3 rozdział - Blokady przed wiedzą

4.9K 332 16
                                    

Sen. Wokół woda i te słowa

To dla twego dobra. Abyś już nie zraniła tych których kochasz.

Budzę się. Jestem w domku Hadesa. Te słowa.

Abyś już nie zraniła tych których kochasz.

Czy kogoś zraniłam? Jak? Kiedy? Muszę to wiedzieć! Muszę!

Siadam na pościeli. Patrzę na budzik. 4.00. Biorę moją różdżkę. Zmieniam ubiór na biały dres. Związuję włosy w kucyk i jak zwykle zakładam diadem. Wychodzę. Biegnę wzdłuż jeziora. Księżyc odbija się o taflę wody. Wokół drzewa i świeżo pachnąca trawa. Patrzę na wzgórze. Mieni się złote runo a pod nim czuwa smok Peleus. Wieczory z Atremidą i Apollem. Pamiętam jej samotnię w puszczy.

-Leti wyżej celuj. -Tłumaczyła mi.

Próbuję. Wokół nas drzewa które mają tyle co Artemida lub niewiele mniej. Niedaleko jest staw a przy nim srebny rydwan. Niedaleko pasa się jej jeleń. Trawa połyskuje zielenią a kwiaty posyłają nam piękny zapach. Słońce kończy kreślić swój łuk.

Skupiam się i celuję. Puszczam strzałę. Kilka centrymetrów pod strzałą Artemidy.

-Nigdy nie trafię. -Narzekam.

-Trafisz lecz musisz ćwiczyć.-Powiedziała.

Miała rude włosy układające się falami i srebne oczy. Ubrała się w zielony strój łowecki. Miała według wyglądu ok. 20 lat. Tylko przed mną tak się pokazywała. Z Łowczyniami przybierała postać dziewczynki w wieku 12 lat ponieważ to był średni wiek jej pomocnic.

-Wiem. -Potwierdziłam.

-Muszę ruszać. Jak chcerz zaraz powinien się pojawić Apollo. No ale czego cię nauczy? Tylko brzdąkania na tej głupiej lirze! -Oznajmiła.

-Tak wiem. Ale już musisz jechać. -Wskazałam na zachód.

-Masz rację. -Odrzekła.

Wzięła swój kołczan i wsiadła do rydwanu. Oddaliła się snując za sobą srebną łunę. Łunę Księżyca.

Niedługo stałam jak pojawił się złoty rydwan Apolla.

-No jak tam? Wszystko wporzo? -Spytał.

Miał blond włosy i złote oczy. Ubrany w biały chiton z lirą w ręku. Wyglądał jak 18 latek. Jego zwariowany uśmiech powalał wszystkie śmiertelniczki.

-Nic tam. Ćwiczę dalej strzelanie ale widzisz. Słabo nadal wychodzi. -Oznajmiłam.

-Zobaczmy. -Powiedział.

Wziął swój łuk wycelował. Jak zwykle kilka milimetrów od celu.

-Gdybym ja nie miał tyle obowiązków bym lepiej strzelał. -Narzekał.

Jak zwykle. Ale tym razem było inaczej. Stanął w zielonej mgle. Zaczął recytować...

Tu urywa się moje wspomnienie. Wiem że to była przepowiednia ale nie znam jej słów. Mam wrażenie że o mnie ale nie wiem co.

Wschodzi słońce. Wracam do domku numer 13.

Jest rozdzialik. Chwała mi. ;)
*Mindalan

Zapomnienie jest wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz