~Ross~
Chodziłem po lesie niedaleko domu Ami. Nie wróciłem do domu na noc. Byłem przybity. Czułem jakby moja dusza i serce zostały z Ami. Byłem tylko ciałem. Ta dziewczyna wywróciła mój świat do góry nogami, zakochałem się w niej bez opamiętania, a ona złamała mi serce. I tak dalej ją kochałem. Może miała rację i wszystko potoczyło się za szybko? Jestem niecierpliwy, więc to może być prawda. Najbardziej bolało mnie to, że Ami myślała, że jest moją kolejną "dziewczyną na tydzień". Po co ja jej to mówiłem?!! Ale już za późno. Straciłem ją na zawsze. Wdrapałem się zwinnie na drzewo i czekałem na zwierzę, na którym będę mógł wyładować emocje. Nie musiałem długo czekać. Zza krzaków wyłonił się średniej wielkości niedźwiedź. Poczekałem chwilę, aż podejdzie pod drzewo i skoczyłem na jego grzbiet. Zaskoczone zwierzę próbowało zrzucić mnie z siebie, ale ja byłem szybszy w wgryzłem się mu w kark. W paszczy poczułem słodki smak krwi. Niedźwiedź opadał powoli z sił.
Dlaczego?
Usłyszałem w głowie jego głos. Głos pełen bólu i cierpienia. Nagle opamiętałem się. Ten niedźwiedź jest przecież częścią lasu, tak samo jak ja. Nic mi nie zrobił, za to ja wkroczyłem na jego teren i zaatakowałem. Odsunąłem się powoli. Kałuża krwi rozpływała się pod niedźwiedziem. Co ja do cholery zrobiłem ?! Postanowiłem zawyć. Wołałem niedźwiedzie, aby przyszły i pomogły swojemu bratu. Po chwili wyczułem zbliżającego się kolejnego osobnika, więc uciekłem. Dostanie mi się za to. Moje stado mnie zbije. Tyle lat staraliśmy się żyć w zgodzie z lasami w pobliżu. Ja zepsułem to jednego dnia. Szedłem dalej przed siebie, nie wiedząc co ze sobą począć. Po drodze natrafiłem na zapach Ami. Zdziwiony pobiegłem za nim. Gdy byłem już prawie u celu, zobaczyłem Ami palącą się żywym ogniem i Nocnego Łowce stojącego przed nią. Co się z nią działo ?! Wystraszony już chciałem zareagować, kiedy Ami zaczęła swoją pierwszą przemianę. Ogień buchnął i cofnąłem się oślepiony światłem. W miejscu gdzie leżała Ami ujrzałem piękną białą wilczyce otuloną w płomienie. Nocny Łowca zniknął w krzakach, a Ami ruszyła za nim w pogoń. Postanowiłem pobiec za nią i jej pomóc. Była niesłychanie szybka. Kiedy dobiegłem do niej, zobaczyłem, że leży nieprzytomna w wilczej postaci na zamordowanym wilku. Podszedłem do Ami i delikatnie polizałem ją po pysku. Odskoczyłem oparzony w język. Jej futro było przeokropnie gorące. Zawyłem wzywając stado. Musiałem jej pomóc.
~Ami~
Obudziłam się w wygodnym łóżku. Nie za bardzo pamiętałam co się stało. Lekko podniosłam głowę, ale szybko tego pożałowałam, bo zakręciło mi się w głowie. Poczułam też straszny ból w okolicach szyi i klatki piersiowej. Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranym drzwi. Do pokoju ktoś wszedł. Postanowiłam zamknąć oczy i udawać, że śpię. Nigdy nie wiadomo kto mnie tu przyniósł.
- Jeszcze się nie obudziłaś, co? - ten głos poznałabym wszędzie. Usłyszałam skrzyp przesuwającego mebla i zgadywałam, że Ross usiadł obok łóżka na krzesełku - Tęsknię za tobą. Wszyscy się o ciebie martwimy. Nie zostawiaj nas Ami - już chciałam otworzyć oczy i krzyknąć, że nigdy go nie zostawię, ale powstrzymałam się chcąc usłyszeć co ma jeszcze do powiedzenia - Nie wiem dlaczego we mnie zwątpiłaś, ale ja cie kocham. Pewnie myślisz, że to wszystko o wiele za szybko się dzieje,że najpierw powinniśmy się poznać,ale ja jestem niecierpliwym człowiekiem.Jeśli się obudzisz, zrobię wszystko co będziesz chciała, nawet..... - przerwał - nawet zniknę z twojego życia. Kocham cię i chce byś była szczęśliwa - nie mogłam się powstrzymać i otworzyłam oczy. Ross patrzył na mnie najsmutniejszymi oczami jakie kiedykolwiek widziałam.
- Przez gardło by mi taka prośba nie przeszła, Ross - odezwałam się zachrypniętym głosem. Ross nie mógł opanować swojego szczęścia.
- Ty żyjesz! Żyjesz ! Ami, tak bardzo się bałem - chłopak delikatnie mnie przytulił.
- Jeszcze się nie wybieram na tamten świat - uśmiechnęłam się - Opowiesz mi jak się tu znalazłam? Ostatnie co pamiętam to jak prowadziłam czarnowłosego chłopaka przez las.
- Gdy byłem w lesie, nagle poczułem twój zapach. Pobiegłem za nim szybko i zobaczyłem ciebie jak się palisz. Ami ty płonęłaś !Kiedy już chciałem do ciebie podejść, ty zaczęłaś swoją pierwszą przemianę. Zmieniłaś się w piękną białą wilczyce. Twoje futro ozdobione było płomykami ognia. Obok ciebie stał Nocny Łowca, ale zaczął uciekać. Ty ruszyłaś za nim w pogoń i zabiłaś. Znalazłem ciebie nieprzytomną . Zwołałem stado i przynieśliśmy cie tutaj. Spałaś cały dzień. Dziś jest niedziela.
- Dokonałam swojej pierwszej przemiany ?! Kiedy będzie następna? - byłam strasznie podekscytowana.
- Będę musiał nauczyć cię kontrolowanej przemiany, ale to potrwa - Ross przestał się na mnie patrzeć i błądził wzrokiem po pokoju - Czy ty..... dalej jesteś na mnie zła? Naprawdę myślałaś, że jesteś moją "dziewczyną na tydzień"?
- Tak myślałam - wstyd mi było za moje zachowanie - Ale już się nie gniewam, tylko przystopujmy trochę. Przyjaźń? - wiedziałam, że Ross nie będzie z tego zadowolony - Powiedziałeś, że jak się obudzę, zrobisz wszystko co będę chciała.
- No to przyjaźń - odparł. Był wyraźnie smutny, ale tak musiało być. Jest za wcześnie.
- To kiedy moja pierwsza lekcja?? - postanowiłam zmienić temat.
- Możemy zacząć już jutro, jeśli będziesz się dobrze czuła - jego humor od razu się poprawił, choć ciągle widziałam cień smutku w jego oczach - Teraz przyniosę ci coś do jedzenia. Jesteś pewnie bardzo głodna - wstał i wyszedł. Dobrze zrobiłam, że zaproponowałam mu przyjaźń, ale w sercu czułam bolesny ścisk. Wszystko na pewno dobrze się ułoży.
~Ross~
Wyszedłem z jej pokoju i skierowałem się do kuchni. Zaskoczyła mnie tą propozycją przyjaźni. Nie byłem z tego zadowolony, bo chciałem ją poprosić o zostanie moją dziewczyną, ale skoro tak chce to nie będę naciskał.
- I jak z nią? - w kuchni zapytał mnie Riker.
- Obudziła się i chyba wszystko w porządku. Zrobię jej coś do jedzenia - podszedłem do lodówki i wyjąłem jajka i bekon.
- Co ci takiego powiedziała? - on to umiał wszystkich przejrzeć. Wrzuciłem dwa jajka i cztery plasterki bekonu na patelnie - Gadaj.
- Chce żebyśmy na razie zostali tylko przyjaciółmi.
- To słabo stary. Dla dziewczyny przyjaźń to rzucenie.
- Wiem - skończyłem smażyć, nałożyłem jajka i bekon na talerz, wlałem do szklanki sok pomarańczowy i wyszedłem z kuchni. Z tacą wszedłem do pokoju, w którym leżała Ami. Popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się promiennie.
- Dzięki - postawiłem przed nią tacę i przyglądałem się jak je - Dziwnie się czuję jak tak na mnie patrzysz - powiedziała z bekonem w buzi.
- Wyglądasz uroczo jak tak mówisz z pełną buzią.
- Miała być przyjaźń pamiętasz?
- Tak, tak.
- Jestem zmęczona - gdy skończyła jeść, ziewnęła i zwinęła się w kłębek.
- Słodkich snów - zabrałem tacę, przykryłem ją kołdrą i po cichu wyszedłem z pokoju.
**************
Taki krótszy dziś rozdział, ale co tam :)
Między Ross'em a Ami na razie tylko przyjaźń, ale czy Ross wytrzyma ?
Liczę na gwiazdki i komentarze :*
Do zobaczenia !
CZYTASZ
Ross Wolf
FanfictionAmi Cross to zwykła szesnastolatka, która przeprowadza się wraz z rodzicami do małego miasteczka : Dalton, ponieważ zmarła babcia przepisuję jej dom. Ami spotyka pewnego chłopaka, który niechcący pokazuję jej świat, do którego jej babcia nie zdążyła...