Rozdział 15

319 32 4
                                    


Ross

Minęły dwa dni odkąd Ami zniknęła. Czułem się okropnie i nie zmrużyłem oka w nocy. Byłem taki bezradny, że aż mnie to dobijało. W szkole rodzice Ami dzwonili do dyrektora i mówili, że jest chora. Kiedy poinformowałem mamę dziewczyny o tym, że jej córka zniknęła, powiedziała, że niedługo wróci, tylko naćpana lub pijana. Współczułem jej takich rodziców.

Chciałem cofnąć się do dnia kiedy zniknęła i nie dać się złapać Rocky'emu lub nie dać jej wyjść. To moja wina. To przeze mnie zniknęła. Nie ochroniłem jej.

Teraz siedziałem w swoim pokoju i zaznaczałem miejsca, w których już szukaliśmy. Nigdzie nie znaleźliśmy ani jednej wskazówki czy poszlaki. Nic. Tak jakby Ami rozpłynęła się w powietrzu.

Moje rozmyślania zaburzył Riker, który wszedł do pokoju.

- Rozmawiałem z Ellington'onem i zgodził się rozejrzeć na swoich terenach – brat podszedł do mnie i popatrzył na mnie współczującym wzrokiem – Zalicza Ami do zaginionych. Szybko się rozniesie, że zniknęła i więcej wilków będzie mieć oczy dookoła głowy.

- Super – mruknąłem i dalej wpatrywałem się uparcie w mapę.

- Słuchaj, nie mogę patrzeć jak tak siedzisz na tyłu i się nad sobą użalasz – chłopak błyskawicznie zabrał mi mapę z przed nosa – Przejdź się po mieście i popytaj ludzi. Może oni coś widzieli?

- Dobra, ale gdzie mam szukać? Nie mam pojęcia gdzie pójść.

- Hmm... - Riker zamyślił się wpatrując w mapę – Może poszukaj gdzieś niedaleko lasów. Tutaj – wskazał na ubocze centrum, które było blisko linii lasu.

- I co mam chodzić i zaczepiać ludzi, czy przypadkiem nie widzieli biegnącej dziewczyny z brązowymi włosami, pięknym ciałem i szaro – zielonymi oczami, bo mi się zgubiła?

- Coś w tym guście – odparł z uśmiechem.

- Zrobię z siebie błazna – mruknąłem z niechęcią, ale wstałem i ruszyłem do centrum.


***

Szedłem przez szare centrum. Ludzie mijali mnie, mocno trzymając swoje torebki lub torby. Nie dziwiłem się im. Byłem ubrany w dres i miałem narzucony na głowie kaptur. Oczywiście wszystko w odcieniach czerni. Po chwili postanowiłem zapytać o Ami pierwszą lepszą osobę.

- Przepraszam – zaczepiłem jakąś blondynkę koło 30. Ona odwróciła się w moją stronę z wielką niechęcią.

- Tak? – spytała chowając torebkę za sobą.

- Poszukuje pewnej dziewczyny – pokazałem jej zdjęcie Ami, które Riker dał mi z jej konta na Facebook' u – Zniknęła dwa dni temu i bardzo się o nią martwię.

- Jak cię nie chce to odpuść sobie! – prychnęła z wyższością – Zostaw tą dziewczynę w spokoju! Jak od ciebie uciekła to dobrze zrobiła – zarzuciła włosami i pewnym krokiem poszła przed siebie.

Może kiedyś wściekłbym się na taką obrazę, ale teraz to nie miało znaczenia. Postanowiłem próbować dalej, ale kobiety reagowały podobnie, a mężczyźni nie chcieli nawet mnie wysłuchać. Tylko jedna staruszka z przykrością powiedziała, że jej nigdy nie widziała i że życzy mi powodzenia w poszukiwaniach oraz będzie się za Ami modlić.

W końcu miałem dość ludzi, więc wkroczyłem do kawiarni. Rozejrzałem się po wnętrzu i z radością stwierdziłem, że było bardzo mało klientów. Gdy podszedłem do lady, postanowiłem zapytać pracownika o Ami. Przy ladzie z uprzejmością przywitał mnie czarno włosy chłopak.

Ross WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz