Lukas
Od czasu kiedy kliknąłem przycisk „wyślij", wpatruję się jak głupi w ekran mojego czarnego Samsung'a. Dlaczego nic nie przychodzi? Zestresowany, zamknąłem na chwilę zmęczone oczy oraz ułożyłem się wygodniej na podłodze magazynu. Oparłem głowę o ścianę i przyłożyłem telefon do piersi. Mój oddech był nierówny, a serce biło szybciej niż zazwyczaj.
Ami od dłuższego czasu przestała przychodzić do kawiarni, w której pracuję. Najpierw myślałem, że po prostu ma nawał pracy w szkole i postanowiła już nie uciekać z lekcji, a tym samym mnie odwiedzać. Z jednej strony cieszyłem się z tego, że wzięła się za naukę, ale z drugiej powoli zaczynało mi brakować jej odwiedzin oraz wysłuchiwania jej narzekań. Każdego dnia wyczekiwałem aż zobaczę tę piękną dziewczynę otwierającą drzwi kawiarni i uśmiechającą się na mój widok. Na samą myśl moje serce przyśpieszyło. Może nie powinienem zwlekać z tym co czuję? Może muszę zachować się jak odważny mężczyzna, spojrzeć jej w te szaro-zielone oczy i powiedzieć „zależy mi na tobie".
Nagle poczułem w ręku delikatne wibracje i jak oparzony podniosłem głowę oraz otworzyłem oczy. Przede mną widniała wiadomość :
Nie martw się, żyję. Ostatnio dużo się działo i dlatego nie miałam czasu się z tobą spotkać. Teraz jestem zajęta. Zadzwonię później ~ Ami
Uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy na początku wiadomości, znikł kiedy przeczytałem ją do końca. „Dużo się działo" oraz „jestem zajęta"? W moim umyśle zaczęły pojawiać się najgorsze scenariusze.
- Lukas!
Niechętnie podniosłem wzrok z nad telefonu. W drzwiach magazynu stała Kendra, która patrzyła na mnie rozdrażnionymi oczami.
- Twoja przerwa dawno się skończyła! – krzyknęła z rękami założonymi na piersiach – Mam już dość twojego nieprzychodzenia punktualnie po przerwach. Nie tylko ty tu ciężko harujesz! Więc z łaski swojej rusz ten spasiony tyłek!
- Już idę, idę – mruknąłem i podniosłem się z ziemi – Lepiej?
- Lepiej będzie, gdy zaczniesz brać swoją pracę na poważnie – warknęła i chwyciła moją dłoń, ciągnąc ją do wyjścia.
Kendra zatrudniła się w kawiarni kilka tygodni temu i głównie pracowała w porach nocnych, do czasu, kiedy prawie tydzień temu przypisano ją mi do pomocy. Jej głównymi zadaniami były utrzymywanie porządku w całym lokalu oraz pieczenie rano świeżych ciast i ciasteczek, lecz gdy ja chodziłem na przerwy, zajmowała moje miejsce przez 10-20 min. Odkąd zaczęliśmy razem pracować, zawsze spóźniałem się na stawienie się do pracy po przerwie, a ona musiała po mnie przychodzić i zaganiać do roboty. Nie denerwuje się na jej zachowanie, bo totalnie ją rozumiem. Kryła mnie zawsze i była chętna do pomocy, kiedy ja już nie miałem na coś siły, a czasem nawet pracowała za mnie, np. gdy spóźniłem się o 3 godziny do pracy. Byłem jej wiele dłużny, ale dzisiaj miarka się chyba przebrała.
- Powiedz mi w końcu – zaczęła rudowłosa – co się z tobą dzieje?
- Sam nie wiem – wzruszyłem ramionami.
- Poradzę ci coś – obróciła się i położyła mi na ręku małą, prostokątną karteczkę – To wizytówka dobrze znanego mi psychologa. Jeśli będziesz czuł potrzebę się komuś wygadać lub zapytać o radę, a nie masz nikogo, kogo darzysz tak wielkim zaufaniem, przejdź się do niego – w jej głosie słychać było prawdziwą troskę, a ja nie miałem pojęcia, skąd ona się tam wzięła.
Spojrzałem na wizytówkę :
Psycholog Pani Houck, przyjmuje pacjentów w godzinach 8:00-18:00 w Poradni Psychologicznej na Tiger Street 5 lokal 3. Nie tylko osoby chore psychicznie potrzebują psychologa! Jeśli masz jakieś problemy, przyjdź śmiało!
- Dzięki – odparłem – Ale nie jestem pewny czy będzie mi to potrzebne.
- Sam zdecyduj, czy potrzebujesz pomocy, czy nie. Ja już lecę do domu. Pa! – pożegnała się i opuściła lokal.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Jedynie dwa stoliki były zajęte, ale osoby przy nich siedzące, już zajadały się ciastami lub piły kawę. Zapowiadało się na ciche i spokoje dokończenie pracy.
***
- Do widzenia – odpowiedziałem to ostatniej już osobie, która opuściła kawiarnię.
Z westchnieniem ulgi, ruszyłem do szatni i przebrałem się ze stroju roboczego na mój zwykły. Kiedy wyszedłem na zewnątrz, odruchowo zamknąłem drzwi na klucz oraz opuściłem kraty. Ruszyłem przed siebie wolnym krokiem. Była godzina 18:30. Postanowiłem kolejny raz spróbować, dodzwonić się do Ami. Wybrałem jej numer i przyłożyłem telefon do ucha.
- Halo? – po trzech sygnałach usłyszałem melodyjny głos.
- Ami, to ja Lukas.
- Cześć! – przywitała się entuzjastycznie – Jak tam u ciebie?
- Całkiem nieźle – odparłem z przekąsem – A jak u ciebie?
- Dzisiaj miałam wspaniały dzień! – prawie krzyknęła do słuchawki.
- Znowu odpuściłaś sobie kilka lekcji? – zaśmiałem się – Mam rację?
- Taaak... - odpowiedziała i zamilkła. Czułem , że jest coś o czym nie chce mi powiedzieć. Nie powiem, że nie, bo zraniło mnie to.
- Może.... Wpadniesz jutro do mnie, jak kiedyś? – spytałem.
- Lukas... - westchnęła – Sama nie wiem czy będę mogła.... Zdzwonimy się później, okey?
- Dobrze – starałem się nie pokazać jej mojego zawodu. Czemu ona tak mnie odrzuca?
- Słuchaj... Muszę już kończyć. Nauka czeka! Do zobaczenia !
Nie zdążyłem jej odpowiedzieć, a ona rozłączyła się. Spojrzałem przed siebie. Jeszcze tylko kilka kroków i będę w domu.
Ami
Rzuciłam telefon na łóżko. Nie chciałam psuć tego pięknego dnia, zamartwianiem się, jak połączyć miłość do Ross'a i wilczy świat z Lukas'em. Usiadłam z westchnieniem na łóżku i przetarłam twarz. Cały czas miałam wrażenie, że coś podobnego chodziło mi już po głowie. Zamknęłam oczy i przypomniałam sobie widok tych pięknych łąk usianych fioletowymi kwiatami.
Łąka pełna fioletowych kwiatów....
Te zdanie błądziło w mojej głowie, nie mogąc znaleźć w niej miejsca. Padnięta, opadłam na miękkie poduszki mojego łóżka. Przykryłam się kołdrą, zwalając tym samym telefon na podłogę, ale miałam to gdzieś. Nie przejmując się tym, że jestem w ubraniu i powinnam odrobić lekcje oraz powtórzyć cokolwiek, odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
***
Się porobiło !
Jak myślicie, Lukas pójdzie na wizytę do psychologa???
Zaczynają się problemy, jak połączyć świat magiczny z normalnym światem???
Zapraszam do głosowania i komentowania!!!
Wiecie, że jest was już 5K?!?!?! Niesamowite! :*
Do zobaczenia!!!
PS: Przepraszam, że wstawiam tak późno, ale Wattpad mi wariował i pokazywał jakiś błąd :/
CZYTASZ
Ross Wolf
FanfictionAmi Cross to zwykła szesnastolatka, która przeprowadza się wraz z rodzicami do małego miasteczka : Dalton, ponieważ zmarła babcia przepisuję jej dom. Ami spotyka pewnego chłopaka, który niechcący pokazuję jej świat, do którego jej babcia nie zdążyła...