"Rodzinny" obiad

360 41 1
                                    

    Znowu stałam w lesie, w tej samej sukience. Przed sobą ujrzałam biegnące dziewczynki, te same co poprzednio. W lesie było ciemno, była noc i pełnia księżyca.

- Saki!!! Pośpiesz się, Kayi nie będzie czekał wiecznie!!! - krzyczały na dziewczynkę o zielono-szarych włosach.
Biegły przez las z niewiarygodną prędkością. Nagle zatrzymały się przed jakąś opuszczoną małą chatką. Trzy z nich weszły do środka. Wyniosły ze sobą jakieś woreczki z kolorowym proszkiem. Usiadły w kręgu i zaczęły się śmiać...

- Asumi dalej!

- No dobrze, dajcie proszek... - podeszłam bliżej dziewczynek i stanęłam za swoją imienniczką. Wyciągnęła garść srebrnego proszku i rzuciła nim w górę. Zaczął się piękne skrzyć w blasku księżyca. Dziewczynka zaczęła śpiewać pięknym, anielskim głosem. Uniosła dłoń w górę i zaczęła nią delikatne ruszać, pył zmienił swą barwę na błękitny. Poruszał się tak jakby był pod kontrolą jakiejś niezwykłej mocy. Nagle zaczął przybierać różne kształty zwierząt, króliczka, lisa, nawet jelenia.

- Czary mary, czary mary! - wiwatowały dziewczynki, na co Asumi się szeroko uśmiechnęła.

- Jesteś coraz lepsza. - powiedział starszy pan wychodzący z drewnianej chatki. Wyglądał jak szaman. - Ćwicz dalej a wyrośniesz na wspaniałą dziedziczkę. - dziewczynka zarumieniła się i wszystko nagle zniknęło.


Obudziłam się chyba w rezydencji Sakamakich... Nie wiedziałam że mają basen.

- Nareszcie się obudziłaś. - powiedział Ayato trzymając w ręku moją kokardkę od mundurku, którą miałam na szyi.

- Nie zbliżaj się do mnie! Jak mogłeś?

- Mogłem, jestem wampirem mam swoje prawa.

- I co z tego? - podszedł do mnie i wziął mnie na ręce. - Co ty robisz?! - zaczął się zbliżać do basenu. Przeraziło mnie to, bo od dzieciństwa panicznie bałam się wody.

- To oduczy cię stawiana się mi!

- Nie ośmielisz się! - Na te słowa wrzucił mnie do basenu. Zaczęłam się drzeć ze nie umiem pływać, na co dostałam odpowiedz...

- Powiedz że jestem najlepszy! Że jestem lepszy od wszystkich!

- Ayato! - woda napłynęła mi do płuc, nie mogłam oddychać, schodziłam coraz niżej, na dno. Nagle poczułam że czyjaś ręka chwyta mnie za nadgarstek, drugą przytrzymał mnie w tali. Niespodziewanie jakieś warki znalazły się na moich. Poczułam napływ tlenu do moich ust i płuc. Odważyłam się otworzyć oczy. To był Ayato! Spojrzałam mu w oczy. Był taki przystojny, mimo tego że wrzucił mnie do basenu byłam wstanie mu to wybaczyć za tego zabójcze oczy... Ale właściwe dlaczego? Wyglądał jakby chciał mi coś powiedzieć...ale nagle odsłonił moją szyję i mnie ugryzł...czego mogłam się spodziewać? Wypłynęliśmy na powierzchnię, łapczywie zaczęłam łykać tlen.

- Twoja krew... czuje jak płynie w moich żyłach... Ty jesteś... -

- Jesteś kretynem!!! Mogłeś mnie zabić!

- Nie przesadzaj Desko...

- Spadaj! - zmusiłam go żeby mnie puścił. Dopłynęłam do schodków i wyszłam z basenu. Byłam cała mokra przez tego kretyna!

- Chciałbym zobaczyć cię w mokrym podkoszulku Laleczko - powiedział Laito stojący przy wyjściu/

- Weźcie się leczcie! Nie jestem zabawką!

Life Vampires - Sakamaki Mansion || DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz