No cóż, jest niedziela. A ja z reguły jestem katoliczką. Wierzącą i praktykującą. No i śpiewającą. :D
Była godzina 10, a ja szłam na chór. Założyłam białą sukienkę i białe szpilki. Sukienka była w cekiny i była przed kolana. Śpiewam dzisiaj jedną piosenkę solo a potem "gospel" Na wejście śpiewam ja a potem w refrenie wszyscy. Uwielbiam spotykać się z moim Chórem. Wszystkich ich uważam za swoich najlepszych przyjaciół.
-Hej wszystkim! - przywitałam się
-Hej Leyla! - uściskali mnie - co tam u ciebie? - spytała
-wszystko gra. - uśmiechnęłam się szeroko
-czyli kogoś masz - mruknęła Lily - widać to po tobie jak na dłoni
-tak, to Taylor Lautner - mruknęłam
- wie, że tu jesteś ? - spytała
- Nie, on nie jest kimś kto chętnie przyjdzie do kościoła
-powinnaś mu powiedzieć. Powinien przyjść przynajmniej posłuchać twojego głosu. - ona miała racje
-kiedyś mu powiem - mruknęłam cicho i zaczęłam rozgrzewkę głosu tak jak każdy tutaj.
11 - msza. Zaczęłam śpiewać. Wyszło dobrze, bo robiłam już to często ale kiedy wszedł chór i inni ludzie. Wyszło przepięknie. Na chór, czyli na górę od ołtarza wszedł Taylor. W garniturze. Uśmiechał się tym z jednych dumnych uśmiechów oznaczających "ona jest moja". Kiedy skończyłam wpadłam w jego ramiona. Oczywiście msza trwała dalej. Nikt z parafian nas nie widział no, oprócz moich przyjaciół.
-skąd wiedziałeś że tu będę ? - spytałam
-chciałem do ciebie przyjść ale Ian powiedział mi, że jesteś w kościele pobiegłem do domu, założyłem garniak i jestem - mruknął całując krótko moje usta
-przecież nigdy cię tu nie widziałam.. Tak po prostu przyszedłeś?
-Lee, dla ciebie wszystko. Poza tym chyba dzięki tobie się nawrócę. - mruknął cicho - będę przychodził tu na górę was słuchać. Poza tym.. Masz bardzo piękny głos. Dlaczego nigdy nic nie mówiłaś, że śpiewasz?
-wolałam zostawić to dla siebie. Jeszcze dużo o mnie nie wiesz.
-ale chyba to nie to, że masz już męża i trójkę dzieci, co ?
- nie, to akurat nie.
-to dobrze, bo zamierzałem być pierwszy. - uśmiechnęłam się, wiedząc co ma na myśli. i skupiłam się na mszy. Taylor też. Byłam z niego bardzo dumna, że się przemógł i przyszedł. Wyszliśmy po mszy i poszliśmy na spacer.
-Mam dzisiaj bitwę. - powiedział po chwili milczenia
-nigdzie cię nie puszczam - powiedziałam cicho
-Lee, muszę im pomóc.
-wiem.. W takim razie kiedy ją masz ? - spytałam, on popatrzył mi w oczy
- za dwie godziny. - powiedział cicho
- no trudno.. To gdzie idziemy? - spytałam
- Moja mama zaprasza cię na obiad. Chce cię w końcu poznać - powiedział szczerząc się
- Okej, chodźmy. - Mruknęłam i poszliśmy w stronę domu Taylora
A!! Przepraszam, muszę nadrobić straty ! Taylor ma piękne czarne włosy i karmelowe oczy tak jak już wspominałam jest idealnie zbudowany i ma śliczny zarost który zajebiście kuje. Poza tym, kocham tego pacana
CZYTASZ
Story of My Dreams
FanfictionOna - zwykła-niezwykła dziewczyna On - rozpuszczony samiec, który potrzebuje rygoru. Zgubiony, próbuje odnaleźć swoją tożsamość, którą potrafi okazać tylko w rzadkich momentach.