Rozdział 7

370 42 2
                                    


Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam opowiedzieć Ross'owi o sobie.

- Urodziłam się 17 maja w Seattle. Byłam bardzo kochana przez rodziców. Od dzieciństwa odwiedzałam prawie co tydzień babcię. Kochałam ją z całego serca. Była mi bliższa niż rodzice. W podstawówce poznałam moje najlepsze przyjaciółki Kate i Jennifer. Kiedy byłam w drugiej klasie podstawówki, tata odizolował się ode mnie i mamy, aby pisać książki. Radziłyśmy sobie, a tata czasami pozwalał mi wejść do gabinetu i pogadać. Cztery lata później książka taty odniosła wielki sukces. Dostawaliśmy dużo pieniędzy. Kiedy poszłam do gimnazjum z dziewczynami, było coraz gorzej. Mama zaczęła stawać się nie do zniesienia. Stała się sztuczną paniusią. Nasze relacje bardzo się popsuły. Przez nią szybko skończyły nam się pieniądze taty. Musiał ciężej pracować, ale nie mógł się skupić i ani czegoś wymyślić. Był załamany, a mama wypierała na nim dużą presje. Towarzysko u mnie było w porządku. Miałam nawet chłopaka, ale tylko przez rok w drugiej klasie gimnazjum - zauważyłam niezadowolony wyraz twarzy Ross'a na wzmiankę o chłopaku, ale pozwolił mówić mi dalej - Częściej miałam awantury w domu, że przeszkadzam tacie w skupieniu się i mama wysyłała mnie w prawie każdy weekend i ferie do babci. Nie podobało mi się to , ale kochałam babcię, więc się nie przeciwstawiałam. Mama zawsze się zastanawiała , czy tata skupiłby się bardziej na jakimś zadupiu. To jej słowa nie moje ! - Ross wyglądał na lekko podenerwowanego, a w jego oczach było widać współczucie - Kiedy podsłuchiwałam ich rozmowy raz wyłapałam gdy mama pytała się taty "Jak myślisz kiedy ta twoja stara matka w końcu kopnie w kalendarz? Dobrze ci by zrobiło na pisanie mieszkanie w domu na wsi, ale bez niej." Wkurzyła mnie wtedy na maksa. To było w te wakacje. Szłam do nowego liceum i miałam przeżyć tam wspaniałe i niezapomniane chwile. Niestety babcia w połowie roku umarła i mama była wniebowzięta. Od razu planowała przeprowadzkę po pogrzebie. Robiłam jej wielkie awantury, a raz nawet ją pobiłam. Tęsknie za poprzednim życiem, ale to ma też dobre strony. Poznałam ciebie - popatrzyłam mu w oczy. Szybko się ocknęłam i dodałam - i Kelly, Susan, James'a i Nick'a oraz twoje rodzeństwo. Koniec mojej historii - Ross ścisnął moją dłoń.

- Ile ty musiałaś przeżyć - patrzył na mnie troskliwie.

- Ale to już za mną. Przyzwyczaiłam się do tego - blondyn nie był zadowolony z odpowiedzi - Teraz czas na ciebie - lekko uszczypnęłam go w nos.

- Nie mam za ciekawej przeszłości, ale skoro chcesz ją znać to czemu nie - uśmiechnął się i zastanowił chwilę - No więc... Urodziłem się tu. Moi rodzice umarli gdy miałem 13 lat. Zabili ich Nocni Łowcy - trochę się zasmucił gdy wspomniał o rodzicach - Mieszkaliśmy sami jakoś sobie radząc. Moja pierwsza przemiana odbyła się w dniu moich szesnastych urodzin. Jestem obiektem zainteresowań dziewczyn - dodał z uśmiechem - ale miałem tylko trzy, cztery dziewczyny takie na tydzień. Koniec.

- Serio?! - oburzyłam się - Ja ci tu mówię o wszystkich tajemnicach i bólach, a ty mi mówisz tyle??!

- Mówiłem, że nie mam ciekawej przeszłości - wzruszył ramionami, ale ja wiedziałam, że coś ukrywał. Wyciągnę to z niego kiedyś, a na razie nie będę naciskać.

- Dobra, jakoś inaczej dowiem się o tobie więcej. Jakie jest twoje hobby?

- Polowania, bieganie i w tajemnicy trochę śpiewam. A ty?

- Lubię słuchać muzyki, trochę rysuje, ale to bazgroły. Dzięki babci zakochałam się też w ogrodnictwie.

- Teraz moja kolej na pytanie - lekko kiwnęłam głową - Jakie jest twoje marzenie?

- Kiedyś chciałam mieć psa i spotkać prawdziwego wilka. Teraz chce jak wszyscy po prostu być szczęśliwa.

- Jedno marzenie się spełniło ! Spotkałaś mnie - wilka - rozbawił mnie jego entuzjazm - Moje marzenie powstało kiedy cię zobaczyłem. Być z tobą - zatkało mnie. Nie wiedziałam co powiedzieć. To znowu zeszło z torów przyjaźń na miłość. Myślałam jak to naprawić, ale nie zdążyłam nic powiedzieć gdy znów poczułam jego usta na moich. Mój mózg mówił, abym odepchnęła go i powiedziała, że jeszcze za wcześnie, ale serce krzyczało, żebym nie słuchała mózgu tylko zatraciła się w pocałunku. Głupie serce. Całowaliśmy się do kiedy nie postanowiłam posłuchać mózgu. Lekko odepchnęłam go i wstałam z jego kolan. Patrzył na mnie totalnie zdezorientowany i jego oczy prosiły o wyjaśnienie. Nic nie powiedziałam. Podeszłam do okna i otworzyłam je. Wiatr pieścił przyjemnie moją skórę. Nagle poczułam silne ramiona oplatające moją talię.

Ross WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz