Wyjaśnione sytuacje 💍💌

101 1 0
                                    

Kocham Laylę i chcę się jej oświadczyć ale chciałbym poczekać na zdecydowanie bardziej odpowiedni moment.
-Cieszę się, że tak podchodzisz do sprawy. Kiedyś nie szanowałem Cię, owszem. Ale teraz zyskujesz w moich oczach więcej niż straciłeś. Jestem dumny, że tak traktujesz moją przybraną siostrzyczkę. - powiedział Emmet podając Taylorowi dłoń, on ją uścisnął uśmiechając się lekko.
Po skończonym posiłku oglądaliśmy wszyscy komedię. Była genialna. Tuliłam się do boku mojego chłopaka ciesząc się po całym dniu jego bliskością.
-Kocham Cię – powiedziałam do jego ucha tak by nikt nie słyszał
-Ja Ciebie też kochanie – mruknął mi w usta delikatnie całując.
Po skończeniu komedii pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domu Taylora. Przebrałam się w piżamę i poszłam do jego pokoju wyciągając umowy i dokumenty które muszę przeczytać na spokojnie.
W tym momencie weszła do pokoju Stella
-Layla, mam problem z wosem i historią, pomożesz mi ? 
-Jasne – powiedziałam, bo przecież umowa może poczekać – Jaki masz teraz temat?
-Sądy powszechne – mruknęła
-No to już Ci mówię o co chodzi – powiedziałam idąc za nią do jej pokoju. Wytłumaczyłam jej ten temat na spokojnie, powoli.
-Dziękuję Ci – powiedziała i uściskała mnie mocno. Po chwili do pokoju wszedł Taylor z kubkami kakao. A jedyne od czego nie mogłam oderwać wzroku to od jego ramion i torsu. On oczywiście to zauważył ale tylko uśmiechnął się lekko
-To dla was moje panny – powiedział i postawił kubki na biurku.
-Właściwie to my już skończyłyśmy – powiedziałam – Stella, poczytaj sobie jeszcze temat i będzie dobrze
-Jasne
Poszłam do pokoju kładąc kubek na Tay'a biurku. On natomiast siedział plecami do mnie na łóżku i coś grzebał w telefonie – podbiegłam po cichu wskakując na łóżko objęłam go w pasie i przytuliłam się do jego rozgrzanych po prysznicu pleców. Przeniosłam się z jego pleców na kolana i poczułam jak jego silne ramiona oplatają mnie i przyciskają do siebie.
-Aż Ci ślinka leciała jak wszedłem do pokoju Stelli – powiedział uroczo się uśmiechając
-No co ja Ci poradzę, że mi się podobasz. - mruknęłam jakby to było najoczywistsze na świecie.
-Myszko, masz do przeczytania umowy z pracy, prawda?
-No tak, mam. Chcesz przeczytać ze mną? - spytałam i poszłam po nie. Były całe szczęście tylko dwie. Jedna dotyczyła oczywiście podjęcia współpracy z Liamem Paynem a druga dotyczyła sponsoringu dla jednego z charytatywnych przyjęć organizowanych dla domu dziecka. Przeczytaliśmy oboje te umowy, Taylor opowiedział mi o tej drugiej.
-Liam chce mieć 30% udziałów w waszej firmie. No chyba jako wiceprezes masz prawo się nie zgodzić. Przecież to zrujnuje gospodarkę.

-Zobaczę co Will ma do powiedzenia – mruknęłam – Jutro jadę do roboty o dwunastej kończę około piętnastej. Później jadę na próbę.. Musimy się z Miki'em przygotowywać do turnieju międzynarodowego.
-Wiem misia, pamiętam. - pocałował mnie mocno i wtulił się we mnie. - Ja mam jutro operacje na otwartym sercu.. mam nadzieję, że wszystko się uda
-będę trzymała kciuki. W ogóle mam coś dla Ciebie. - powiedziałam uśmiechnięta
-Z jakiej okazji ?? - spytał ze zmarszczonymi brwiami – To teraz jest tak, że ja ci nic nie daje a ty mi bez powodu dajesz jakieś prezenty.  - powiedział kiedy stałam z pudełeczkiem ze sklepu jubilerskiego przed nim.
-Otwórz – powiedziałam a on wziął i otworzył opakowanie. W środku był wisiorek z białego złota  z grubo plecionym wzorem z przywieszką na której było zapisane moje imię i data naszego związku.
- Jest piękny, założysz? - spytał patrząc mi w oczy z wdzięcznością
-Jasne – powiedziałam i zawiesiłam mu to na szyję.
-Dziękuję – pocałował mnie mocno i złapał pod uda by zanieść mnie na łóżko. Położył mnie i przytulił się do mnie mocno.
-Kochanie, przepraszam, że Ci nie powiedziałem o tej operacji taty Alice
-Nic się nie stało, chociaż było mi przykro nie powiem. - pocałowałam go i położyłam się. Tay dołączył do mnie chwilę później.
Next day. 
Layla pov.
Wstałam jakoś około siódmej rano żeby zdążyć zrobić śniadanie Stelli i Taylorowi. Poszłam do kuchni, wstawiłam wodę na herbatę i zabrałam się za robienie kanapek. Niektóre na słodko, z nutellą, niektóre z szynką, ogórkiem lub pomidorem. Na dziesiątą miałam na uczelnie spotkać się jedynie z moim dziekanem. Usłyszałam jak schodzą do mnie moje głodomory po ich rozmowie. Tay miał do pracy również na dziesiątą także wychodzimy w tym samym czasie z domu.
-Hej Layla – powiedziała Stella uśmiechając się szeroko i usiadła do stołu. - Taylor, będziesz miał dobrą żonę. A skoro mówię to ja, to już progres – zwróciła się do niego
-Kochana, zajadaj lepiej – mrukną i przytulił się do mnie zamykając w szczelnym uścisku i schował głowę w moje włosy. - podziękowałaś za to że Layla zrobiła ci śniadanie? - spytał nie odrywając się  ode mnie.
-DZIĘKUJĘ KOCHANA JESTEŚ – powiedziała głośno i wyraźnie na co lekko się zaśmiałam.
-Stella, masz pieniądze czy ci dać ? - Spytałam bo w końcu uważam ją już za swoją rodzinę
-Mam swoje – mruknęła
-No oki. Powodzenia na historii – powiedziałam i przytuliłam ją, po czym wyszła z domu.
-Czemu chciałaś dać jej pieniądze? -spytał lekko zdziwiony
- Spokojnie, jej też kupię jakiś prezent – mruknęłam zadowolona – zajadaj
- A ty ? - powiedział i zalał wodę na herbatę
-No ja też, ja też. Kocham Cię skarbie – powiedziałam i wzięłam jego wolną rękę w swoją.
-Ja Ciebie też – po czym pocałował wierzch mojej dłoni.
Po zjedzonym śniadaniu wyszliśmy z domu i Tay podrzucił mnie na uczelnię, jak zawsze przytulając mnie i całując przed głównym wejściem robiąc jeden wielki pokaz. Kiedy się rozeszliśmy poszłam w stronę pokoju Callahana.
-Dzień dobry Laylo, miło mi cię widzieć. Jak Ci się układa w pracy?
-dzień dobry, mnie pana również, w pracy dobrze, nie narzekam. Prosił pan o rozmowę, coś się stało?
-Nie kochana, nic szczególnego, chciałbym po prostu żebyś zapoznała się z dokumentami dotyczącymi sprawy niejakiego Jamesa House'a. Pobicie, kradzież, oczywiście w roli prokuratora.
-Nie mam wystarczających uprawnień, sąd może mi zarzucić niedyspozycję do wykonywania pracy  na tym stanowisku i stracę poparcie.
-O to się nie martw, wszystko jest już uzgodnione. Sąd nie będzie miał żadnych przeciwwskazań.
-W takim razie, nie pozostaje mi nic innego jak tylko przyjąć to.
-Cieszę się. Rozprawa jest za tydzień w poniedziałek o 10.
-Dobrze. Do widzenia.
-Do widzenia.
Wyszłam z uczelni i poszłam na piechotkę do pracy. Po drodze wstąpiłam do piekarni po jakąś drożdżówkę i kawę. Z dobrym humorem weszłam do budynku banku po czym skierowałam się do swojego gabinetu. Uporządkowałam niektóre umowy i z dwoma poszłam do Willa.
-Cześć Will, nie przeszkadzam ?
-Nie, wejdź, proszę. Co Cię do mnie sprowadza?
-Chciałam spytać czy wiesz, że Liam Payn chce przejąć 30% udziałów naszej firmy.
-Co proszę ? Na pewno nie. Z jakiej racji?
-Twierdzi, że jego wpływy znacząco poprawią gospodarkę banku
-No chyba mu się coś pomyliło 10% to za dużo jak na niego i jego marne przedsiębiorstwo.
-Też tak uważam. Jako współwłaściciel, mogę się tak nazywać ?
-Oczywiście, co prawda udziałów masz 40% ponieważ chciałbym założyć rodzinę.
-Rozumiem, to oczywiste. Pewnie taki szanowany i przystojny dyrektor banku nie może się odgonić od kandydatek na partnerkę
-Czy ja wiem Laylo, szukam wyjątkowej kobiety która będzie mnie szanować i to jaki jestem a nie to, ile mam w portfelu, rozumiesz ?
-Oczywiście. Powodzenia, gdybyś miał z czymś problem, służę pomocną, nawet w sprawach sercowych.
-Dzięki, kochana jesteś – powiedział a ja wyszłam do swojego gabinetu. Usiadłam w fotelu i napisałam do misia
*Hej, co robisz?
Miś* hejka, skończyłem operować pół godziny temu, wpaść do ciebie z jedzonkiem?
*No pewnie, mcdonald masz po drodze prawda? Wiesz że cię uwielbiam!
Miś* Ja Ciebie też słońce, za dwadzieścia minut będę
*Super, czekam
Przejrzałam jeszcze parę dokumentów i do mojego gabinetu przyszedł mój przystojny narzeczony z torbą jedzenia z mcdonalds
-Proszę Cię bardzo skarbie – usiadł naprzeciw mnie podając mi torbę z jedzeniem hmm wrap, duże frytki, cola bez lodu i burger
-dziękuję Ci – powiedziałam pałaszując już frytkę, wstałam i dałam mu soczystego buziaka w sam środek ust, przyciągnął mnie do siebie mocno obejmując. Usiadłam na jego kolana i nadal jadłam.
-Jak Ci idzie praca? - spytał całując mój kark
-Całkiem sprawnie, mam okazje pobawić się w prokuratora.
-Callahan ci pozwolił brać udział jako prokurator? No proszę, kochanie, jestem dumny
-Dziękuję Ci, w ogóle jak operacja, udana ?
-Tak, wszystko jest pod kontrolą
-Czyli tak jak lubisz najbardziej
-Owszem – powiedział i mocno mnie pocałował. -mam Cię zawieźć na trening tak?
-Tak, jeszcze pół godzinki.
Usłyszeliśmy głos sekretarki że spodziewam się gościa. Wstałam z kolan Taylora i usiadłam za biurkiem chowając pozostałości po jedzeniu. Taylor wstał i podszedł do okna i otworzył jedno z nich. 
-Ładnie tu masz kochanie – mruknął i w mgnieniu oka poczułam jak jego ręce ugniatają moje barki.  Ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę – powiedziałam głośniej niż normalnie
-Dzień dobry, pani Layla tak? Dobrze trafiłam?

Story of My DreamsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz