Kiedy wyszedł, poszłam ze Stellą do salonu i włączyłyśmy telewizor. Leciała fajna komedia dlatego wzięłyśmy lody i zaczęłyśmy je zajadać. Czas mijał dość szybko. Kiedy wybiła 12 usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi. Wstałam z kanapy i poszłam do wejścia. Oczywiście był tam Taylor.
-Hej misiek, jak tam ? - spytałam cicho podchodząc do niego i wtuliłam się w jego silne ramiona. Mocno mnie objął, jakby miał mi do przekazania jakąś wiadomość, niekoniecznie dobrą.
-spotkałem Eathana.
-I pytałeś go co się dzieje?
-Tak.
-No więc co ?
-On ma chyba dziecko z tą dziewczyną z maka.
-Co??
-No mówił mi że nie jest pewien, ale nic nie wiadomo.
-Dopóki się nie urodzi?
-Dokładnie tak..
-No to fajnie się bawi
-My nie lepiej skarbie – mruknął całując mnie mocno i podniósł mnie zanosząc do jego pokoju.
Położył mnie na łóżku a sam się poszedł przebrać. Mieliśmy jechać do chłopaków.
-Taylor, zabieramy ze sobą Stells?
-Tam będzie Eathan, nie wiem czy będzie chciała. Może lepiej jak się spotkają i obgadają wszystko na spokojnie. On mówił, że mu bardzo na niej zależy, tylko nie wie jak ma teraz jej spojrzeć w oczy.
-Rozumiem.. sama nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji.
-Ty to byś mnie na zbity pysk wywaliła ze swojego życia skarbie.. -powiedział i pocałował mnie czule
-No na pewno wolałabym żeby dziecko wychowywało się z ojcem
-No i będzie. Ale to Ty będziesz mamusią – powiedział i objął mnie mocno.
-Owszem, kiedyś będę.
-Kochanie, chce mieć z Tobą dziecko niedługo..
-niedługo to znaczy dwa lata.
-No dobrze.. mogę na to przystać, a teraz chodźmy do samochodu.
-Pojedziemy jeepem?
-Jeśli chcesz.
-A mogę prowadzić? - spytałam niby od niechcenia
-Nie, może z powrotem.
-Okej.. - mruknęłam i wsiadłam do auta i zapięłam pas. Ruszyliśmy i za dwadzieścia minut byliśmy na peryferiach miasta. Zaparkowaliśmy przed domem Watahy i ruszyliśmy do wejścia. Słychać było głośny śmiech i rozmowy.
Kiedy weszliśmy do salonu, wszyscy jak na zawołanie wstali i przywitali się z Taylorem i mną. Co tu się odkurwia to ja nie wiem.
-Jako, że Taylor od dzisiaj jest naszym alfą, pragniemy żeby jego przyszła małżonka była Omegą. -Powiedział Ash.
-Że jak? Ja omegą? Co to oznacza?
-oznacza to, że będziesz mogła przyjeżdżać na posiedzenia za Taylora w razie potrzeby go zastępowała
-Czy to oznacza, że mogę być jednym z was?
W odpowiedzi usłyszałam jedynie gardłowy charkot Taylora.
-Może być tą omegą ale nie pozwolę żeby była wilkołakiem. Ma wychowywać moje dzieci i być w domu a nie biegać i zabijać wampiry.
-Ale kobieta wilkołak ma więcej sił i nie robią jej się rozstępy po ciąży. Jej figura będzie w nienaruszonym stanie, poza tym niech ona zdecyduje.
-Nie, decyduję ja. Obiecałem, że ją zmienię. Ale dopiero po ślubie.
-No dobrze, a kiedy ślub?
-Za rok w sierpniu. Jesteście oczywiście zaproszeni. - mruknął próbował mnie przytulić, próbował bo odsunęłam się nie zwracając na siebie uwagi zebranych. Wszyscy byli lekko w szoku tą informacją.
-Eathan, pozwól proszę do mnie na chwilę. - powiedziałam cicho ale mnie usłyszał pomimo hałasu
-Co się dzieje ? - spytałam
-Może ty mi powiesz co ty odpierdalasz ?
-Ale o co ci chodzi
-O Stelle mi chodzi. Już raptem Ci się odwidziała wielka miłość??
-Nie. Z resztą, to nie twoja sprawa.
-Jak nie moja?! To ja my was zapoznaliśmy, więc mamy prawo wiedzieć. Taylor chyba nawet bardziej.
-Posłuchaj Layla, ja nie chce się z Tobą kłócić. Ale to nie jest twoja sprawa. Nie jesteś jeszcze ani Omegą ani jedną z nas przykro mi. Nie mam obowiązku Ci się spowiadać.
-Ale mi już masz. Także chciałbym usłyszeć o co chodzi. - Wciął się nam do rozmowy Taylor, za co byłam mu wdzięczna
-Ale ona niech stąd idzie.
-Nie. Nie mam przed nią tajemnic i nie chce mieć.
-Ale obowiązuje Cię przysięga.
-Ehh.. Kochanie, mogłabyś? -spytał mnie Taylor
-Jasne.. - dał im buziaka i podeszłam do Iana, mojego braciszka.
-Co tam słychać Ianku, jak przygotowania do najlepszego wesela?
-A dobrze, już ostatnie dociągnięcia. Słuchaj kochana, czy Ty byś chciała pomóc Naomi w wyborze ozdób i tych innych pierdół, a przede wszystkim w wyborze sukni? Zabrałabyś ją do jakiegoś fajnego projektanta. Ja zabieram Taylora żeby mi pomógł wybrać garnitur.
-Nie ma problemu – przytuliłam go
-A w ogóle, smoking czy garnitur? - mruknął
-Smoking będzie idealny.
-Dzięki siostra. Kocham Cię – powiedział i jeszcze raz mocno mnie przytulił.
-Ja Ciebie też
Po chwili poczułam znajome dłonie na mojej talii.
-Kochanie, jedziemy do domu? Zamówimy jakąś pizzę albo zabierzemy Stells na kolację. Hm?
-Jestem za kolacją. Mam ochotę na sushi.
-o proszę, a wiesz, że ja też?
-No to super, chodź, tylko daj mi prowadzić – mruknęłam i wzięłam od niego z kieszeni kluczyki. A chłopcy zaśmiali się w tym momencie.
-Taylor, co ta kobieta z tobą zrobiła -pokręcili głową z politowaniem – kiedyś byś żadnej nie pozwolił wsiąść za kółko swojego samochodu.
-No cóż, też byś dał kluczyki swojej kobiecie, jakbyś miał do niej zaufanie – mruknął mój narzeczony i pocałował mnie krótko ale mocno. -Cześć wszystkim
-Narazie gołąbeczki!
______
A teraz sobie poczekacie trochę dłużej ;p
Kimberly 😊😊💍💍👑
CZYTASZ
Story of My Dreams
FanfictionOna - zwykła-niezwykła dziewczyna On - rozpuszczony samiec, który potrzebuje rygoru. Zgubiony, próbuje odnaleźć swoją tożsamość, którą potrafi okazać tylko w rzadkich momentach.