Plan

260 35 2
                                    

- Poproszę sok pomarańczowy. – powiedziała do ekspedientki sklepiku szkolnego Hana. Dziewczyna zapłaciła i wszystkie udałyśmy się na ławkę. Moje przyjaciółki zaczęły rozmawiać na temat sztucznych paznokci. Ja zaś się wyłączyłam. Przypomniał mi się list od Marcusa... nadal nie wiem co powinnam zrobić, a raczej jak powinnam to zrobić żeby się z nim spotkać.

- Słyszałam że Marcus szukał cię po całej szkole. – wyrwała mnie z rutyny Kaori.

- Właśnie, ja też o tym słyszałam. – dodała Hana. – Nie wiem jak ty to robisz, ale najprzystojniejsi faceci na ciebie lecą. Mogłabyś się podzielić! – zaczęły się wszystkie śmiać.

- To nie jest tak jak wam się wydaje... ja po prostu... - nie dane mi było dokończyć.

- Możemy porozmawiać? – podniosłam głowę do góry żeby napotkać twarz Marcusa.

- No dobrze. – westchnęłam i poszłam z chłopakiem. Chwilę szliśmy w ciszy zaludnionym korytarzem. Po chwili brunet zatrzymał się w jakimś zaułku. – Dostałaś mój list?

- Trudno to było nazwać listem... - uśmiechnęłam się lekko.

- Wiem, ale jak już wspominałem nie jestem humanistą. – zaśmiał się a ja do niego dołączyłam.

- A tak właściwie skąd wiedziałeś gdzie masz wysłać list? – przecież nikomu nie mówiłam że mieszkam u Sakamakich.

- O tym porozmawiamy później... jest ważniejsza sprawa do załatwienia. – powiedział stanowczo. – O której kończysz zajęcia?

- Około 22 a co?

- Cholera! To komplikuje sprawę... - podrapał się po głowie.- Sakamaki nie pozwolą ci wrócić do domu z kimś innym... kurde. – otwarłam usta żeby zadać mu pytanie dlaczego tak twierdzi. – Nie pytaj skąd to wiem bo i tak ci nie powiem, a przynajmniej na razie. Nasze spotkanie w kawiarni też odpada bo cię nie puszczą z obcą osobą... a zwłaszcza ze mną.

- Po co to robisz? – przerwałam mu bo zaczynało robić się to nieco dziwne.

- Daj mi chwile. – zignorował moje pytanie. Zapadła głucha cisza. – Już wiem! Ale musisz obiecać że zrobisz dokładnie to co ci powiem.

- Posłuchaj ja cię nawet nie znam...

- Znasz mnie! Tylko tego nie pamiętasz... a ja... za wszelką cenę próbuję ci pokazać kim jesteś, ale zawsze przede mną uciekasz. Posłuchaj, możesz mnie wziąć za idiotę, kretyna a nawet prześladowcę, ale błagam cię zaufaj mi i daj sobie pomóc. – zdziwiłam się na jego słowa. Nie spodziewałam się że usłyszę takie „coś" kiedykolwiek od takiego kobieciarza jak on.

- A jaką mam pewność że nie chcesz wykorzystać mojej amnezji dla własnych korzyści? – splotłam ręce na piersiach.

- Nie masz żadnej. – odpowiedział patrząc mi w oczy. Wyciągnął w moim kierunku dłoń. – To jak? Umowa stoi?- Zawahałam się chwilę ale stwierdziłam że gorzej być nie może...

- Stoi! – podałam mu dłoń na co on słodko się uśmiechnął. – A więc jaki masz plan lowelasie?

-Spotkajmy się w tym miejscu o 21:55, powiedz nauczycielowi że musisz iść do łazienki i dyskretnie zabierz swoją torbę. A potem to sama zobaczysz. – uśmiechnął się szerzej. – Nie masz problemu z prawem, prawda?

- Że co? – nie wiem co on chce zrobić ale już wiem że na pewno nie wyjdziemy z tego cało.

- Nie, nic nic. – zmierzwił mi włosy na głowie – Nawet nie wiesz jak się cieszę że nareszcie udało mi się z tobą pogadać. – zabrzmiał dzwonek na lekcje. – No nic zbieramy się Różyczko. Zajęć nadszedł czas!

Life Vampires - Sakamaki Mansion || DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz