27 rozdział - Śmiech a na koniec morał w wersji boskiej.

1.8K 158 11
                                    

Dziwnie się czuję. Świadomość że bogowie od mnie uczyli się. Po raz pierwszy odzyskałam to wspomnienie. Zwykle pokazywały się moich wybryków czy też jak inni mnie uczą. Rozumiem jedno. Każdy uczy się od każdego. Najczęściej od starszych osób ale również od młodszych. Czasami warto wysłuchać kogoś kogo posądzamy że nie umie tego rozwiązać problemu a jednak znajduje wyjście z trudnej sytuacji które nie mogliśmy zauważyć.

***

-Nico nie wierć się. -Mówiła Lena.

Co chwila śpiewał swój repertuar czyli:
Numer 1 z ręką wystawioną jakby trzymał kieliszek "I jeszcze jeden i jeszcze raz..."
Numer 2 ze skokami w siodle "Krakowiaczek jeden miał koników 7"
Numer 3 taniec kaczuszki znany pewnie wielu Polakom...

Jak tu nie dziwić się że Lena rozpinała go dobre parenaście minut.

-Co się działo? -Wydukał przewracając się na trawie.

-Nie za dużo soku z gumijagód? -Spytałam z uśmiechem.

-Wiesz że mój "kochany" wujek Zeus nie przepada za moim towarzystwem? -Odpowiedział

-Widzę. -Lena już nie mogła powstrzymać śmiechu.

-Jesteśmy bardziej śmieszni niż Leo w czerwony gatkach w koronki z napisem "Wszystkie panie kochają Valdeza"? -Spytał

Wybuchłam śmiechem. Nie znam żadnego Valdeza ale żeby założyć coś w tym stylu punktuje na najśmieszniejsze dokonania herosa.

- Wiesz do tego nam wiele brakuje. Znasz pana Valdeza. Nikt go nie przebije. -Oznajmiła Lena.

-Nawet Lucy? -Zapytał.

-Wiesz że to wyjątek. Z krwi Valdeza. A to że prawnuczka to nic. -Uśmiechnęła się.

-Wiecie że nie za bardzo ogarniam to o czym wy mówicie? -Odezwałam się.

-Po misji dam ci moje dzieło z życia plus notatnik z więzienia Lea Valdeza i Kalipso. Oprócz tego podrzucę ci książki o moim dziadku. -Odpowiedziała.

-O ile bogowie nie cofną się na tyle w rozwoju aby nie wiedzieć jak się chodzi. -Mruknęłam.

-A myślałam że tylko półboskie dzieci Hadesa są takie markotne. -Wtrąciła 3 grosze.

-Co!? -Razem z Nicem odezwaliśmy się.

-A jednak jego boskich dzieci też dotyczy. -Uśmiechnęła się i podeszła do smoczycy.

-Już przywykłem do specyficznego humoru Leny. -Powiedział jak była na tyle daleko aby nas nie słyszeć.

-Atena podczas nauk też...

Kolejne wspomnienie. Ateny. Miasto. Parteon. A w niej wielki posąg Ateny Partenos patronki miasta oraz mądrości. Na stopach posągu siedziała ona. Atena. Blond kręcone włosy opadają na jej ramiona. Szare oczy podkreślały jak dużą mądrość zgromadziła. Miała biały chiton a złotą nicią wyszyto gałęzie oliwki które wybrali mieszkańcy miasta za godniejszy dar niż źródełko Posejdona. Wśród gałęzi można znaleźć parę sów jej święte zwierzęta. Wokół niej księgi i notatki a zobaczyć tu mogli nie liczni.

-Czym różni się Hera od Hestii?

-Wyjątkowym brakiem gustu? -Odpowiedziałam.

-Nie. Tym że mają różne definicje rodziny. -Uśmiechnęła się.

-Aha. -Odpowiedziałam tonem znaczącym nie rozumiem.

-Hera patronuje rodzinom ale po przypadku z Hefajstosem do dziś uważa się ją za patronkę tak zwanych rodzin idealnych. Strąciła z nieba syna tylko dlatego że był brzydki. Hestia jest opiekunką ogniska domowego. Odpowiada za ciepło i miłą atmosferę w rodzinach. Nie zaprzeczysz że czujesz się przy niej bezpiecznie. Obie odgrywają dużą rolę w rodzinie. -Wytłumaczyła i na koniec spojrzał na mnie.

-Czyli to Hestia powinna opiekować się rodzinami? -Wysnułam wnioski.

-Wygląda że tak. Ale Hestia jest za skromna i za cicha. Jest za pokojem. Często ustępuje w celu zachowania równowagi...

-...jak w przypadku Dionizosa. -Przerwałam.

-Tak. Oddała mu swoje miejsce przy radzie olimpijskiej. -Potwierdziła.

Obraz rozmył się.

...miała specyficzny humor. -Dokończyłam.

-Znów wspomnienie. -Oznajmił z lekkim wyrzutem?

-Tak. Tym razem dyskusja między mną a Ateną na temat Hesti i Hery. Jak one postrzegają rodzinę. -Potwierdziłam.

Ta dam. Jest rozdział. Lekko ponad 500 słów. Proszę o nie miotanie we mnie broni...
*Mindalan

Zapomnienie jest wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz