25 rozdział - Władczyni latających bestii ups to nie bestie tylko smoki. ;)

1.8K 160 23
                                    

-Ja strażniczką smoków? Skąd? -Pytam.

Masz jeszcze amnezję. Nie pamiętasz...

-Ale o co chodzi? -Mówi zdziwiona Lena.

Feniks był stworzeniem które wpłynęło na powstanie smoków jak mówi legenda. Najpierw stworzył smoki ogniste lecz wymknęły się spod kontroli i zaczęły niszczyć świat. Aby je ujaźmić stworzył wodne lecz mogły przemieszczać się w pobliżu rzek i jezior a ogniste smoki mogły być na terenach gdzie wodne nie mogły przybyć. Wtedy stworzył ziemne. Były szybkie lecz nie umiały latać. Złe smoki stworzyły gniazda w górach. Wtedy powstała moja rasa wietrzna. Wypędziliśmy z gór. Ziemiste wypędziły z lądu a wodne z oceanów. Żyły długo na terenach wulkanicznych gdzie nikomu nie mogły szkodzić. Lecz frustacja ognistej rasy była wielka. Powróciły. Wtedy wystąpiła 1 bogini. Patronowała feniksom. Naszemu stworzycielowi. Zawarła sojusz z rasą wietrzną ziemną i wietrzną. Walczyliśmy długo. Rasa ognista była najstarsza jak też najpotężniejsza po przebyciu długiego wygnania w swej ojczyźnie. W końcu mgła i zapach niezapominajek okryło pole bitwy. Zasnęli wszyscy oprócz bogini. Feniks naprawił swój błąd. Rasie ognistej dał współczucie i miłość. Gdy smoki obudziły się widziały blask i usłyszały słowa

Ten kto patronuje feniksowi ten ma pieczę nad smoczym plemieniem.

Od tego momentu nikt jej nigdy nie widział. Do dziś kiedy ja cię zobaczyłam pani. - Zakończyła.

Nagle pociemniało mi przed oczami.

Widzę dolinę. W niej wiele bestii. Walczą między sobą. Zioną ogniem wodą ziemią i powietrzem. Walka żywiołów.

Ogniku po co je stworzyłeś? -Pytałam go.

Powiedzmy że ciut na złość bogom? Uważają że wszystko jest czarne albo białe a ja chciałem pokazać że bestia też może być łagodna i przyjazna. -Oznajmił.

I ja dobrze rozumiem mam ich uśpić a ty naprawisz błąd z tymi o czerwono-pomarańczowych łuskach?

Ta. Tylko im nie dałem pozytywnych emocji. Jaki ja byłem głupi.

Uczymy się na błędach. -Oznajmiłam.

Wyczarowałam mgłę. Zapach niezapominajek otaczał każde stworzenie. Usnęły. Feniks sfrunął i schował się w mgle. Po pewnym czasie mgła roztąpiła się. Zmieniłam się w boską postać.

Od dziś jesteś ich panią. -Powiedział mi Ognik

-Ten kto patronuje feniksowi ten ma pieczę nad smoczym plemieniem. -Powiedziałam donośnie.

A na moim miejscu zostało pióro feniksa.

-Przeklęty Ognik. -Powiedziałam do siebie.

O co chodzi?

Chcerz poznać tego kto stworzył twą rasę? -Spytałam.

Tak. Jeśli to nie problem. -Odpowiedziała z radością w oczach.

Ogniku.

Już już. Lecę. -Usłyszałam jego głos.

Na horyzoncie zamigotał. Jego czerwonordzawe pióra podkreślał że z ognia powstał i w płomieniach umrze.

Nic nie wspominałaś o smokach. -Zarzucał mi kochany ptak.

Feniks.- Usłyszałam zachwycenie Sophi.

Pogadasz z nią? Jest ostatnią ze smoków.

Ostatnią? Muszę z nią koniecznie porozmawiać. -Odparł.

-Lekarstwo Nica nie będzie trwało wiecznie. -Powiedziała Lena.

-Ok. Nica posadzimy w siodle ty prowadzisz. Nawet nie pamiętałam że jestem królową smoków.

-Dobra. Czas na lot. -Uśmiechnęła się córka Ateny.

Droga Sophi i ty Ogniku też słuchaj. Musimy lecieć za nim lekarstwo na lęk wysokości przestanie działać.

Teraz nigdzie nie odlecę. Może jeszcze innego smoka zobaczymy... -Zaczął feniks.

Zobaczyć zobaczymy ale mniej przyjazne. - Przerwałam mu.

No to Leti brakuje tylko zasiąść na tronie w Olimpie. ;)
*Mindalan

Zapomnienie jest wśród nasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz