Obudziłam się rano. Miło było obudzić się w ramionach kogoś kto mnie kocha. I wszystko na to wskazuje. Spojrzałam na zegarek. Było w pół do ósmej. Za godzinę mieliśmy zajęcia.
Tak bardzo nie chciało mi się wstawać z tego wygodnego łóżka! Podniosłam się a Taylor momentalnie się zbudził.
-Kochanie, śpij jeszcze. - powiedział do mnie
-Za godzinę mamy wykład. Twoja ukochana Biologia.
Biologię i angielski mieliśmy razem a inne zajęcia już nie.
-Ehh, no dobrze.. - wstaliśmy i poszłam do łazienki tam zobaczyłam bardzo ładną białą bieliznę i naprawdę nie głupie ubrania. Taylor stał za mną.
-Te ubrania są dla ciebie - mruknął i poszedł na dół
-Ale.. Jak to..?? - powiedziałam bo byłam zaskoczona. Poszłam pod prysznic. Kiedy już się osuszyłam zaczęłam ubierać te ubrania i śliczne czarne baleriny. Bluzka biała z frędzelkami i czarne szorty. Zeszłam na dół, do kuchni.
-ślicznie wyglądasz, kochanie. - powiedział i pocałował mnie w czoło kładąc przede mną talerz z czterema tostami i kubek z kakałem.
- ja już zjadłem. - mruknął
-ja mam to wszystko zjeść? - spytałam - nie dam rady, to za dużo
-Musisz mi jeść. Bo dalej będziesz taka chuda.
-I będę. - mruknęłam trochę smutna. Jedząc tosty które były przepyszne - Gdzie Stella? - spytałam
-pewnie w szkole. - mruknął zakładając koszulkę. Bo w spodniach to już dawno był. Zjadłam trzy tosty i wypiłam całe kakao.
-jeśli chcesz możesz za mnie dojeść
-zawsze tak będzie? - spytał
-jak?
-zawsze będziesz tak niedojadać?
-hm, czuję się najedzona. I to nie moja wina, że jestem chuda. Tańczę, dużo ćwiczę. A tobie jeszcze źle? - spytałam
-nie, myszko. Przepraszam, pewnie, że za ciebie zjem. Co to dla mnie
-dzięki - powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam poczułam jego mocno bijące serce. On pocałował mnie w szyję. Potem poszłam do domu tylko po torbę. Zobaczyłam co i jak u mamy wsiadłam w samochód, ponieważ miałam potem tańce a za tydzień turniej. Byliśmy oboje na parkingu w tym samym momencie. A w tym czasie kiedy wyszłam z auta i zamknęłam go podszedł do niego Ash.
-Hej, Ash. Co u ciebie? -spytałam
-wszystko gra, szykuje się bitwa.
-Znowu?! - powiedziałam instynktownie łapiąc Taylora za dłoń. On się uśmiechną i pocałował moje czoło
-Tak, Lee. Jest co raz bardziej niebezpiecznie. - powiedział smutno
-trzeba w końcu z tym skończyć. - powiedziałam. - mam pewien pomysł. Kiedy jest ta bitwa?
-za cztery dni - powiedział cicho
-a kiedy ustalacie plan bitwy?
- właściwie to dzisiaj. - powiedział i skupił się całkowicie na mnie
-przyjdę i powiem wam jaki mam pomysł. Co wy na to ? - spytałam. A on zrobił duże oczy i zwrócił się do Taylora
-Myślałeś już nad jej zmianą? -spytał go a Taylor skarcił go wzrokiem
CZYTASZ
Story of My Dreams
FanfictionOna - zwykła-niezwykła dziewczyna On - rozpuszczony samiec, który potrzebuje rygoru. Zgubiony, próbuje odnaleźć swoją tożsamość, którą potrafi okazać tylko w rzadkich momentach.