Troskliwie, ale z umiarem

245 32 4
                                    

- Asumi uciekaj!!! – powoli otwarłam oczy. Było ciemno, ale rozpoznałam otoczenie, był to gęsty las. – Asumi nie obracaj się za siebie!!! – nagle koło mnie przeleciało coś, a raczej ktoś. Pobiegłam za nim. Niespodziewanie postać zatrzymała się. Byłam nią ja. Zdyszana upadłam na kolana chwytając się za gardło. Miałam poharatane całe ciało, na nogach i rękach pełno małych zadrapań, z których sączyła się krew.

Koło mnie pojawił się mężczyzna, chyba Dark Shadow. Chwycił mnie za ramiona i mocno potrząsnął. – Uciekaj, kiedy ci karze! – krzyknął na mnie. – Rozumiesz!? – oczy płonęły mu purpurą. Patrzyłam na niego przerażona ze łzami w oczach. Tylko z jakiego powodu? – Nie płacz... ty nie możesz...

- Wiem! – odkrzyknęłam zachrypniętym głosem. Schowałam twarz w dłoniach i kręciłam nerwowo głową. – Dlaczego? Co ja mu takiego zrobiłam?

- To nie twoja wina Asumi... - pogłaskał mnie troskliwie po głowie. – Nikt tego się nie spodziewał, zwłaszcza po przyjacielu rodziny.

- Dlaczego on chce mnie... - nie dokończyłam bo czarnowłosy zamknął mnie w niedźwiedzim uścisku.

- Nie myśl o tym. Nigdy do tego nie dojdzie, zadbam o to. A teraz uciekaj jak najdalej. Nie może cię znaleźć, zajmę się nim razem z twoim ojcem. – coraz czulej gładził mnie dłonią po głowie. – Uciekaj. – wyszeptał jakby do mojego ucha.

Właśnie teraz zorientowałam się że nie byłam w tej chwili obserwatorem. Byłam zamknięta w ramionach chłopaka, gładzona po głowie. Nie mogłam otworzyć oczu.

- Asumi... Asumi... Obudź się... - ten głos nie dochodzi z wizji...Nie przypominał głosu czarnowłosego.

Poczułam szczypnięcie. Mocne szczypnięcie.


- Ała! – podskoczyłam. Kiedy się ocknęłam, nie byłam w swoim pokoju, nawet nie leżałam w łóżku. Siedziałam na krześle do połowy położona na łóżku Ayato. Przypomniało mi się że zostałam aby się nim zaopiekować.

- Nie drzyj się! – powiedział z lekko podniesionym tonem czerwonowłosy, ale zaraz zszedł z tonu i wydał z siebie krótkie syknięcie.

- Przepraszam...- zasłoniłam rękom usta i ze szczęściem w oczach wpatrywałam się w grymas na twarzy Ayato. Jak dobrze że się nareszcie obudził. -  Coś ci jest?

- Cholernie boli mnie głowa... – wycedził przez zęby. Chwycił się za skroń.

Wyglądał jak dziecko... Jak dziecko, gdy jest chore i prosi rodzicielkę o coś słodkiego na pocieszenie. Zrobiło mi się go trochę żal. Zamknął oczy, a jego ręka bezwładnie osunęła się na łóżko. Podeszłam do niego i chwyciłam go za czoło. Było gorące.

- Co. Ty. Robisz? – powiedział lekko zakłopotany.

- Jesteś rozpalony. – spojrzałam na jego ranę na nodze. Bandaż był cały zakrwawiony. Podeszłam do stolika nocnego i wyciągnęłam świeże bandaże. Usiadłam na łóżku i chciałam odwinąć opatrunek z jego nogi, ale wampir mi to uniemożliwił.

- Co ty robisz?

- Może zmieniam ci bandaż?

- Po cholerę? – syknął z bólu, bo ponownie się uniósł.

- A to kara że się mnie nie słuchasz. – prychnęłam.

- Jak śmiesz dotykać mojej nogi! Jestem Ore-sama! – wrzasnął.

Life Vampires - Sakamaki Mansion || DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz