Skierowałyśmy się do wyjścia i wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy po Eathana. Kiedy wsiadł do samochodu ruszyłyśmy w stronę największego centrum handlowego w Californii.
-No to kochana, mam Ci zamiar kupić sukienkę na ślub mojego brata, ja suknię dostałam już jakiś miesiąc temu od twojego braciszka, także bez gadania, idziemy wybrać kieckę.
-Masz długą czy krótką?
-Długą. Taylor by chyba umarł jakbym założyła krótką.
-Fakt. Ale na drugi dzień założysz krótką?
-Pewnie tak. Zobaczy się.
-To chcę długą i krótką.
-No i takiej odpowiedzi oczekiwałam. Idziemy najpierw do Gucci.
-W porządku.
Tak też zrobiłyśmy. Stella mierzyła długą bordową z rękawem ¾ i czerwoną bez rękawa z koronkowym dekoltem w serek.
-Chyba chcę czerwoną.
-W porządku. A ty Eathan, co myślisz?
-Nie wiem co powiedzieć, pięknie wyglądasz. - młoda się zarumieniła.
-Czyli bierzemy. Idziemy jeszcze po jakąś fajną bieliznę, torebki, i buciki.
-Victoria Secret time !
-Tak.
-To ja może pójdę do mcDonalds coś wszamać, a wy idźcie na tą bieliznę ? -zasugerował Eathan.
-Pewnie, idź. Zadzwonimy jak wyjdziemy. - powiedziała Stella, dała mu buziaka i weszłyśmy do środka.
Stella wybrała sobie piękny czerwony komplet z koronkowymi wstawkami i sznurowaną górą. Ja natomiast wybrałam sobie granatowy komplet pasujący do mojej sukienki. Oba bajecznie uszyte z genialnego materiału. Wyszłyśmy ze sklepu zadowolone jak nigdy.
Następnym naszym przystankiem było Versace. Znalazłam tam dla siebie niedużą czarną błyszczącą kopertówkę ze złotym napisem Gianni Versace a młoda wybrała sobie również czarną ale matową taką samą. Po czym znalazła sobie matowe, zamszowe szpilki a ja zaszalałam i kupiłam złote sandałki na sześciocentymetrowej szpilce. To by było na tyle z naszych ubiorowych zakupów więc mogłyśmy iść coś zjeść. Kiedy ruszyłyśmy do Mcdonalds przy stoliku siedział Eathan z jakąś brunetką.
-Spokojnie Stells, nie wyciągaj pochopnych wniosków.. - mruknęłam tylko
-Cześć skarbie – mruknęła Stella – tęskniłeś? - powiedziała i złapała za rękę i dopiero w tym momencie ta dziewczyna na nią spojrzała.
-Jasmine jestem a ty?
-Stella, dziewczyna tego tu chłopaka. Posłuchaj, nie życzę sobie żebyś się do niego zwracała tak jakby nas, czyli mnie i narzeczonej mojego brata tu nie było. Zrozumiane?
-Jasne.. - mruknęła
-Layla? A czy my przypadkiem nie mamy rodzinnego grilla w ogrodzie?
-Mamy owszem, chcesz już jechać? - spytałam jej
-Pewnie. Eathan, jedziesz z nami czy zostajesz?
-Zostanę. - mruknął. Ona wzięła od niego swoje rzeczy.
-Pa. - powiedziała cicho do niego i poszłyśmy do samochodu. Całą drogę przemilczała. Ja też nie miałam zamiaru poruszać tego tematu.
Kiedy weszłyśmy do domu od tarasu powitał nas piękny zapach pieczonego mięsa i słychać było muzykę i głośne rozmowy. Stella się trochę rozchmurzyła. To dobrze.
Zostawiłyśmy zakupy w pokoju Stells i wyszłyśmy na taras. Taylor rozmawiał z moją mamą i Ianem. Podeszłam do nich i przytuliłam mojego misia.
-Cześć misiu – powiedział i pocałował mnie lekko
-Hej, stęskniłam się.
-A głodna jesteś? - spytał Ian.
-Bardzo – mruknęłam i wzięłam od niego talerz pełny kurczaka i karkówki. Mmm.. pychota. Zajęłam się pałaszowaniem mięsa.
-Layla, skarbie, czemu Stells jest smutna? - spytał Taylor dosiadając się do mnie.
-Eathan został w galerii z jakąś dziewczyną i jej trochę przykro.
-Rozumiem. - Tay przyciągnął mnie do siebie i pocałował mocno i długo. Wtuliłam się w jego ciepłe ramiona zapominając o wszystkich moich sprawach które są w najbliższym czasie do zrobienia.
-Kocham Cię myszko – mruknął przccy moim uchu. - Coś ciekawego kupiłaś?
-Tak – mruknęłam
-A powiesz mi co?
-Torebkę, szpilki i bieliznę
-Mm, czyżby VS?
-Tak. -mruknęłam wtulając się mocno. Reszta już weszła do środka bo zaczęło się robić chłodno. Ja zostałam przy Taylorze. On jest cieplejszy czasem niż kaloryfer w domu.
-Misia, może chodźmy do domu
-Może masz rację..
-No, bo mi się przeziębisz.
-nie ma opcji, jesteś zbyt ciepły.
-No faktycznie, ale mimo wszystko chodźmy do domu, mam zamiar zrobić Ci pysznego drinka.
-Kochanie, już do końca życia będziesz mi mógł je robić.
-Czyli już mogę się nie martwić, że Ci się znudzę przed sierpniem?
-Nie znudzisz. - powiedziałam gdy weszliśmy do salonu. Usiadłam na sofie i oparłam się o ramię Taya.
-Nie za wygodnie Ci aniołku? - mruknęła moja mama uśmiechając się szeroko
-Nie.. w łóżku byłoby wygodniej. - W tym momencie poczułam jak Taylor całuje mnie w czoło.
-Ah ta młodzież..
-Mamo, to mój narzeczony..
-Tak wiem, i bardzo się z tego cieszę. Ale proszę oszczędź mi jednak szczegółów.
-A jakoś mój przyszły teść wypytał Tay'a o prawie każdy szczegół. - popatrzyłam w stronę taty Taylora na co on się lekko zmieszał
-Tak to prawda przyznaję się bez bicia – powiedział na co my się zaśmialiśmy
-Żarty, żartami ale proszę Cię Taylor, nie spowiadaj się nawet rodzicom z tego co robimy w łóżku. - mruknęłam z przekąsem
-Kochanie, to był ostatni raz, obiecuje – pocałował mnie w usta mocno
-pożyjemy, zobaczymy. - mruknęłam nieustępliwym tonem
-Layla, nie rób mu jakiś wyrzutów z mojej winy – powiedział jego ojciec
-Taylor, proszę idź mi zrób tego drinka – mruknęłam tylko, nie komentując tego zdania. Taylor poszedł posłusznie zrobić go.
-A co do twojej prośby tato, to nie wiem, zastanowię się.
Na tym się temat skończył. Potem moja mama zaczęła jakiś luźny temat a Taylor przyniósł mi dwukolorowego drinka.
-Proszę skarbie
-Dzięki – mruknęłam wtulając się w jego ciepłe ramiona i spróbowałam drinka. Pyszny. Z whisky. Po chwili mama i reszta stwierdzili że już pójdą. My poszliśmy do łazienki się umyć. Kiedy leżeliśmy już w łóżku Tay jak zawsze próbował mnie przytulić.
-Taylor, dziwnie się czuję wiesz o tym?
-Wiem, kochanie, przepraszam..
-To skoro wiesz, dlaczego nie pomyślałeś wcześniej hm?
-Nie wiem myszko, może dlatego że byłem lekko rozemocjonowany.
-Mhm..
-Kocham Cię, chodź tutaj do mnie – poprosił z maślanymi oczami. Nie miałam siły mu się sprzeciwiać. Położyłam się obok niego i wtuliłam w ramiona. Uwielbiałam je. Uwielbiałam się znajdować w tym miejscu.
-Ja Ciebie też kocham Tay.
-Dobrze mieć Cię w ramionach – powiedział ciepłym cichym głosem którego mogłabym słuchać wieczność.
Następnego dnia wstałam rano i nie czekając aż się obudzi, poszłam do kuchni zrobić nam śniadanie. W kuchni jak zawsze była już Stella.
-Hej piękna, jak tam ? - zagadnęłam
-Hej, wszystko dobrze, poza tym, że ten gnojek się nie odzywa do mnie.
-A napisałaś mu coś ?
-Że się zawiodłam.
-Tylko tyle?
-Tak, nie miałam ochoty się rozpisywać.
-Pogadam z Taylorem to on z nim pogada.
-Po co, to bez sensu.. jak nie chce to żadna siła go nie zmusi.
-Nie ważne, zmusi czy nie on z nim pogada.
-Z kim mam pogadać skarbie? - mruknął Tay wchodząc do kuchni i sprzedając mi buziaka.
-Z Eath'em
-Nabroił coś? -zmarszczył brwi lekko i patrzył zmartwiony na Stelle
-po prostu on ma już chyba wyjebane, może się zakochał w innej, no nie wiem, nie mam pojęcia.
-Wyjaśnię to z nim. - powiedział tylko i zaczął jeść. -Kochanie na którą masz do pracy?
-Dzisiaj sobota misiek, nie idę.
-aa, oki. Ja idę tylko na parę godzin.
-O której wrócisz? -mruknęłam
-O 12 powinienem. Masz ochotę gdzieś później wyskoczyć?
-Zabieram Stelle na pizze. Przyłączysz się?
-Tak, ale tylko na moment, niestety muszę jechać do chłopaków.
-Mogę jechać z tobą ? - mruknęłam
-Pewnie.
-To fajno, do zobaczenia kochanie – przytuliłam go mocno i dałam buziaka który odwzajemnił od razu i wyszedł z domu.
CZYTASZ
Story of My Dreams
FanfictionOna - zwykła-niezwykła dziewczyna On - rozpuszczony samiec, który potrzebuje rygoru. Zgubiony, próbuje odnaleźć swoją tożsamość, którą potrafi okazać tylko w rzadkich momentach.