakiś miesiąc wszystko będzie w porządku.
- Jak się cieszę! – krzyknęłam, a następnie Ross odprowadził mężczyznę do drzwi.
Ja jednak postanowiłam jak najszybciej znaleźć się obok Rena. Zbiegłam na dół tak szybko jak tylko potrafiłam i na samym dole ujrzałam już człowieka – Rena.
- Ren! – zawołałam i z uśmiechem uścisnęłam go mocno – Cieszę się, że już z tobą lepiej.
- Dziękuję, że się mną zajęłaś, Ami – odparł i pogłaskał mnie czule po głowie – Lecz jest coś o czym muszę ci opowiedzieć.
- Co takiego? – spytałam zdziwiona.
- Najpierw pozbądź się Ross'a. To informacja tylko dla ciebie – odrzekł i wskazał na sufit.
Przytaknęłam i wróciłam na górę. Blondyn siedział na łóżku ze znudzoną miną.
- Ross, słuchaj... Jestem już padnięta, więc mógłbyś już wrócić do domu? – zapytałam delikatnie i żeby go przekonać, ziewnęłam.
- I tak miałem się już zbierać – powiedział beznamiętnie i na pożegnanie pocałował lekko mój policzek.
Gdy byłam już pewna, że Ross wyszedł, wróciłam do Rena.
- Już poszedł – zakomunikowałam.
- Przepraszam, że musiałaś to zrobić, ale to nie może czekać – odparł i wziął głęboki wdech – Zacznę od początku :
Byłem jak zwykle na warcie. Przydzielono mi nowego więźnia, lecz nie miałem pojęcia kto siedzi za ścianą. Wiedziałem tylko, że jest dla Magnusa kimś ważnym. Tak zżerała mnie ciekawość, że wymyśliłem jakiś powód i wszedłem do celi. Na podłodze siedziała skulona kobieta w dawniej pewnie pięknym stroju, lecz teraz porwanym i pobrudzonym. Spojrzała na mnie umęczonym wzrokiem i powiedziała „Jestem z rady. Proszę, wypuść mnie". W tym momencie zatkało mnie. Ta kobieta była z rady! Ale nie miało to żadnego znaczenia. Była teraz więźniem. Odpowiedziałem, więc jej przecząco na co spuściła głowę, a następnie powiedziała „Więc słuchaj uważnie, młody człowieku. Twoja dusza nie jest jeszcze do końca skażona. Postanawiam, więc ci zaufać i wyjawić to co musisz przekazać we właściwe ręce". Ami, ona opowiadała mi o twojej przyszłości. O tym co musisz zrobić. Mówiła, że Strażnik Księgi musi udać się do Najwyższego Alfy i mu służyć aż do śmierci lub narodzin następcy. Następnie kobieta wyzionęła ducha, a Magnus jakoś się o wszystkim dowiedział. Nie wiem jak... I.. Widziałaś moją karę. Lecz to wyszło na dobre! Szybciej cię znalazłem i przekazałem wiadomość. Ami, ty... Ty musisz porozmawiać o tym z kimś bardziej obeznanym ode mnie. Ami, dobrze się czujesz?
Nie, nie czułam się dobrze. Zostałam zdradzona, oszukana, okłamana. Lynch'owie na pewno o tym wiedzieli! Dlaczego nic mi nie powiedzieli? Czemu robi to Ren?
- Niemożliwe – szepnęłam z szeroko otwartymi oczami – Ross i reszta na pewno by mi coś takiego powiedzieli.
- Przykro mi – rzekł chłopak – Takie jest twoje przeznaczenie. Musisz służyć Najwyższemu Alfie.
W tym momencie zalała mnie ciemność.
**************
Przepraszam, że taki krótki, ale tego wymaga fabuła :(
Już powoli zbliżamy się do końca :( Kto się cieszy, a kto smuci?
Ami dowiedziała się nowych, drastycznych rzeczy. Jak sobie poradzi?
Wszystko w następnym rozdziale! ^^
Do zobaczenia! :3
CZYTASZ
Ross Wolf
أدب الهواةAmi Cross to zwykła szesnastolatka, która przeprowadza się wraz z rodzicami do małego miasteczka : Dalton, ponieważ zmarła babcia przepisuję jej dom. Ami spotyka pewnego chłopaka, który niechcący pokazuję jej świat, do którego jej babcia nie zdążyła...