Co się ze mną dzieje?

345 41 2
                                    

- To się nazywa koszmar. - powiedział głos za mną. To był Ayato...

- Co ty tu robisz? - zapytałam zszokowana.

- W tej chwili nie powinno cię to interesować. - powiedział powoli zbliżając się do mnie.

- Masz problem z rozróżnianiem toalety damskiej od męskiej? - powiedziałam opierając się rękami do umywali żeby zwiększyć dzielący nas dystans.

- Musimy porozmawiać... dość poważne. Ale nim to zrobimy... Dasz mi swojej krwi! - przywarł do mnie i już odsłonił włosy z mojej szyi, ale zdążyłam mu uciec. Wybiegłam na zewnątrz gdzie stała nasza limuzyna. Jak się okazało wszyscy bracia już tam siedzieli... tak nawet Ayato.
Wszyscy siedzieli w ciszy, jak zwykle. Pierwszy odezwał się Reji.

- Musimy sobie coś wyjaśnić. - nie patrzył na mnie.

- To znacz... - nie dane mi było dokończyć...

- Dlaczego nazwali cię Whiterose? - spojrzał na mnie zabójczo Kanato. - Dlaczego?! - zaczął krzyczeć.

- Kanato opanuj się . A ty odpowiedz na to pytanie. - powiedział Reji. Oczy wszystkich braci patrzyły tylko na mnie. Nie wiedziałam co odpowiedzieć, bo nie znałam odpowiedzi.

- Ja...ja...ja nie wiem... - spuściłam głowę w dół.

- Odpowiadaj! - krzyknął Subaru.

- Skąd mam to wiedzieć!?

- Mieli powód żeby tak cię nazwać. - odpowiedział Shu.

- Może mnie z kimś pomylili...

- To nie możliwe Laleczko - Laito

- No właśnie! - Kanato.

- Odpowiedz! - Subaru

- STOP! - wydarłam się na co limuzyna się zatrzymała. Zdziwiło minie to ale efekt bardzo mnie zadowolił. Otwarłam drzwi i wybiłam z limuzyny. Miałam cichą nadzieje że nie nie znajdą.

Miałam przy sobie tylko torebkę z książkami. Biegłam przed siebie, nie patrząc gdzie. Zatrzymałam się koło budki telefonicznej. Wyciągnęłam notatnik, w którym miałam zapisany numer ojca. Postanowiłam do niego zadzwonić. Miałam już dość tej całej sytuacji. Wrzuciłam monetę i wykręciłam numer... Po chwili usłyszałam jak ktoś odbiera telefon.

- Tato! To ja Asumi. Nie uwierzysz! Wplątałam się w coś absurdalnego! 

- To nazywasz absurdem Laleczko? - Nie! Nie! To nie może być Laito! Nie! Obróciłam głowę w prawą stronę. Laito stał po drugiej stronie ulicy z telefonem przy uchu. - Nie uciekniesz nam. - powiedział po czym oczy zaświeciły mu się. Upuściłam słuchawkę i uciekłam.

Byłam w samej dzielnicy Tokio, więc było pełno ludzi. Więc nawet gdyby chciał mnie ugryźć, to nie przy tylu świadkach. Kiedy biegłam przez przypadek wpadłam na kogoś kiedy się odwróciłam za siebie.

- Przepraszam bardzo! - spojrzałam na osobę na którą wpadłam. T-to Laito!

- Nie uciekaj Laleczko... Dzisiaj pełnia więc znajdę cię gdziekolwiek byś nie poszła! - chwycił mnie na nadgarstek i przyciągnął do siebie. Byłam przygotowana na najgorsze ale on skupił się na czymś innym. Spojrzałam na bilbord, właśnie pokazywali wiadomości.

- Dzisiejszym gościem naszego programu będzie Tougo Sakamaki...

- Kto to? - zapytałam Laito który wpatrywał się w niego jakby chciał go zabić.

Life Vampires - Sakamaki Mansion || DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz