Spałam sobie w najlepsze. Jak zawsze w sobotę. Otworzyłam oczy a obok mnie leżał Taylor.
- Pobudka skarbie - mruknął i pocałował mój nos
-dzięki - uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam i poszłam pod prysznic. Kiedy wychodziłam opatulona ręcznikiem Taylor podszedł do mnie i wziął na ręce.
- gdzie ty mnie niesiesz? Sami jesteśmy?
-tak. - mruknął i w moim pokoju postawił mnie na ziemię zajrzałam do szafy i wyciągnęłam bieliznę i długą piżamową bluzkę
-nie patrz! Bo będę musiała wyjść do łazienki
-już nie patrzę ! - położył się na moje łóżko i zaniósł się rechotem. Ubrałam się w te ciuchy i odwróciłam się w jego stronę. Patrzył mi w oczy.
-Świnio ty! - rzuciłam się na niego i zaczęliśmy się tarmosić na łóżku.
Był taki uśmiechnięty! Nigdy go takim nie widziałam. Uwielbiałam mojego nowego przyjaciela. Byłam zadowolona, że jego nastawienie do mnie od wczoraj się nie zmieniło. Być może nie byłam dla niego kimś tak ważnym jak on dla mnie. Kiedy już przestaliśmy się tarmosić delikatnie pocałował mnie w usta. Po moim ciele przeszło tysiące iskierek i popatrzyłam mu w oczy. Ściągnęłam jego koszulkę i moim oczom ukazał się piękny idealny sześciopak. Delikatnie go dotknęłam a on zamknął oczy.
-Jest śliczny - mruknęłam
-Nie, kochanie. To ty jesteś śliczna. - pocałował mnie delikatnie
-Nie jestem. - uśmiechnęłam się szeroko
-nie kłóć się ze mną kocie. Proszę Cię. - powiedział i pocałował mnie kolejny raz
-Jestem kolejną twoją zdobyczą tak? -spytałam - pobawisz się i rzucisz w kąt?
Zastygł.
-nie jesteś żadną zabawką. Jesteś moim wpojeniem. - mruknął cicho
-że kim?! CZEKAJ! Kim ty w ogóle jesteś ?! Wilkołakiem ?!
- skąd ty to wiesz ? - spytał
- wiem wiem... bo, ja też nie jestem do końca... jakby to ująć.. " normalna"
-Jak to? - spytał
- umiem w pewnych momentach powiedzieć co się będzie działo za dzień, dwa. Taylor, to nie jest normalne.
-tak samo jak to, że jestem wilkołakiem.
- a ja twoim wpojeniem.
-wiesz co to oznacza prawda? - spytał
- oczywiście, że wiem.
-Jesteś dla mnie tak ważna jak nic innego na całym świecie. Od dawna chciałem ci to powiedzieć.. tylko ta moja maska...
-wiem. Też jej nie lubię. - dotknęłam jego policzka i pocałowałam jego usta. Odpowiedział mi na pocałunek. Przytulił mnie, ubrałam się normalnie, to znaczy w wiśniowe rurki i bluzkę z AC/DC na to skórzaną kurtkę i wyszliśmy na miasto.
Taylor pov:
Nie byłem pewien, czy wyznawać jej wtedy miłość. To oczywiste, że ją kocham, ale nie chciałem się narzucać. Ona też do mnie coś czuje. Wiem to. Nie oddawała by mi swoich pocałunków.
Złapałem ją za rękę. Popatrzyła mi w oczy ale nie sprzeciwiła się tylko szeroko uśmiechnęła. Mimo, że była taka drobna i niska, potrafiła zawrócić w głowie. No cóż, ja mam prawie 190. Gdyby ona nie wyglądała tak jak wygląda, przechodnie uznali by, że jestem jej ojcem. Ja - przy niej "goryl" a ona - maleńka niunia. I nosiła jego bransoletkę! Był z tego powodu bardzo szczęśliwy.
CZYTASZ
Story of My Dreams
FanfictionOna - zwykła-niezwykła dziewczyna On - rozpuszczony samiec, który potrzebuje rygoru. Zgubiony, próbuje odnaleźć swoją tożsamość, którą potrafi okazać tylko w rzadkich momentach.