To już koniec?

287 38 0
                                    

Asumi zniknęła. Teraz jest tylko jej ciało. Dusza w czeluściach świadomości nadal dzielnie walczy o odzyskanie świadomości i kontroli nad ciałem. Jej oczy są teraz dzikie, koloru zieleni, mają zwężone źrenice jak u węża... Są to oczy demonicy... Są to oczy Cordelii.

Cordelia wraz z Richterem przesiadywali na półpiętrze. Dziewczyna uradowana leżała teraz na kanapie i piła lampkę wina. Dłuższą chwilę przekomarzała się z mężczyzną ale przerwał im młody wampir.

- Słyszałem że wuj przyjmuje goście, ale nie spodziewałem się że zobaczę ciebie.. – oznajmił Reji patrząc na nich z dołu.

- No proszę... Reji. Minęło sporo czasu. Wcale się nie zmieniłeś. Ale jak byłbyś mniej sztywny to przypominałbyś Karla z czasów kiedy się poznaliśmy. – oznajmiła. Cały czas uśmiechała się, niewiadomo z jakiego powodu. Widać że chłopaka rozdrażniła ta odpowiedz.

- Nie wymawiaj imienia ojca tak lekkomyślnie. – jednak w środku Reji czuł odrazę do duszy Cordeli że opętała właśnie tą dziewczynę. - Knucie intryg jest dla ciebie naturalne niczym oddychanie. – Reji zmaterializował się naprzeciwko dziewczyny.

- Chyba nie muszę ci tego wyjaśniać, prawda? Chcę korzystać z życia póki mogę. Najbardziej w świecie pogardzam nudą... -

- Nuda do ciebie nie pasuje, co innego śmierć. – dziewczynie zrzedła mina ale nie dała po sobie tego poznać.

-Uznam to za komplement. – rzuciła mu ponętne spojrzenie. – Może usiądziesz? Chciałabym z tobą porozmawiać. – pokazała mu ręką miejsce naprzeciw siebie. Jednak chłopak był zażenowany całą tą sytuacją więc ani drgnął. – Hah, jesteś taki samy jak Beatrix. Tłumisz swoje emocje w środku, odcinasz się od świata. Zasłużyła sobie na taki marny koniec. – Cordelia kochała drażnić osoby na wszelki sposób. Jeśli nie mogła sprawić im bólu fizycznie to sprawiała go psychicznie. Na wspomnienie o matce Reji zadawał się pękać, starał się tłumić w sobie narastający gniew. – Czyżbym trafiła w czuły punkt? Zdawało mi się że twoja matka bardziej kochała twojego starszego brata? Więc uznałam że te słowa cię nie urażą. – . Była zachwycona... zachwycona tym że znowu może sprawiać ból każdemu kto jej się nawinie.

- Rozumem. – oznajmił opanowanym głosem chłopak. – Więc tak zwróciłaś przeciw sobie ojca i brata? – to była prawda. Była źródłem wszelkiego zła w tej rodzinie. Wymienili parę drażniących zdań. Dziewczyna wstała i podeszła bliżej Reji'ego. Jedną dłoń położyła na jego karku a drugą zdjęła okulary i zrzuciła je na podłogę. Odgarnęła włosy z jego twarzy i spojrzała mu prosto w oczy. Z ust biednej dziewczyny zaczęło sączyć się jeszcze więcej jadu.

- Masz prawie takie same oczy jak Karl... Tylko z ich powodu zdradzę ci mój sekret... Wróciłam zza grobu żeby zemścić się na Karlu za moje cierpienie i go zabić. – Rzeczywiście chciała to zrobić. Czułą się niekochana i odrzucona. Chciała go zabić i w ten sposób pokazać jak bardzo mu na nim zależy. Złożyła na jego ustach chłopaka pocałunek. On po krótkim czasie odwzajemnił ten gest... tylko dlatego że widział twarz dziewczyny, która nie zasłużyła sobie na to całe zło w jej ciele. Cordelia oderwała się od Reji'ego. – Zaczynam uważać cię za interesującego mężczyznę.

- Co z moim wujem?- zapytał się dziewczynie. Widział że nie był on zachwycony całą tą sceną, ponieważ kiedyś żywił uczucie do Cordelii.

- Nie możesz mi niczego zabronić. No dalej, nie bój się. Mamy mnóstwo czasu. – oznajmiła zbliżając twarz do twarzy chłopka.

- Przykro mi ale nie pociągają mnie zepsute kobiety o wątpliwej moralności. – odpowiedział jej Reji. Mina dziewczyny przybrała grymaśnego wyrazu. Poczuła się zlekceważona i urażona. Podniosła dłoń i wymierzyła nią w twarz chłopka. Chwile stali patrząc na siebie z gniewem w oczach.

Life Vampires - Sakamaki Mansion || DLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz