Rozdział 25

259 23 3
                                    


Ami

- Chłopiec! – krzyknął Riker, gdy razem z Ross'em weszliśmy do jego domu – Wiedziałem, że Karmel to chłopiec!!!

Blondyn chwycił moją dłoń i z wielkim uśmiechem zaprowadził mnie do salonu.

- Już wszystkie sprawdziliśmy – powiedział dumnie – Te dwie to suczki – wskazał na jasnobrązową i brązowo – białą – A reszta to faceci – dodał z uśmiechem i pogłaskał Karmelka.

- Będziecie je teraz nazywać?! – do pokoju wparowała Rydel – Mam już jedno imię. Ta szara sunia to będzie Myszka. Podoba się wam? – spytała i usiadła przy szczeniakach.

- Podoba mi się – zgodziłam się i wzięłam do ręki brązowego chłopca – Ten wygląda mi jak Bandyta. Ten jego czarny piszczek wygląda jak maska – zaśmiałam się.

- A ten to będzie Alex – Ross wziął ciemnobrązowego szczeniaka na kolana.

- Zostały jeszcze dwa – wskazałam na dwie brązowo – białe kulki – Są identyczne!

- Ale jedna to dziewczyna, a drugi to chłopiec – wtrącił Riker – Ktoś ma jakiś pomysł?

Wszyscy pokręcili przecząco głowami.

- Zostawmy to na później – odparłam i pogłaskałam Bandytę. Szeniak wtulił się we mnie i zamknął oczka.

- Co my z nimi zrobimy? – spytała smutno Rydel – Przecież nie mogą z nami zostać!

- Na pewno jacyś chętni ludzie się znajdą – odpowiedziałam – Ale szczeniaki muszą mieć siedem tygodni, byśmy mogli je oddać. Te wyglądają na 3-4 tydzień – zerknęłam na Bandytę i podrapałam go za uszami.

- To będą najgorsze, ale zarazem najlepsze trzy tygodnie mojego życia – powiedziała z uśmiechem blondynka i przytuliła Myszkę.

Nagle psiaki zaczęły piszczeć. Wierciły się i machały łapkami.

- Chyba są głodne – stwierdziłam z grymasem, ponieważ Bandyta zaczął się wyrywać.

- Nie wiem, czy w okolicy kupię specjalne mleko – westchnęła Rydel – Przyniosę zwykłe krowie mleko. Może nie będzie źle.

Kiedy blondynka opuściła salon, wszyscy ułożyliśmy szczeniaki na podłodze. Postanowiłam pójść pomóc dziewczynie.

- Ami, dobrze że przyszłaś mi pomóc! – westchnęła i podała mi sześć małych miseczek – To nasze stare miski z dzieciństwa. Potrzymaj je chwilkę, a ja delikatnie podgrzeje mleko.

Gdy mleko było już gotowe, rozlałyśmy je równomiernie do misek. Każda z nas wzięła tacę i ustawiła na niej po trzy miski.

W salonie zastałyśmy chłopaków, próbujących uciszyć zgraje szczeniaków.

- Nareszcie! – Riker podbiegł do nas, zabrał obie tace i razem z Ross'em zaczęli rozdawać jedzenie.

Kiedy szczeniaki się najadły, włożyliśmy je do kartonowego pudełka z kocem, a one momentalnie zasnęły.

***

Szłam razem z Ross'em przez las. Postanowiliśmy się przejść i skorzystać z ładnej pogody.

- Mam straszną ochotę pobiegać – westchnął chłopak i spojrzał na mnie prosząco – Ami, nie daj się prosić!

- Obiecałeś, że będziemy spacerować jako LUDZIE – położyłam nacisk na ostatnie słowo, aby dotarło do niego co mi powiedział przed wyjściem.

Ross WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz