Cz.2 Rozdział 1

134 12 4
                                    

Cześć jestem Rubi, mam 18 lat i moje życie jest bardzo do dupy. Jakiś czas temu wyszłam ze szpitala, walczyłam o życie po tym jak mój były chłopak wbił mi nóż w żebro i przebił prawe płuco. Przeszłam operację, w której wycieli mi guzy z głowy bo pod wpływem niedotlenienia przez dziurawe płuco ryzyko pęknięcia jednego z nich wzrosło do 70% . Nie zależało mi na tym żeby przeżyć, już jak straciłam rodziców moje życie nie miało sensu i do dziś mam takie zdanie na to wszystko. Po tym co zrobił Maks, próbowałam się z nim skontaktować, bo jednak no kurde, mimo wszystko kochałam go i był jedyną osobą, której oddałam całe serce. Jego numer już nie istniał, a jak pojechałam do jego domu to spotkałam tylko załamaną Panią Wesley, która wpadła w moje ramiona i zaczęła płakać. To nie była już ta sama kobieta co kiedyś, oczy podkrążone od nieprzespanych nocy, więcej zmarszczek i brak makijażu. Na pierwszy rzut oka było widać, że coś ją trapiło, że bardzo cierpiała.
-Co się stało ? Gdzie Maks? - złapałam kobietę za rękę i podprowadziłam do najbliższej ławki.
- Ty nic nie wiesz prawda? - zapytała, na co tylko zaprzeczyłam kręcąc głową.
- Tego samego dnia co Maks cię skrzywdził, wrócił do domu cały we krwi, roztrzęsiony i płakał, że Cię zabił. Powiedział, że zadzwonił na pogotowie i uciekł z tego miejsca gdzie to się wydarzyło. Potem wpadł w jakiś szał, był nieobliczalny pobiegł do swojego pokoju i cały zdemolował. Wziął pieniądze i uciekł, nie powiedział nawet gdzie, po prostu wyszedł i nie wrócił do tej pory. - kobieta szlochała i gładziła mnie po dłoni.
- ktoś go chociaż szuka ?- czułam jak łzy same napływały mi do oczu.
- tak zgłosiłam jego zaginięcie na policję, ale jeszcze go nie znaleźli. Tak mi przykro Rubi, nie wiem co dalej robić.
- ja nie oskarżyłam go, nie zgłaszałam, przecież to był wypadek. - wstałam i zaczęłam chodzić wokól ławki.
- Mylisz się Rubi, to nie pierwszy raz jak kogoś skrzywdził. Wtedy nie przeżywał tego w taki sposób, jednak chyba coś czuł do Ciebie skoro tak zareagował.
- ale wyjechał. Mimo wszystko zostawił mnie samą i nie było go w szpitalu jak się obudziłam. Już go nie ma dla mnie. - zatrzymałam się w miejscu i spojrzałam w podłogę. - ja, ja musz już iść. Przepraszam. Do widzenia. -podeszlam do kobiety i zamknęłam ją w szczerym i ciepłym uścisku.
- gdzie się teraz podziejesz dziecko? - martwiła się o mnie bo wiedziała, że nikogo nie mam. - potrzebujesz pieniędzy? Może chcesz zamieszkać znowu u mnie?
- lepiej nie, za dużo wspomnień. Pójdę na studia i zamieszkam w akademiku.
- trzymaj - kobieta otworzyła porfel i dała mi swoją kartę bankową. - używaj jej kiedy chcesz i na jaką kwotę chcesz, te pieniądze i tak leżą, mamy ich w dostatku, a nie zostawię Cię na lodzie.
- nie mogę tego przyjąć.
- nie krępuj się weź to, traktuję Cię jak córkę wiesz o tym. A teraz idź nie trzymam Cię dłużej. - kobieta wstała i zniknęła w swojej posiadłości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoooo 🤗 wracam do was z drugą częścią Psychopatki, przyznam bez bicia, że liczę na waszą aktywność i życzę miłego czytania 🤗💋

PsychopatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz