-Witam państwa na konferencji, chciałbym serdecznie pogratulować a jednocześnie przedstawić wam moją prawą rękę. Czyli wiceprezesa banku Corney Corporation Laylę Brown.
Wstałam, kiedy ludzie zaczęli mi bić brawo i usiadłam po chwili.
-Jej obowiązkiem będzie głównie zarządzanie firmą pod moją nieobecność oraz, że Layla jest z wykształcenia prawnikiem, w razie umów będzie mnie reprezentować w kancelarii adwokackiej i tego typu sytuacjach. Jestem dumny, że to właśnie ta młoda kobieta będzie reprezentowała mój bank, nie tylko ze względu, że jest młoda i tryska energią, ale także dlatego, że to dzięki niej mogę nadal prowadzić tą firmę nie naruszając jej funkcjonowania.
Po jego przemówieniu do sali weszło paru fotografów którzy zrobili mi zdjęcie z Willem na tle logo naszego już banku.. Nie spodziewałam się tego, naprawdę.
Kiedy konferencja się skończyła wyszłam z sali, przy której drzwiach stał mój „narzeczony”.
-Hej skarbie, co tutaj robisz? - -spytałam zaciekawiona
-Każde media trąbią że w Corney Corporation Bank's jest konferencja z tobą w roli głównej.. a że skończyła mi się praca to przyjechałem.
-Dziękuję – powiedziałam i przytuliłam go mocno. Schował głowę w zagłębienie mojej szyi i pocałował mnie tam.
-Dzień dobry, Pani Layla Brown ? - od niechcenia odczepiłam się od mojego misia
-Tak, o co chodzi? - spytałam
-Jestem z gazety New York Times, chciałabym zadać kilka pytań.
-Dobrze, proszę, byle szybko. Śpieszy mi się. - mruknęłam a Taylor mocno mnie trzymał w talii. Bardzo mnie tym wspierał.
-Jak się pani czuje z faktem, że jest pani wiceprezesem tak dużej firmy jaką jest Corney Corporation?
-Dobrze, chociaż teraz wiem, że ciąży na mnie bardzo duża odpowiedzialność w moim zawodzie nieunikniona.
-Dobrze.. Stoi obok pani, jak mniemam pani narzeczony. Jak pani pogodzi niedługie życie w rodzinie oraz pracę?
-Nie planujemy jeszcze ślubu. Chcemy się zaaklimatyzować z nową sytuacją i dopiero może będziemy planować coś zdecydowanie poważniejszego. Prawda, kochanie? - zwróciłam się do Taylora
-Oczywiście. Wszystko co powiedziała moja narzeczona jest zgodne z prawdą. A teraz, jeśli można, chcielibyśmy już przejść do swoich obowiązków.
-Jasne, dziękuję za te parę słów.
-Nie ma sprawy. Do widzenia.
Ominęliśmy ją i poszłam po swoją torbę do gabinetu. Wyszłam, zamknęłam drzwi i złapałam Tay'a mocno za rękę.
-Zmęczona ? - spytał gdy byliśmy już w samochodzie
-No troszkę.
-Co powie moja ukochana na kolację przy świecach na odprężenie? - powiedział masując moje kolano.
-Tak.. bardzo chętnie. Ale w domu.
-Jak sobie moja narzeczona życzy. - mruknął z uśmiechem na ustach. Złapałam jego dłoń i wplotłam w nią palce.
Kiedy weszliśmy do domu od razu zrzuciłam z siebie szpilki i poszłam do pokoju Taylora przebrać się w coś luźniejszego. Zdjęłam stanik, założyłam legginsy i zwykłą białą koszulkę. Kiedy zeszłam na dół do kuchni, zobaczyłam Tay'a już bez marynarki i krawatu, z rozpiętymi guzikami na stole paliły się świeczki a w kuchni unosił się zapach naleśników i jabłek..
Jak ja go kocham..
Usiadłam przy stole i zaczęłam pałaszować naleśniki oczywiście uprzednio czekając na mojego ukochanego.
-Najlepsze naleśniki są mojego narzeczonego ci powiem – mruknęłam i usiadłam mu na kolanach.
-Tak? A co jeszcze robi najlepiej? - mruknął mój miś
-Krzyczy, denerwuje się, jest zazdrosny.. taak.. to mu wychodzi najlepiej..
-To musi być w tobie bardzo zakochany wiesz?
-Wiem. Ja też go bardzo kocham – mruknęłam i pocałowałam jego usta bardzo zachłannie. Byłam naprawdę spragniona mojego „narzeczonego”
- Jak Ci się pierścionek podoba? - mrukną między pocałunkami
-Jest piękny.. - powiedziałam nadal nim zachwycona
-Ten na który jeszcze trochę poczekasz będzie jeszcze piękniejszy
-Jesteś pewien? - spytałam delikatnie w to wątpiąc
-Oczywiście – powiedział i wkładając dłonie pod moją koszulkę zdjął ją ze mnie zostawiając pół nagą. Masował, pieścił i całował moje piersi. Wziął mnie na ręce a ja oplotłam jego biodra udami.
Niósł mnie na górę delikatnie całując moją szyję.
-Kocham Cię Layla.. -mruknął gdy położył mnie na łóżku i swoimi pocałunkami schodził coraz niżej do mojego brzucha.
-Ja Ciebie też kochanie – mruknęłam odchylając głowę do tyłu kiedy ssał i przegryzał mój prawy sutek. Przewróciłam go na plecy i zaczęłam rozpinać jego koszule.
-Dzisiaj kochanie pozwolę ci tylko na to. - powiedział przywiązując moje nadgarstki do ramy łóżka, kiedy zdjęłam jego koszulę.
Wpatrywałam się w niego jak w obrazek skrępowana materiałem który był przywiązany do moich nadgarstków. Taylor zdjął moje legginsy razem z majtkami, a ja miałam ochotę natychmiast zasłonić się.. Nie mam pojęcia nawet czemu przecież już nie raz to robiliśmy.
Czułam jak płoną mi policzki kiedy rozsmarowywał olejek waniliowy na moje nagie ciało. Ze szczególnym namaszczeniem dotykał moich piersi delikatnie szczypiąc moje twarde sutki. Zaraz po tym zajął się moją małą dzikuską. Kiedy przejechał językiem po mojej małej wydałam z siebie cichy jęk rozkoszy. Rozszerzyłam nogi tak aby ułatwić mu dostęp. Kiedy włożył tam dwa palce, patrząc mi prosto w oczy, myślałam, że się rozpłynę.
Zapomniałam dodać, że w pokoju panował półmrok utworzony przez palące się świeczki.. było cudownie. Kocham mojego przyszłego narzeczonego i uwielbiam go nim nazywać. Po chwili wszedł we mnie dając mi się przyzwyczaić do jego wielkości co trochę bolało. Wygięłam się w łuk i jęknęłam głośno
-Wszystko w porządku? - spytał zaniepokojony, a w jego oczach ujrzałam troskę zmieszaną z pożądaniem
-Nie gadaj tylko mnie pieprz! - mruknęłam donośnym głosem a on przyśpieszył ruchy doprowadzając mnie na skraj.. jęknęłam soczyście kiedy wyszedł ze mnie i zaczął mnie całować w moją małą. No ja go kiedyś zabije.
Taylor miał na ustach zawadiacki uśmiech, mówiący mi że to było zaplanowane.
-Jak nie zaczniesz mnie pieprzyć w tym momencie to dostaniesz taki łomot, że ci się odechce oddychać! -wrzasnęłam a on odwiązał moje dłonie i nałożył olejek na moje zaczerwienione nadgarstki. Pocałował je czule i w końcu mogłam objąć jego twarz i pocałować w usta. W tym momencie wszedł we mnie i tym razem doprowadził mnie do końca, sam po chwili doszedł spuszczając mi się na brzuch. Położył się obok mnie i gładził moje pośladki.
-Dziękuję – mruknął cichutko
-Kocham Cię. - uśmiechnęłam się do niego delikatnie
-Ja Ciebie też maleńka – powiedział gładząc mój policzek – jesteś taka piękna.. i moja
-Oczywiście, że tak. Kochanie, masz w planie jechać na bitwę rano i nic mi o tym nie mówisz?
-Skąd to wiesz? - po chwili zastanowienia się – no tak.. twoje przewidywanie tego co będzie jest przerażające niekiedy
-Więc czemu mi o tym nie mówisz?
-Kochanie wybacz mi.. miałem Ci powiedzieć rano..
-Oczywiście, pewnie nawet bym się nie dowiedziała.. Powodzenia tam na tym no.. polu walki czy coś w tym rodzaju..
-Dziękuję kochanie, obiecuje że jutro odbiorę cię z uczelni o 13 i zabiorę cię na lunch.
-No dobrze.. Kiedy mnie przemienisz? - spytałam go cicho
-Nigdy. Chce żebyś została człowiekiem. - powiedział równie cicho co ja
-W takim razie pójdę do Asha.. on mnie zmieni.
-Nie.. Zmienię Cię ja.. skoro tak bardzo chcesz..
-Kiedy? - mruknęłam
-Po naszym ślubie. - powiedział modląc się w duchu, żeby to było jak najpóźniej.
-OO to pan planuje jednak ze mną ślub??
-Kocham panią całym sercem i nie mogę się doczekać, aż będzie pani nosić moje nazwisko.
-Ja pana też kocham – pocałowałam go i przytuliłam się
-Bardzo ? - spytał niby od niechcenia
-Najbardziej – pocałowałam go w policzek a on mi się odwdzięczył tym samym
-To dobrze, bo ja Ciebie jeszcze bardziej niż Ty mnie
-Oczywiście – mruknęłam i zamknęłam oczy
_________________
Heeeejj
Miłego czekanka na next
😝
CZYTASZ
Story of My Dreams
FanfictionOna - zwykła-niezwykła dziewczyna On - rozpuszczony samiec, który potrzebuje rygoru. Zgubiony, próbuje odnaleźć swoją tożsamość, którą potrafi okazać tylko w rzadkich momentach.