Rozwód

456 38 1
                                    

Jest sobota, godzina 10 rano, obudził mnie hałas z pokoju rodziców, chyba się kłócą. Wstałam i bezszelestnie zeszłam kilka kroków po schodach, by usłyszeć co się stało.
- Jesteś świnią! Jak mogłeś mi to zrobić ?! Jak mogłeś zrobić to nam!? - mama krzyczała na tatę.
- czego drzesz tą mordę!? Dziecko obudzisz kretynko!- tata siedział na kanapie z pilotem w ręku i przełączał bezsensownie kanały.
- co ta szmata ma, czego ja nie mam? Nie myślałeś wtedy o tym że mamy dziecko? Ty pierdolony kutasie!? - zastanawiałam się co by było gdyby tata wiedział, że mama też go zdradzała...
- nie musze o niej myśleć ma zaraz 18 lat. A ty nie masz klasy i od dłuższego czasu jesteś jędzowata mam tego dosyć! Chce rozwodu. - w tym momencie zaskrzypiały schody i oboje spojrzeli na mnie, wbiegłam z powrotem do swojego pokoju i zaczęłam płakać w poduszkę. Po chwili w pokoju rozległo się ciche pukanie do drzwi.
- czego chcesz!? - wykrzyczałam przez łzy.
- kochanie musimy porozmawiać.- do pokoju weszła mama.
- nie przejmujcie się mną mam za chwile 18 lat. Moje uczucia dla was i tak się nie liczą już od dawna. - płakałam dalej w poduszkę.
- to nie prawda kochanie zawsze się dla nas liczyłaś i zawsze będziesz się dla nas liczyć. - mama dotknęła mojego kolana
- kłamiesz !! Gdzie byłaś za każdym razem gdy płakałam, albo potrzebowałam twojego wsparcia ?! No gdzie, się pytam!?
- ja ... - mama nie wiedziała jak mi odpowiedzieć.
- no właśnie. Nie mam rodziców. A teraz wyjdź z tego pokoju. Nienawidzę was oboje.

Wstałam i wyrzuciłam ją z pokoju po czym zakluczyłam drzwi. Przypomniałam sobie, że mam narkotyki więc przygotowałam sobię kreskę, po czym wciągnęłam ją. Było lepiej, o niczym nie musiałam myśleć, świat przyśpieszył i było dobrze.
Za dwie godziny widzę się z Maksem, wzięłam prysznic i nałożyłam makijaż. Na umówione miejsce poszłam pieszo, chciałam się dotlenić po przepłakanym poranku.
- Rubi! - Maks podbiegł do mnie od tyłu
- o hej Maks, co tak szybko?- przytuliłam chłopaka.
- nie chciałem się spóźnić, zresztą nie mogłem się doczekać.
- to co robimy?- zapytałam i uśmiechnęłam się nieśmiało.
- jedziemy do mnie. Pogramy w ciekawe gry.
- jakie ciekawe gry ? - zmarszczyłam brwi.
- poznasz mojego brata to sama się przekonasz, ale obiecuję że nie będzie nudno.
- o której mamy autobus?
- jedziemy samochodem.
- już Ci naprawili ?
- nie, kupiłem sobie nowy.
- wow. To teraz uważaj na niego.
- chodźmy.- objął mnie w talii i wybraliśmy się na parking.
Podeszliśmy do czarnego BMW, bardzo mi się podobał ten samochód, więc zrobiłam mu zdjęcie. Ruszyliśmy na obrzeża miasta.
- tak daleko mieszkasz?- spojrzałam na niego, gdy prowadził. Na jego ustach pojawił się uśmieszek.
- tak. Dlatego zawsze się spóźniam.
- mi by się nie chciało wstawać. Nie chodziłabym do szkoły.
- mi się też nie chce. -wzruszył ramionami.
- to dlaczego chodzisz?
- dlatego, że ty tam jesteś.
Zapadła cisza, całą drogę później milczałam. Dojechaliśmy na miejsce i to co zobaczyłam sprawiło, że osłupiałam...

PsychopatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz