Spotkanie we śnie

256 34 3
                                    

Przed oczami miałam biel. Otaczałam mnie ze wszystkich stron. Intuicyjnie zaczęłam nawoływać – Halo! Czy ktoś tu jest? – jak można było się spodziewać odpowiedziała mi cisza. Zaczęło coś mnie łaskotać w łydkę. Były to małe listki drzewka. Tylko co ono tu same robiło? I jak zdołało wyrosnąć na białej posadzce? Przykucnęłam koło niego. Zaczęłam gładzić opuszkami palców jego drobne listeczki.

- Cholera! Dwa razy prasowałem tą koszulę! – usłyszałam ciepły głos, obróciłam się i ujrzałam chłopaka misternie gładzącego białą koszulkę. Jego czarne włosy były oprószone... śniegiem? - No nareszcie udało mi się do ciebie dostać! – podszedł do mnie a ja od razu rozpoznałam jego twarz.

- Dark Shadow, tak? – posłałam mu lekki uśmiech na co on się rozpromienił.

- Tak się cieszę że zapamiętałaś moje imię! – zauważyłam drobny rumieniec. Podał mi rękę. Zaczęłam się rozglądać. - Dostałaś ten liścik prawda?

- Tak... w formie zakładki do książki. Ciekawe... - zaczęłam się śmieć.

- Nie śmiej się! To był jedyny pomysł jaki wpadł mi do głowy... Ale przyznasz że się postarałem. – klasnął w dłonie. – Tylko ty byłaś w stanie zobaczyć to co napisałem.

- W sumie to robi wrażenie. – rozejrzałam się wokół nas. – Gdzie my jesteśmy?

- To twoja pamięć, można to nazwać snem. Ale to nie jest wytwór twojej wyobraźni. To co teraz ci mówię jest prawdą. – po tym wszystkim TO nie powinno mnie dziwić.

- Po co to robisz? – nurtowało mnie to pytanie od początku jak go ujrzałam, a jeszcze bardziej co mi odpowie.

- Chce ci wszystko przypomnieć... ale na początek chciałbym cię przeprosić.

- Ale za co?

- Zostawiłem cię samą. Powinienem zostać z tobą i nie pozwolić żeby do tego doszło... ale wszystkie sprawy tak na siebie pozachodziły, porwanie, uprowadzenia, zaginięcia, utrata pamięci...

- Porwania? Uprowadzenia? O co z tym chodzi?

- Gdybym ci wszystko powiedział doznałabyś zbyt wielkiego szoku i nasze połączenie by się urwało. Najważniejsze jest to żebyś zachowała spokój i nie pozwoliła emocją górować nad sobą. – chwycił mnie za rękę i popatrzył prosto w oczy – Rozumiesz? – wzięłam głęboki wdech.

- Postaram się.

- A teraz chodź, przejdziemy się.

- Po co, przecież tam i tak nic nie ma. – popatrzyłam w białą przestrzeń.

- W rezydencji Sakamakich też nic nie ma a jednak tam wracasz. – ta odpowiedz trochę mnie zdziwiła i wywoła drobny rumieniec. Spojrzałam na uśmiechniętą twarz czarnowłosego, miałam wrażenie że mogę mu zaufać. – Chodźmy – posłuchałam go i udaliśmy się razem na przechadzkę. – W takim razie zaczynamy... Pamiętasz jak dostałaś się do rezydencji? – kiwnęłam głową na tak. – A pamiętasz jak leżałaś w lesie?

- Kojarzę sobie tylko to jak mnie znalazłeś,  nie pamiętałam jak się w nim znalazłam.

- No tak, tego mogłem się spodziewać... - przystanął na chwilę i podrapał się po głowie. - Jechaliśmy limuzyną z rezydencji Whiterosów. Na drodze wyskoczył nam wilk, pobiegłem za nim a ty w tym czasie wyszłaś z auta i poszłaś za drugim, nie wiem co się dalej stało bo przez wilk zapuściłem się w głęboki las i go zgubiłem...

Life Vampires - Sakamaki Mansion || DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz