Święta w Nowym Rzymie czyli zetknięcie się kilku pokoleń.

1.8K 109 16
                                    

Specjalny rozdział dla czytelników którzy czytali trylogię Z pamiętnika ateńskiej córki ale też dla tych którzy czytali pj i oh oraz tą. ;)

Święta. Jak ja ogarnę ten dom? Myślałam przeglądając dom po dziadkach. Był opuszczony od długiego czasu. Odkąd mój tata Tezeusz Bridges pochował dziadka Perseusza Jacksona nikt tu nie zaglądał a wieczorem Wigillia i mamy się wszyscy spotkać czyli mój chłopak Mark syn Posejdona Lucy córka Hefajstosa Nico syn Hadesa moja siostra Relivia córka Hekate jeszcze Valdezowie czyli Leo i Kalipso oraz mój tata.

-No cóż. Za godzinę przyjdzie Mark z Relivią i ogarniemy to szybciej. -Powiedziałam do siebie.

Zaczęłam sprzątać przestronny salon. Na ścianach wisiały zdjęcia Annabeth Chase mojej babci oraz Perseusza Jacksona mojego dziadka. Moja babcia wyglądała identycznie jak ja.

Przetarłam jedno zdjęcie. Była tam babcia mając ok. 7 lat blondyn z figlarnym uśmiechem i czarnowłosa dziewczyna ubrana w punkowe ciuchy. To pewnie Luke Castellan i Thalia Grace. Osoby które pomogły przeżyć jej na ulicy. Na innym zdjęciu zobaczyłam Ann starszą a obok Percy'ego. Mieli poszarpane ubrania zadrapania i krew. Był podpis. Kronosowi mówimy nie. II wojna tytanów. Gdzie indziej zobaczyłam długie zdjęcie z 10 osobami. Rozpoznałam tam Lea dziadków Thalię i Nica. Na dole istniał napis Miłych snów Gaju. II wojna gigantów. To pewnie są tu Jason Piper Hazel Frank oraz Reyna.
Ostatnie zdjęcie które znalazłam poruszyło mnie. Byli tam 30 paroletni dziadkowie a na kolanach mieli małego chłopca z szarymi oczami. Mojego tatę. Na dole pisało. Rodzina jest najsilniejsza.

Usłyszałam jak ktoś wchodzi.

-Lena! -Zawołała Relivia.

Jak zwykle miała kolorowe pasemka. Aktualnie czerwone.
Oblok Mark z gigantyczną choinką z uśmiechem na twarzy.

-Hejka. To co sprzątamy! -Oznajmiła trzymając miotłę.

***

W ostatniej chwili zdążyliśmy. Leo z Kalipsą i Lucy kończyli gotować ja z tatą i Relivią ubierać choinkę Mark z Nicem już rozłożyli talerze.

-Ej. Kochanie spokojnie. Wiem że jestem gorący ale nie aż tak. -Usłyszałam figlarny głos Lea.

-Ta nie licząc przysmalonych paneli w kuchni. -Wyrzucała mu Kalipso.

-Wiesz że mogła to zrobić też Lucy?

-Pradziadku wiesz że jestem grzeczną dziewczynką czekającą na prezenty. -Usłyszałam głos przyjaciółki.

-Aż taki stary nie jestem! -Zaprzeczał.

-Nie narzekaj masz lekko ponad setkę a ja parę tysięcy lat na karku. -Mówiła Kalipso.

-Widzisz pradziadku?

Uśmiechnęłam się. Odkąd Lucy odnalazła rodzinę w postaci dziadków własnej matki zawsze było wesoło. Lucy miała takie same poczucie humoru jak stuparoletni Valdez w ciele młodego mężczyzny. Kalipso jak zwykle umiała opanować m.in jak zaczęli bawić się ognistymi kulami przed domkiem Hermesa.

Mark z Nicem także dobrze dogadywali się. No nie licząc...

-Nie tak. Po prawej nóż i łyżka a po lewej widelec. -Mówił syn Hadesa.

-O nie. Na odwrót. Powinno być na odwrót. -Przekładał sztuśce.

-Jak chcerz mogę wskrzesić kościotrupa z czasów elżbietańskich w Anglii. -Stawiał na swoim.

-O ile nie przewrócisz się... -Zaczynał robić kałużę.

Di Angelo podszedł do niego i wywrócił się. Śmiech niósł się po salonie.

Zapomnienie jest wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz