Książe Maksymilian

468 37 4
                                    

Dojechaliśmy na miejsce, gdy wysiadłam z samochodu, spojrzałam na jego dom, który wyglądał jak pałac. Podwórko było wielkie jak stadion narodowy, a na parkingu stało 5 samochodów.
- Ty tu mieszkasz ?
- tak, a co ?
- jesteś jakimś księciem czy coś ?.
- nie czemu ? - zaśmiał się.
- to wygląda jak pałac! - stałam jak osłupiała i gapiłam się na niego.
- chodź już i nie marudź. - złapał mnie za rękę i weszliśmy po schodach do tego pałacu.
W środku większość była wykonana z marmuru i złotych ozdób, gdy weszliśmy do środka przywitał nas kamerdyner i zabrał nasze kurtki.
- masz swojego służącego?! Czym jeszcze mnie zaskoczysz ? W szkole opowiadałeś, że Twoje życie jest okropne.
- nie opisuj książki po okładce Rubi. - w tym momencie zamilkłam i po prostu poszłam za nim na górę do jego pokoju
- chcesz mi pomóc ? - chłopak pokazał mi ścianę na której było mnóstwo pięknych rysunków.
- sam to wszystko rysowałeś?
- tak, pomożesz mi malować?- rysunki przedstawiały różne symbole, których znaczenia nie znałam .
- jasne daj farby.
Zaczęłam malować jakiś dziwny znak.
- co to znaczy ?
- to co malujesz ? To znaczy śmierć. - uśmiechnął się do mnie.
- mmm groźnie.- przygryzłam wargę.
- ten po prawej to wolność, tamten nadzieja, ten jeszcze obok to wiara, a tamten to walka.
- masz talent, nie wiedziałam że rysujesz. To jest piękne.
- ty chyba też rysujesz co ?- tak po swoich nadgarstkach i w wyobraźni.
- zdarza się, ale to nie jest moje hobby.
- wydajesz się dzisiaj jakaś inna.
- nie wyspałam się. - skłamałam bo spałam jak zabita.
- płakałaś?
- nie skąd. Nie przejmuj się.
Chciałam zmienić temat, ale nic nie przychodziło mi do głowy więc wzięłam trochę farby na palec i przejechałam po twarzy Maksowi.
- co to?! O nie, nie wiesz z kim zadarłaś. - nie wiedziałam czy mówił to bo mi groził, czy mówił to w żarcie, ale po chwili zamoczył swój pędzel w farbie i przejechał mi po nosie. Zaczęliśmy się wygłupiać i chlapać farbą, wtedy przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Odwzajemniłam pocałunek, czułam się jak w niebie, było mi tak cudownie. Przerwała nam jego matka, gdy weszła do pokoju.
- ojej nie spodziewałam się Maksymilian, że masz gościa. Przepraszam, że nie zapukałam. A co to za śliczna panienka?- jej cieniutki głosik był taki słodki, że aż przerażający.
- to jest Rubi mamo. Moja przyjaciółka.
PRZYJACIÓŁKA!? CO JEST KURWA ?! TO CZEMU TEN KRETYN MNIE CAŁOWAŁ.
SŁODKI KRETYN.
I MA TAKIE CUDOWNE USTA.
- dzień dobry Pani Wesley.
- przyjaciółka mówisz Maksiu.
No nic, to ja może już pójdę. Przyszłam powiedzieć, że za chwile obiad będzie więc ty Rubi też przyjdź proszę, poznamy się kochana.
- dobrze mamo dzięki.- po jego głosie było słychać, że jej nie lubił i był nie miły.
Mama wyszła z pokoju, a ja stałam z rumieńcami i nie wiedziałam co powiedzieć.
- przepraszam za mame, ona jest...
- nie przepraszaj jest bardzo miła.
- uwierz mi, że nie jest. Rujnuje mi życie stara jędza.
- dlaczego? Wydawała się być bardzo przeurocza. Maksymilian,- zaśmiałam się.
- z czasem się przekonasz. I nie mów tak do mnie, nie lubie tego.
- podoba mi się twoje pełne imię. Maksymilian, cudownie.

Skończyliśmy malowanie w ciszy i zeszliśmy na obiad. Na dole czekali na nas rodzice Maksa i jego młodszy brat. Jego tata był bardzo do niego podobny i był na prawdę bardzo fajny, zabawny i uprzejmy. Obiad spędziliśmy w miłej atmosferze choć widziałam po Maksie, że nie wyglądał na zadowolonego. Po posiłku poszliśmy z jego bratem na podwórko gdzie stało mnóstwo różnych sprzętów do zabawy. Moją uwagę przykuły jednak konie za ogrodzeniem.
- To twoje konie?! - zapytałam z podekscytowaniem.
- tak, chcesz się przejechać?
- kocham Konie. Przejedziemy się ?
- jasne w stajni mam siodło, idziesz ze mną ?
- z przyjemnością.
W stajni było jeszcze 5 koni. Moją uwagę przykuł czarny koń z białą plamką nad prawym okiem.
- Maks ! Mogę tego? Proszę.
- jasne, nazywa się Mira.
- jest taka piękna.- podeszłam do klaczy i pogłaskałam ją. Patrzałam jej prosto w oczy i czułam, że przywiąże się do niej.
Jeździliśmy przez godzinę, później bawiliśmy się z bratem Maksa i wieczorem wróciłam autobusem bo nie chciałam by Maks odwoził mnie pod sam dom. To co tam zobaczyłam przewróciło mój świat do góry nogami.

PsychopatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz