wypadek.

332 31 0
                                    

Minęły dwie godziny odkąd Maksa nie ma w domu. Nudziłam się, a chciałam z nim spędzić wieczór... w końcu jest moim chłopakiem więc powinien się o mnie troszczyć...
Rubi: gdzie jesteś? Tęsknie ;(

Nie odpisywał co mnie bardzo denerwowało. Chciałam coś porobić by o nim nie myśleć, więc poszłam do stajni i przyodziałam swojego ulubionego konia w siodło i pojechałam na pobliską polane posiedzieć i posłuchać ciszy.
Było już dosyć ciemno więc zaczęłam się zbierać do domu. Jechałam wolnym galopem i nagle koń się czegoś przestraszył i zrzucił mnie z siodła. Upadłam na gałąź, która wbiła mi się w udo, zaczęła mi leciec krew i bolało jak diabli. Koń gdzieś uciekł, a ja byłam w środku lasu bez zasięgu w telefonie.
Zatamowałam krwawienie koszulką i zaczęłam powoli iśc w strone domu choć sprawiało mi to wielki ból... nie chciałam zostać sama, ranna w lesie.
Droga zajęła mi dwie godziny i coraz bardziej się wykrwawiałam. Z daleka widziałam już dom i niedaleko stajni straciłam przytomność.
Obudziłam się w szpitalu, na nodze miałam opatrunek, a w sali nikogo nie było.
- halo!?.- krzyknęłam i po chwili w sali pojawiła się mama Maksa.
- Rubi kochanie, jak się czujesz?
- boli mnie noga i głowa. -zaczęłam przeczesywać ręką włosy.
- co się stało?- zapytała zatroskanym głosem.
- byłam pojeździć na koniu i jak wracałam, przestraszył się czegoś i zrzucił mnie. Gałąź mi się wbiła w nogę i wracałam dwie godziny z lasu i chyba się wykrwawiłam. Dalej nie pamiętam.
- znalazłam Cię przy stajni gdy wróciłam z pracy. - złapała mnie za ręke jakby chciała pokazać, że się troszczy.
- dziękuję. A co z Maksem? Gdzie on jest?
- nie wrócił na noc do domu. Chyba był u kolegi.
Spojrzałam w tym samym czasie na telefon. Brak wiadomści...
- nawet mi nie odpisał, a mieliśmy razem spędzić wieczór. - zrobiłam się smutna.
- nie smuć się słońce. Faceci tacy już są nie zmienisz tego.

Po południu lekarze wypisali mnie do domu i wróciłam autem z Mamą Maksa.
- hej Loki.- weszłam do domu o kulach co nie uszło jego uwadze.
- co się stało panienko?
- niezdara ze mnie, koń się spłoszył i upadłam.
- pomogę Ci wejść na górę.
- jesteś super Loki.

Wdrapałam się do swojego pokoju i poszłam spać.
Obudził mnie jakiś hałas, do pokoju wszedł Maks.

PsychopatkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz