Tay pov;
Siedziała skupiona i to był ten moment, chciałem żeby niedługo była moją żoną.
-Tay, cieszę się że jesteśmy razem – mruknęła łapiąc moją rękę.
-Ja też skarbie, dlatego.. - wstałem podszedłem do niej i uklęknąłem na jedno kolano wyciągając z kieszeni czerwone pudełko w kształcie serca. Jej oczy zaszkliły się i wyrażały zdumienie zaskoczenie i szok -Dlatego chciałbym spędzić z Tobą całe moje życie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - spytałem pewny siebie i pewny naszej miłości.
-Tak! Oczywiście że tak.. -szepnęła cicho a ja wsunąłem na jej palec pierścionek. Nagle na sali rozległy się brawa. Kelner przyniósł ogromny bukiet czerwonych róż który wręczyłem mojej ukochanej. Wszyscy najbliżsi znajomi i rodzina przybyli na czas tak jak ich o to prosiłem. Pocałowaliśmy się i wznowiono wiwaty i brawa. Przyjaciele podchodzili do nas gratulowali i przytulali. Zaśpiewali nawet sto lat i przyjechał tort i szampan który został rozdany przez obsługę naszym przyjaciołom i rodzinie.
-Zaskoczyłeś mnie - mruknęła
-Do usług pani Lautner
-Kocham Cię – przytuliła mnie mocno całując. Pozwoliłem jej kontrolować ten pocałunek, co w tym momencie bardzo mi odpowiadało. Oj bardzo. Jest w tym najlepsza.
Layla pov:
Nie wierzę że to zrobił. Jestem taka szczęśliwa. Rodzina robiła nam zdjęcia, co było bardzo miłe z ich strony. Powoli wszyscy rozjechali się do domów a my zostawiliśmy samochód pod restauracją i poszliśmy na spacer lekko jeszcze zatłoczonymi ulicami miasta.
-Podoba Ci się? - spytał cicho
-Owszem, jest troszkę ciężki ale to najpiękniejszy pierścionek jaki widziałam. Długo go wybierałeś?
-na początku miałem dylemat co do rozmiaru, a potem do wyglądu. Ale przypomniałem sobie jak mierzyłaś pierścionek Stelli i poprosiłem ją o podanie rozmiaru. Spytała mnie po co mi takie informacje i udzieliłem jej ich, zaczęła piszczeć i podskakiwać jak małpka. Potem pokazałem jej trzy z tych co mi się najbardziej podobały a ona wskazała na ten. Splot przy diamencie jest skromny ale gruby i obsiany małymi szmaragdami a na środku duży błyszczący kamień.
-Jest naprawdę cudowny, kocham Cię i cieszę się że chcesz ze mną dzielić dalsze życie.
-A ja się cieszę że mi nie odmówiłaś
-Jakże bym mogła – cicho się zaśmialiśmy. -Która godzina? - spytałam
-Jakoś po 20
-Idźmy gdzieś jeszcze – powiedziałam przytulając się do niego kiedy przystanęliśmy w miejscu
-Gdzie chcesz iść królowo ? - powiedział i pocałował moje czoło
-Po dobre wino i do łóżka – mruknęłam
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – powiedział i poszliśmy w stronę naszego samochodu żeby pojechać po wino od znajomych rodziców Tay'a. Po dwudziestu minutach wysiedliśmy z samochodu przed ładnym domem na przedmieściach.
-To tu? - spytałam
-Tak. - powiedział i złapał mnie za rękę. Zapukał w duże bardzo ładne drzwi i po chwili w nich ukazała się postać młodej kobiety. Miała może ze 20 lat..
-O Hej Taylor, co Cię do nas sprowadza?
-Są rodzice Lea?
-Są, wejdź proszę. A to kto? - spytała przytulając się do jego boku jakby nie zauważała mojej obecności.
-To moja narzeczona Layla i proszę przestań mnie tak obściskiwać.
-Nazywam się Lea – podała mi swoją rękę którą niechętnie uścisnęłam.
-Layla – mruknęłam cicho. Po chwili znaleźliśmy się w salonie gdzie siedzieli jej rodzice.
-Taylor! Miło nam Cię widzieć, czyżbyś przyjechał po nasze wino? - spytała kobieta w średnim wieku z uśmiechem.
-Tak, właśnie niecałą godzinę temu oświadczyłem się tej o to kobiecie i zamierzaliśmy przyjechać po najlepsze wino w okolicy
-Gratulacje kochani! Kiedy ślub?
-Niedługo – powiedział Taylor obejmując mnie w talii
-Macie już termin ?
-Jeszcze nie – powiedział i usiadł w fotelu a ja na jego kolanie. W czasie kiedy mama Lei poszła po wino my rozmawialiśmy jeszcze z jej tatą. Bardzo miły i sympatyczny człowiek. Kiedy je, czyli te trzy butelki, przyniosła, zapłaciliśmy odpowiednią sumę i żegnając się opuściliśmy dom.
Pojechaliśmy do domu, ale oczywiście mój przyszły mąż miał chyba inne plany co do celu naszej podróży.
-Kochanie, gdzie my jedziemy? - spytałam oczekując odpowiedzi
-Niespodzianka. - mruknął tylko i uśmiechnął łobuzersko
-O nie, ja znam ten uśmiech. Mów co knujesz – powiedziałam uśmiechnięta
-Nie powiem, bo wtedy nie będzie niespodzianki.
-No dobra.. - wjechaliśmy na jakiś strzeżony parking. On oczywiście miał wszystko umówione, dogadane itd. Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę drzwi głównych jak się okazało 6-o gwiazdkowego hotelu i restauracji. Nie mogłam powiedzieć ani słowa. Zatkało mnie. On wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg. Podeszliśmy do pani recepcjonistki, odebrał kluczyk i ruszyliśmy w poszukiwaniu naszego pokoju. Oczywiście on wiedział gdzie jest, a pokój, to nie był pokój tylko mały apartament..
-Ja Cię zabije normalnie kiedyś – powiedziałam kiedy zobaczyłam wystrój sypialni, kuchni i łazienki
-Czemu, nie podoba Ci się ? - mruknął przytulając mnie do siebie od tyłu
-Podoba.. ale nie musiałeś – mruknęłam całując jego usta
-Chciałem królowo. Chodź włączymy jakiś fajny film i wypijemy to boskie wino – mruknął całując mnie w szyje
-Pójdę się ogarnąć trochę oki?
-Pewnie, w szafce w łazience masz ubrania jak coś – powiedział tylko i weszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam tylko satynowy szlafrok. Poszłam w nim do sypialni, do naszego wielkiego łóżka. Wino czekało na stoliku razem z kieliszkami. Taylor wparował do sypialni w samych bokserkach a mi zaczęło robić się mokro.. Nie mogłam oderwać wzroku, jak zawsze, od jego pięknego torsu i ramion..
-Kocham Cię wiesz? - powiedział i usadowił się obok mnie i mocno przytulił
-Ja Ciebie też kocham – powiedziałam i upiłam łykiem całą lampkę wina. Potem zaczęłam go całować, co oddawał mi z wielkim zaangażowaniem
-Mam nadzieję, że ma pan gumki – powiedziałam mu do ucha
-Nie mam, chce dzidziusia – powiedział i pocałował mnie mocno
-No chyba sobie kpisz – mruknęłam dotykając jego brzucha i mięśni
-No przecież żartuje, jeszcze nie chce.. jeszcze -powiedział i zdjął ze mnie szlafrok. Oczy mu się zaświeciły i zaczął pieścić moje piersi robiąc masaż mojej małej. Moje podbrzusze wariowało. Chciałam coraz więcej i więcej. I dostałam. Był niesamowity. Dawał tyle od siebie a ja nie pozostawałam mu dłużna. Dzisiejszy dzień, choć pracowity okazał się być najlepszym w moim życiu.
-Kochanie, ja Ci tak tylko przypomnę, że mam już 25 lat i uważam iż więcej niż dwa lata nie będę czekał na dzidziusia.
-A ja Ci tylko przypomnę, że mam 22 i nie mam zamiaru mieć dziecka w wieku 24 – pocałowałam go czule
-A kiedy? - mruknął i przytulił się do mnie oplatając moją talię
-26/27
-Dlaczego ty chcesz żebym miał aż 30 lat ?
-A możesz pomyśleć też o mnie? Chcę skończyć studia.
-No dobrze, ale nie myśl, że nie wrócimy do tego tematu
-Nie wątpię. -mruknęłam i zasnęłam wtulona w jego ciepłe ciało.
Następnego dnia obudziły mnie promienie słońca wkradające się przez duże okno. Otworzyłam oczy i ukazał się przede mną pięknie zastawiony stolik. Kawa, herbata, soki, ciastka, jajecznica z bekonem, naleśniki, bułeczki i masło. Po chwili wyszedł z łazienki ledwo wytarty ręcznikiem Taylor. Mokry był jeszcze bardziej pociągający.
-Czy ty nie poczekałeś aż się obudzę? Dlaczego nie poczekałeś aż się obudzę i nie poszliśmy się razem myć? Dlaczego mój narzeczony jest tak cholernie przystojny.. -gdy kończyłam to zdanie Taylor już przygniatał mnie swoim ciałem
-A to pani ma narzeczonego ?? - spytał przyglądając mi się
-Tak, właśnie przede mną leży, przygniata mnie i za kare będzie karmił mnie tymi pysznościami które tu są.
-Kocham Cię aniołku – powiedział i mocno mnie pocałował, nie kończąc na jednym pocałunku. Oddawałam mu każdą pieszczotę z tym samym zaangażowaniem.
-Ja Ciebie bardziej – mruknęłam
-Powątpiewam – mruknął i całował teraz moją szyję i dekolt zostawiając mi stos malinek po drodze.
-Taylor, przez ciebie będę musiała teraz chodzić w golfie do roboty. Dzięki!
-Nie ma sprawy – powiedział i zaczął robić ich więcej.
-Jako lekarz powinieneś wiedzieć, że są niezdrowe – mruknęłam odsuwając się od niego na bezpieczną odległość.
-Moje są uzdrawiające – powiedział tylko i mocno mnie do siebie przytulił.
-Oczywiście – zaciągnęłam się jego zapachem i po chwili wstałam i poszłam się umyć. W łazience było duże lustro wanna, prysznic i toaleta. Wszystko w odcieniach czerni bieli i złota, klasycznie ale bardzo mi się to podobało. Kiedy już się umyłam poszłam do sypialni i usiadłam na łóżku obok Taylora który właśnie coś oglądał.
-Na co masz ochotę skarbie? -spytał kiedy się do niego przytuliłam
-Na Ciebie – mruknęłam i pocałowałam go namiętnie. On oderwał się po chwili.
-Najpierw moja przyszła żona zje – powiedział po czym przyniósł mi talerz kanapek i ciepłą pyszną kawę.
-Kocham Cię – przytulił mnie do siebie i powiedział mi na ucho „ja bardziej”.
-Taylor, pojedźmy po jakiś fajny prezent dla Stelli.
-Po co? - mruknął tuląc się do mnie. -Źle ci tutaj..? no misia..
-Jest mi dobrze, wręcz bardzo, ale chciałabym jej kupić jakąś fajną sukienkę od Gucci albo Guess'a
-Po co?
- A najlepiej z tego i z tego.. i do tego jakieś fajne szpilki. Albo wiem, zabiorę ją dzisiaj wieczorkiem do tej nowej galerii. Pochodzimy sobie trochę, a tobie damy trochę odpocząć od nas.
-A nie mogę iść z wami? - mruknął trochę niezadowolony z mojego pomysłu.
-Nie. Ty w tym czasie przygotujesz kolację i zaprosisz na nią moją mamę, Iana, Naomi, swoich rodziców i Stelle.
-Po co, aż tak? Mam zrobić grilla?
-A czemu nie? Fajnie by było. Nasze rodziny by się bardziej do siebie zbliżyły. Skoro mamy być niedługo małżeństwem.
-A właśnie, kiedy byś chciała ślub? - spytał mnie całując w szyje
-w sierpniu.. mamy początek listopada, za dwa tygodnie ślub Iana, sierpień będzie idealną datą.
-Okej, a który?
-siódmy. - powiedziałam, tylko dlatego, że już będąc małą dziewczynką uparłam się na tą datę.
-no to postanowione. A podróż poślubną zostaw mnie.
-Jak sobie pan życzy – pocałowałam go mocno i długo. -Dzwoń do rodziców, ja zadzwonię do mamy i ogarniesz na 19 grilla, ja zabieram Stelle na zakupy o 15, wyrobimy się w dwie trzy godziny i pomożemy w przygotowaniach.
-Super kochanie. To co, zbieramy się powoli?
-Jeszcze nie, wygodnie mi tu – mruknęłam i oparłam się o jego tors. Była dopiero 11 zdążymy. -zadzwonię tylko do Stelli
-Okej. - tak też zrobiłam.
-Hej młoda – powiedziałam, gdy tylko odebrała -idziemy na zakupy dzisiaj. Co ty na to ?
-A co, już Ci się mój braciszek znudził?
-Tak, strasznie, wkurza mnie od samego rana. Jest jak chodząca przylepa. Muszę się na jakiś czas uwolnić od jego natrętnej osoby. To co, lecimy? O 15? Podjadę po Ciebie, sama też muszę się przebrać.
-Jasne. Mogę wziąć ze sobą Ethana?
-No jasne, przyda nam się męskie oko. - powiedziałam i usłyszałam jej śmiech po drugiej stronie słuchawki.
-Dobra, fajnie. To do zobaczenia.
-Pa – rozłączyłam się, a Taylor patrzył na mnie nieustępliwym wzrokiem.
-On może z wami jechać a ja mam organizować jakiegoś grilla tak? Dzięki kochanie, mogłaś powiedzieć że chcesz ode mnie odpocząć.
-Taylor, wiesz, że żartowałam. A co do Ethana, to chce zobaczyć jak on się wobec niej zachowuje.
-No dobra. Ale na następne zakupy bierzesz mnie i to ja płacę.
-Dobrze, zgadzam się. Ale pod jednym warunkiem
-Jakim?
-Zabieram Stelle i Alice
-A ja Asha i Ethana.
-W porządku. Zobaczysz, że po chwili znudzi Ci się łażenie za nami i gdzieś poleziecie.
-Owszem, w galerii jest minibar. Pójdziemy na piwo.
-O nie nie, będziecie nam trzymać torby z zakupami.
-Już wolę wynająć wam jakiegoś szofera na ten czas.
-Skoro wolisz, żeby jakaś obca osoba patrzyła się na tyłek mój, twojej siostry i Alice to szczerze pozdrawiam.
-Dobra już dobra.. bo się robię zazdrosny o ten mój duży tyłek. - powiedział z przekąsem. A ja uśmiechnęłam się triumfalnie.
-Idę się umyje – mruknęłam i tak też zrobiłam. Na szafce leżały czyste ubrania.. Całkiem ładnie. Wysuszyłam się, ubrałam i uczesałam. Miałam tu wszystko, suszarkę, lokówkę automatyczną, prostownicę..
Zrobiłam loki i umalowałam się. Wyszłam z łazienki a Taylor był już ubrany w jeansy i koszule w kratę, założyłam szpilki i wzięłam torbę. Wyszliśmy z pokoju zamykając za sobą drzwi. Ja wsiadłam oczywiście w swój samochód, Taylor w swój. Pojechaliśmy do własnych domów, powiedziałam mamie o dzisiejszym grillu i pokazałam dokładnie jej pierścionek. Aż jej oczy zaszkliły się. Poszłam na piechotkę do Taylora. Weszłam nie pukając.
-Cześć Layla! - powiedziała Stella kiedy tylko weszłam do środka.
-Hej kochana, co tam słychać ?
-Wszystko w porządku. Taylor właśnie omawia z tatą dzisiejszego grilla.
-Oj chyba nie tylko – powiedziałam gdy zaczęłyśmy się zbliżać w stronę rozmawiających
-I jak tam synu, dobra jest? No powiedz – mruknął pan Lautner
-Najlepsza – powiedział Tay lekko zmieszany
-ho ho aż tak?
-A żebyś wiedział – mruknął
-A w czym jestem najlepsza jeśli można wiedzieć – spytałam, chociaż doskonale wiedziałam o co chodzi
-W gotowaniu, pieczeniu, sprzątaniu i wyglądaniu, no we wszystkim. - powiedział mój przyszły mąż i objął mnie w talii.
-Oczywiście – mruknęłam, kończąc temat. -Ja jadę ze Stellą, chcesz mi pożyczyć samochód?
-Który?
-Porsche.
-trzymaj kluczyki, dowód rejestracyjny masz w środku obok kierownicy. - powiedział i pocałował mnie czule
-Dzięki.
__________
Nono szybko im poszło hah xx
Dozoba 💍💍💍
CZYTASZ
Story of My Dreams
FanfictionOna - zwykła-niezwykła dziewczyna On - rozpuszczony samiec, który potrzebuje rygoru. Zgubiony, próbuje odnaleźć swoją tożsamość, którą potrafi okazać tylko w rzadkich momentach.