Wzięłam Kompas Gwiazd. Myślałam o kryjówce Artemidy. Jej łowczyń. O jej łowach o lesie o księżycu. Wszystko co mi się z nią kojarzyło. Otworzyłam oczy. Igła wskazywała na najstarsze drzewa w parku Yellowstone.
Nic dziwnego że wybrano najstarszą część Yellowstone. Powiedziała Bianca.
-Ta więc idziemy... -Zaczęłam
-A pułapki? -Przypomniał Nico.
A no właśnie.
Bianca. A pułapki?
Ano tak. Artemida jak i Łowczynie lubią łowy więc ich kryjówkę strzegą przeróżne stwory. Zawsze jak zaatakują je obronią się nie licząc innych. Są to bardzo niebezpieczne i potężne potwory jak mówiły mi. Potem przy drzwiach...
Stop. Jak na razie potwory. Jakie? -Spytałam.
Dzik erymatejski ten który goni aż cię dopadnie. Lew nemejski nic nie uda przebić jego skórę. Parę smoków. Tak dla utrudnienia Artemida znając tajemne imię zmusiła do swego posłuszeństwa Sinnisa który morduje ludzi poprzez rozciągnięcie między drzewami. Aaa. Jeszcze przyjaźni się z Tyche. Powiedzmy że lubi gry hazardowe. No cóż ta więc zwykle zmusza do grania w hazardową grę i stawia na szali m.in. powodzenie misji itp. Ma dość duży wpływ na los oczywiście herosów ale mniejszy niż Mojry. Zabić nie zabije ale utrudni ci życie. -Zakończyła Bianca.
Powtórzyłam wszystko Nicowi i Lenie.
-Nudno nie będzie. -Oznajmiłam.
-Tyche bogini i uosobienie przypadku, „ślepego” losu, szczęścia i nieszczęścia. Widać czemu pasjonuje ją hazard. -Odparła Lena.
-A Sinnis. Czuję już to rozciąganie. -Odparł Nico.
-Dobra. Może tak zawołam Sophii? -Spytała Lena.
-Nie. Proszę nie! -Widać było przerażenie w oczach Nica.
-Lęk wysokości? -Spytałam.
-Ta. Chwilę może... -Zaczęła Lena grzebać w plecaku.
-Mam! -Krzyknęła tryumfalnie.
Wyciągnęła flakonik o kolorze zielonym. Niezbyt zachęcało do spożycia.
-Yyy. Co to? -Spytałam.
-Na lęk wysokości. Wiesz. Odwieczna wojna między Zeusem Hadesem a Posejdonem. -Oznajmiła.
A no przecież. Zeus nie pozwoli spokojnie przemieszczać się w powietrzu dzieciom Hadesa i Posejdona Posejdon w wodzie dzieciom Hadesa i Zeusa a Hades podziemią dzieciom Zeusa i Posejdona. No cóż. Ja nie liczę się. Dotyczy tylko herosów. Są zalety bycia boginią.
Nico wypił "lek" i zaczął zataczać się.
-Skutki uboczne. Ciesz że jeszcze Marka nie ma z nami. Ostatnim razem śpiewali polskie piosenki biesiadne. -Odparła.
Próbowałam sobie to wyobrazić. Nie. Tego nie da się wyobrazić! Nico i śpiewanie. Niedorzeczne.
-Sophi to kto? -Zapytałam.
-Smok.
Nie chyba nie mówi poważnie.
-A czy przypadkiem one nie zjadają ludzi?
-Sophi to smoczyca z którą mam więź. Jest z ras łagodnych. Dawniej po prostu istniały zakony smocze które uczyły herosów i smoków do walki etc. Byli obrońcami polis. W sumie jest ostatnim łagodnym smokiem. -Wyjaśniła.
Za chwilę zauważyłam stwora. Miała złoto-żółte łuski. Była duża i potężna. Co najlepsze 1 głowę. Zwykle widziałam kilkugłowe. Wylądowało. Przeraziłam się.
Hejka Lena co tam? -Usłyszałam głos smoczycy.
-Ona zna telepatię! -Histeryzowałam.
Przemignęło mi wiele obrazów ze smoczego życia. W tym pożarcie kilku osób przy jakimś mieście. To potwór!
Ma błogosławieństwo Ateny?
Spytała.-Nom. -Oznajmiła Lena.
-Ej. Ja tu jestem! -Krzyknęłam z paniką trzymając różdżkę.
-Spokojnie. Sophia patronowała Atenom. Może mieć jeźdźców którzy są potomkami bogini mądrości lub mają jej błogosławieństwo. -Wyjaśniła.
Zgadza się. Powiedziała smoczyca.
-I mnie nie zje? -Trzymałam moją broń na wprost niej.
Mięso ludzkie nie jest dobre a na mój nos to jesteś boginią więc nawet nie liznę.
-Czy właśnie powiedziała że próbowała ludzkie mięso? -Spytałam z przerażeniem.
-Walczyła w wojnie trojańskiej. -Odparła.
-W jakiej wojnie? -Zapytałam.
-Długo mówić. Wrócimy do Obozu dam ci mitologię. -Oznajmiła.
Parę wrogów skonsumowałam ale to było nie smaczne ani dobre.
-I jak rozumiem ona mnie nie zaatakuje?
Mówiłam że co boskie to nie dobre.
-Dlaczego? -Spytałam smoczycy.
Powiedzmy że ładnie podziękowali po wojnie że wtrącili mnie do Tartaru.
-Aha.
Pogłaszczesz mnie po pysku?
Spytała patrząc na mnie swymi szarymi oczami. Zaczęłam powoli podchodzić. W ręce nadal miałam różdżkę. Podeszłam i trzymałam dłoń kilkanaście centrymetrów od jej nozdrzy. Przysunęła pysk. Jej skóra przypominała węża. Zaczęłam głaskać.
Chyba już nie jestem straszna?
Zapytała.
-Ani trochę. -Odparłam chowając różdżkę.
A na drugi raz nie pokazuj mi od razu swego życia. Dodałam.
Sorka. Nie wiedziałam że wogóle możesz znać telepatię.
Mając w sobie ducha oraz prozumiewając się telepatycznie z feniksem to raczej znam. Oznajmiłam.
One jeszcze są? Zapytała zdziwiona
Długo tu mnie nie było ale im patronuję. Odparłam
Jesteś Lete?
Tak... -powiedziałam niepewnie.
Witaj strażniczko smoków. -oznajmiła.
-Co? -Powiedziałam na głos odsuwając się od smoczycy.
Podoba się wam? Musiałam wtrącić smoka. Powiedzmy że je lubię a moja psiapsióła super je rysuje i rzeźbi je. Talenciara. No i jak na mnie przystało lubię kończyć jak Polsat czyli zaciekawić i trzymać w napięciu. W następnym rozdziale zrozumiecie o co chodziło smoczycy.
Ps. 23 grudnia mam urodziny. Nareszcie będę miała 16 lat.
Pps. Niedługo święta więc życzę wszystkim dużo weny(jeśli nie ześle jej wam Apollo to może przejadę się na Olimp) szczęścia (uważajcie na Tyche. Lubi hazard) miłości (może Afrodyta pomacza paluszki w waszym życiu) oraz długiego życia(nie gwarantuję tego. Powiedzmy że nie zawsze dogaduję się z Mojrami plus sami zdecydowaliście być herosami.)
*Mindalan
CZYTASZ
Zapomnienie jest wśród nas
FanfictionCzy mogło być tak że zapomniano o bogini? Nikt jej nie znał? Tak to ja. Sama bogini zapomnienia zaklęta w Hadesie. Uśpiona lecz ten czas minął. Rzeka osłabnęła a ja rozbudziłam się. Kim jestem? Lete. Córka samego Hadesa i Nemezis. Bogini zapomnienia