Może on nie jest taki zły?

331 40 0
                                    

Miną tydzień, a ze mną działy się różne dziwne rzeczy. Nie potrafiłam ich sobie racjonalnie wytłumaczyć. Na przykład... gdy była w ogrodzie dotknęłam zwiędłej róży a ona na nowo stawała się pięknym, świeżym kwiatem. Ten incydent niestety zauważył Kanato i był nie lada zdziwiony. Było jeszcze parę takich incydentów, ale wole ich sobie nie przypominać. Przywykłam do tego że bracia traktują mnie jak jedzenie. Jedynym który do tej pory mnie nie ugryzł był Reji. Zdaje mi się że jest inny, ale coś ukrywa.

Dzisiaj była pełnia. Księżyc zdawał się emanować błękitnym światłem. Niebo było bezchmurne, co pozwalało ujrzeć wszystkie gwiazdy. Wpatrywałam się w nie przez dłuższą chwile. Usłyszałam cichy śpiew. Znałam ten głos... Zaciekawiona poszłam zbadać skąd on dobiega. Moim oczom ukazała się siedzący na balkonie Kanato...siedział na krawędzi poręczy. Przestraszyłam się że może spaść, ale w sumie to wampir...a wampiry są nieśmiertelne...

Pobiegłam na drugie piętro. Przez dłuższą chwile przysłuchiwałam się piosence. To dziwne, ale ją znałam...

- Podoba ci się ta piosenka? - skończył śpiewać i wpatrywał się w gwiazd.

- Jest śliczna. - oznajmiłam podchodząc do poręczy i opierając się o nią łokciami. - Znam tą piosenkę...

- To stara wampirza pieśń, nie możliwe jest żebyś ją znała. - powiedziała wtulając się w misia. Posłał mi ledwie zauważalny uśmiech i stanął na poręczy.

- K-Kanato... Zejdź proszę...

- Martwisz się?- otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. - Po tych wszystkich strasznych rzeczach, które ci zrobiłem... ty nadal się o mnie martwisz? - miał racje, ale mimo to nie chciałam żeby coś mu się stało. Miałam wrażenie, że już spotkałam kiedyś Kanato, Laito i Ayato.. i to niejednokrotnie.

- Ja...ja po prostu martwię się, że coś ci się stanie... - wypowiedziałam te słowa na tyle poważnie że aż sama się zdziwiłam.

- No cóż...to nie możliwe... świat nie jest taki hojny. - odwrócił się w moim kierunku i uśmiechnął. - Żegnaj Asumi. - rozłożył ręce jakby do lotu i pochylił się w tył. Jego ciało bezwiednie upadło na twarde i zimne podłoże. Na sam dźwięk zrobiło mi się nie dobrze. Spanikowana zbiegłam na dół do leżącego ciała. Uklękłam przy nim i nie wiedziałam jak mam sprawdzić jego oznaki życia... przecież on i tak nie miał pulsu. Kanato otworzył oczy i rozejrzał się dookoła.

- N-nic c-ci nie-ejest - wyjąkałam.

- Przecież że nie! Myślisz że upadek z takiej wysokości mógłby mi zrobić krzywdę? To nie jest takie proste... Nie jest proste umierać... - wtulił głowę w misia.

- Chcesz się zabić?- zapytałam niepewnie. Jest nieśmiertelny, nie może mu się stać żadna krzywda. Takie życie może naprawdę się nudzić, gdy się nie ma osoby która cię rozumie.

- Może...ale nie teraz. - wstał z ziemi jakby nigdy nic, strzepnął piasek z ubrani i wyciągnął do mnie dłoń. - Choć, chce ci coś pokazać.

Szliśmy dłuższą chwile. Cały czas milczałam, tak samo Kanato. Wreszcie zatrzymaliśmy się przed jakimiś drzwiami, chłopak otworzył je aż skrzpnęły. Zamknął je za mną. Pomieszczenie było ogromne, całe z kamienia. Jedynymi promieniami światła były stojące figury kobiet. Wyglądały jak z wosku, każda z nich była inna, ale łączyły je dwie rzeczy. Szare oczy i białe suknie ślubne. Ich twarze były nieruchome, ale wyrażały ból. Będę szczera...te figury były straszne.

- Chyba ci nie przypadły do gustu...- zaczął rozmowę Kanato.

- Ano...ja po prostu nigdy nie widziałam takich figur... I są trochę przerażające...

Life Vampires - Sakamaki Mansion || DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz