Czy to... ja?

517 41 4
                                    

- W-w-wampiry... - wyjąkałam, ale o dziwno nie byłam przerażona. Podniosłam się z podłogi chwytając się ściany i zostawiając na niej ślad mojej ręki ubrudzonej krwią. Zebrałam w sobie wszystkie siły i z impetem otwarłam drzwi.

Wybiegłam na korytarz. Rozejrzałam się w panice. Chciałam uciec z tego miejsca. Biegłam korytarzem w którym stał Kanato przy stoliku z różnymi słodyczami. Przyglądał mi się jak biegnę i dodał z uśmiechem...

- Dopadnę cię!

W końcu znalazłam telefon, przedpotopowy ale zawsze coś... Chwyciłam słuchawkę i już miałam wykręcić numer, ale kabel był przerwany...

- Nie będzie ci potrzebny telefon, przecież masz nas. - rozległ się zboczony głos. Nagle ktoś zaczął mnie głaskać po ramieniu...

- Ja się tobą zaopiekuję. - Laito spojrzał na minie jakby chciał mnie zgwałcić. Ani chwili dłużej nie czekając pobiegłam schodami w dół do wyjścia.

Wpadłam na drzwi, chciałam je otworzyć ale nie mogłam. Były zamknięte. Koło mojej głowy zmaterializowała się czyjaś ręka i uderzyła o drzwi. Obróciłam się szybko. Ujrzałam za sobą rozbawionego Ayato. Moja głowa była pomiędzy jego rękami, odciął mi drogę ucieczki.

- Teraz mi nie uciekniesz. A teraz proszę, rozbaw mnie swoim krzykiem kiedy zatopię kły w twojej szyi. - nie chciałam mu dać satysfakcji więc odepchnęłam go i uciekłam.

Ta posiadłość miała niezliczoną ilość korytarzy. W końcu natrafiłam na jakieś spiralne schody na odludziu. Wbiegłam na nie. Był tam jeszcze jeden korytarz ale tylko jedne drzwi. Weszłam do środka. Cały pokój wyglądał strasznie. Wszędzie pełno pajęczyn i kurzy. Jedynym źródłem światła było okno balkonowe. Koło niego był gablotka wypełniona przepiękną biżuterią. Na przeciw gablotki stał ogromny regał a koło niego mnóstwo porozwalanych książek i papierów. Spojrzałam na regał a później na okno. Po drugiej stronie stała kobieta w czarnej sukni balowej. Miała fioletowe włosy aż do ziemi. Stała do mnie tyłem, ale po chwili odwróciła się jakby wyczuła moją obecność. Nie widziałam jej oczu tylko sadystyczny uśmiech. Kiedy się tak uśmiechała poczułam ból w sercu. Upadłam. Kiedy zniknęła zniknął i ból. Pod ręką miałam jakąś otwartą kopertę. Podniosłam ją i wyciągnęłam kartkę, która nie była zaadresowana.

  Byłeś kiedyś moim przyjacielem, i tak jak nasza przyjaźń prysła tak samo szybko stałeś się mym najgorszym wrogiem. Jeśli w przepowiedni chodzi o Ciebie, to przysięgam na wszystkie wampiry tego świata, zabiję Cię. Zakończę Twą żałosną egzystencje na tym świecie. Spróbuj ją tylko tknąć, tylko na nią spróbuj spojrzeć a zabije Cię.

                                                                                                                                                                     Sam wiesz kto.

Dziwne, żeby wysyłać list bez nadawcy i bez odbiorcy... Ciekawe o kogo mogło chodzić. Obok leżała druga koperta.

   Znalazłem ją jak kazałeś. Jest córką twego dawnego przyjaciela, Grella. Jest równie piękna jak jej matka. Myślę że jest wspaniałą kandydatką. Nie zdaje sobie sprawy ze swych umiejętności, ale to nawet lepiej. Najlepszym sposobem będzie wymazać jej pamięć i zastąpić jej wspomnienia innymi. Niech myśli że jest zwyczajną śmiertelniczką. Będziemy musieli trochę poczekać, żeby przeznaczenie się dopełniło, ale zrobię to z przyjemnością.

                                                                                                                                                                                       S.T

Z koperty wyciągnęłam również zdjęcie, na którym byłam ja, 5 dziewcząt oraz jakaś para małżonków... Siedziałam na środku, z obu stron tuliły mnie jakieś bliźniaczki, obok siedziała dziewczyna z książką, jedna z pluszakiem i jeszcze jedna ze śmieszną miną. Na przeciwko nas siedział potulnie czarny kot a za nami piękna kobieta, która tuliła się do przystojnego mężczyzny. Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek widziała te osoby... Wyglądaliśmy na szczęśliwą...rodzinę? Nie... To nie może być moja rodzina...Ale dlaczego ich nie pamiętam?

- Ze wszystkich pokoi musiałaś wejść akurat do tego... - powiedział stojący koło mnie Reji. Wszyscy bracia pojawili się  w tym pokoju. - Nikt z nas nie mógł wejść do tego pokoju, dziwne że ty to zrobiłaś...będę musiał założyć nową kłódkę... - westchnął.

- Doprawdy, jak to weszłaś Laleczko? - powiedział klęczący przy mnie Laito.

- Zostań tam gdzie jesteś. Jesteś moją ofiarą! - Kaanato.

- Nie jestem niczyją ofiarą!!! - krzyknęłam.

- Dość tego! - uderzył w ścianę Subaru.

- Znowu ty Suabaru... - Laito

- Zamknij się! - Suabru.

Nagle czyjaś ręka chwyciła mój podbródek... tylko nie Ayato...

- Ten wzrok, sprawa że aż coś we mnie wrze.... - Ayato.

- Dołączę się do was. - Laito.

- Też chcę spróbować - Kanoto.

Zaczęli się do mnie niebezpiecznie przybliżać. Zaczęli lizać mnie po szyi.

- Chcę żebyś nas zrozumiała... Prawda jest taka że nigdy od nas nie uciekniesz. - powiedział Reji.

- Ah, to twoja głupia uczciwość. Powiedz jej po prostu że jak spróbuje uciec to ją zabijemy. - odrzekł Subaru.

Darłam się żeby przestali ale mnie nie słuchali. W końcu ich odepchnęłam. Shu przez przypadek nadepnął na obraz i stuknął szkło... Oczy wszystkich skupił się na szkle a później na nim.

- Przesadziłem. - powiedział zaspanym głosem.

- Hej, Desko. - zwrócił się do mnie Ayato, po czym położył mnie na ziemi. Zaczęło mi się kręcić w głowie i ukazywały mi się jakieś obrazy... Zemdlałam...


       (Tymczasem w rezydencji Whiteros'ów...)


- Nie wierzę w to!!! - zaczęła się drzeć Saki.

- Co za tupet! - Risa.

- Jakim cudem my nie zostałyśmy przeniesione do innej szkoły? - Eriko

- Rodzice nigdy by nas nie rozdzielili... - Yuko.

- Zawsze mówili że mamy trzymać się razem... - Eri.

- Czemu przenieśli tylko Asumi? W liście rodzice napisali że mamy chodzić do innej szkoły, nawet przysłali nam mundurki! - Saki.

- Która z was zabrała ten list? - Risa.

- Ja. - podniosła rękę Saki.

- Przynieś go. - powiedziała do niej Risa.

W ułamku sekundy pojawiła się w czarną kopert w ręku. Wyciągnęła z niej list i stanęła jak wryta.

- Tu n-n-nic nie ma. - powiedziała ze zdziwieniem.

- Jak to nie ma? - Eri i Eriko. Risa wyrwała jaj list z rąk.

- To nie możliwe... To na pewno ten list? - Risa

- A miałabym powód żeby wkładać tam pustą kartkę? -  Saki.

- No nie... - podniosła list w górę żeby spojrzeć czy pod światło ujrzy treść, ale na próżno.

- On jest pusty... - powiedział Risa upuszczając go na ziemie.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Myślę że co nie co się wyjaśniło ^^ do nexta.


Life Vampires - Sakamaki Mansion || DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz